W stadninie nie mogłam się na niczym skupić. Każda moja myśl galopowała w inną stronę. Stałam zapatrzona karmiąc Jaglankę marchewką.
- Co jest, Diana? - Elif zauważyła, że coś nie gra. Jest właścicielką stadniny i moją jedyną przyjaciółką. Chociaż starsza ode mnie o 18 lat to świetnie się dogadujemy. Tak wyglądała Elif:
- Eh... - chciałam zacząć opowiadać ale coś mnie tknęło. Może lepiej nikomu nie powiem o tym dzienniku. Nie będę jej w to mieszać.
- Czy Jaglanka nie dostała za dużo marchewek? Ciągle tu stoisz i ją karmisz.
- Nie mam dziś humoru, Elif.
Pokazałam jej taką minę:
Wtedy mnie przytuliła. Zawsze to robiła. Po chwili gładziła swymi dłońmi moje policzki.
- Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć. - jej oczy niemalże nurkowały w moich. Przytaknęłam jej tylko. - Wróć może już do domu, skarbie. Nie chcę byś się tu męczyła.
- Ale konie mnie relaksują. Zostanę.
Gładziłam Jaglankę, która była piękną klaczą:
Elif zostawiła mnie ze zwierzęciem sam na sam.
- Klaczo Jaglanko, co ja mam zrobić? - westchnęłam - Tak myślisz? Skoro tak mówisz, to przeczytam. - klacz Jaglanka podpowiedziała mi co mam uczynić z dziennikiem Borisa.
Wracałam do domu przez park, bo idąc tą drogą dojdę do domu w półtora godziny, a jakbym tędy nie szła to w dwie godziny. Moją uwagę przykuła kaczka w stawie:
Podziwiałam jej ptasie ruchy, gdy nagle podszedł do mnie nieznajomy.
- Diana Monopoly?
- Chodzi o Borisa? Znów powiesz coś co mnie zwali z nóg i nie da spokoju?! - byłam wkurzona, że typ znał moje imię, które brzmiało "Diana". Ja jego imienia na przykład nie znałam.
- Za cholerę nie wiem kim jest Boris. - parsknął śmiechem - Kojarzę cię ze stadniny. Robiłem zdjęcia koniom i cię wtedy zobaczyłem. - faktycznie chłopak miał w rękach aparat. To oznaczało, że był fotografem i robił nim zdjęcia. Tak się wstydziłam, że miałam ochotę być kretem i wykopać sobie tunel.
- Wybacz, mam zły dzień.
- Czy możemy temu zaradzić? Owszem. Jak? Pójściem ze mną na kawę. - zasugerował.
Chłopak był mega przystojny. Lepszy niż jakieś Brady Pitty czy inne Deppy. Miał takie włosy:
A prawie cały wyglądał tak:
- Dziewczyno z pięknym plecakiem. Daj mi chociaż namiary na siebie. - błagał mnie na kolanach. Znaczy nie klękał, ale bardzo prosił.
Podyktowałam mu swój numer i poszłam sobie, bo po co miałam tam dalej stać.
Weszłam do domu zmęczona dniem. Rodzice dalej pracowali co oznaczało, że Kevin sam w domu był. Zaliczyłam wspinaczkę po schodach idąc do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i normalnie mi oczy wyorbitowały. W moim pokoju był taki włamywacz z kominiarką na głowie:
Na mój widok wyskoczył przez okno w trybie natychmiastowym. Wystraszyłam się, że hej. Bałam się stać tam sama, więc zawołałam brata żeby postał ze mną.
- Kevin!
CZYTASZ
Koniara Cwaniara
ActionNieważne co by się działo, Diana zawsze znajduje wsparcie w koniach, które są jej najlepszymi przyjaciółmi. Jednak gdy w jej ręce nieprzypadkowo wpada dziennik szkolnego bad boya, a na jaw zaczynają wychodzić brudne sekrety, konie już nie są takie s...