Możemy iść

2.9K 185 15
                                    

Śmierciożercy pojawili się w Hogsmead znikąd. Na czele armii stał Voldemort z Potterem u boku. Zamaskowane postacie ruszyły w głąb uliczek paląc i niszcząc wszystko na swojej drodze. Harry z przerażeniem patrzył na to co się dzieje dookoła niego. Chłopak mocno zaciskał dłoń na własnej różdżce nie wiedząc co ma robić.
- Dlaczego mnie tutaj zabrałeś?
Czarny Pan popatrzył na nastolatka po czym się uśmiechnął.
- Zaraz zobaczysz.
Do samego centrum miasteczka wbiegła mała grupa osób. Wśród nich Harry zobaczył kilkoro członków Zakonu Feniksa.
- Nie mogą mnie tutaj zobaczyć!
Czarnoksiężnik przyciągnął do siebie chłopaka i przypatrywał się jak jego ludzie walczą z Zakonem.
- Patrz. Zobaczymy czy któreś z nich odkryje kim jesteś.
- Proszę cię... Nie chce tutaj być. Nie chce obserwować jak mordujesz tych niewinnych ludzi.
Mężczyzna już miał coś odpowiedzieć lecz jeden z walczących krzyknął imię Pottera. Nastolatek popatrzył w stronę walczących i zobaczył Moodiego.
Alastor patrzył na Wybrańca z szokiem wymalowanym na twarzy.
- Jednak ktoś cię poznał...
W tej samej chwili Voldemort został zaatakowany, przez co Złoty Chłopiec został od niego oddzielony. Zielonooki ruszył biegiem w jedną uliczkę gdzie natknął się na Tonks. Dziewczyna już chciała rzucić w niego klątwą ale po chwili go rozpoznała.
- Harry! Co ty tutaj robisz?
- To naprawdę długa historia...
- Wszyscy będą w szoku jak cię przyprowadzę.
- Też dobrze cię widzieć.
- Nic ci nie jest? Ten bydlak cię ponoć skrzywdził.
- Wszystko dobrze.
- Musimy stąd iść. Nie jest tu bezpiecznie.
- Zgadzam się z tym.
Potter aż zadrżał na dźwięk tego głosu. Czarny Pan stał kilka metrów od Nimfadory i celował w nią różdżką.
- Nieładnie jest zabierać czyjąś własność.
Włosy dziewczyny zrobiły się czerwone.
- Harry nie jest twoją własnością! Idzie ze mną, nie pozwolę abyś znowu go skrzywdził!
- Jak sobie chcesz.
Mężczyzna miał już rzucić klątwę ale tuż przed Tonks stanął Potter.
- Harry idź się ukryj! Dam sobie radę.
Szatyn tylko pokręcił głową. Wiedział że nie może jej zostawić i uciec. Tom bez problemu zabił by ją a następnie ukarał Pottera.
- Nie pozwolę aby on cię skrzywdził.
- Nic mi nie będzie, uciekaj!
Wybraniec popatrzył na Toma i wyjął różdżkę.
- Zostaw ją w spokoju.
Czerwone tęczówki lekko się zawęziły, przypominając teraz oczy węża.
- Idziemy, Harry.
- Obiecaj że jej nie skrzywdzisz. Tylko wtedy z tobą pójdę.
- Masz moje słowo.
Nastolatek odwrócił się do Tonks i uśmiechnął się lekko.
- Teraz to ty musisz uciekać.
Dziewczyna zaczęła płakać.
- Nie mogę pozwolić abyś z nim poszedł.
- Nie masz innego wyjścia.
Zielonooki przytulił ją lekko po czym podszedł do Voldemorta.
- Możemy iść.

Bond Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz