Złość na to:
Towarzyszyła mi w powrotnej drodze. To moja wina, że dałam się nabrać. Pierwszy pocałunek jest najważniejszy w życiu małej kobietki. Czy mój został zmarnowany na kogoś, kto ze mną nie będzie? Czy to oznacza, że jestem puszczalska?
Otworzyłam drzwi budynku, w którym sypiam, jadam, myję się, oraz wykonuję wiele innych czynności. Nagle w wejściu pojawiła się ona:
Nie zszokowało mnie to, lecz mimo to spytałam co tu robi.
- Co tu robisz, Naomi? Robi się późno, masz zamiar sama wracać?
- Przepraszam, właśnie oglądałam film z Bernadetą i Teofilem. Nie bój się, mam samochód. Patrz co dostałam od nich - uśmiech zagościł na jej twarzy niespodziewanie, jak moja ciocia w naszym domu. Zawsze wpadała znienacka. Przed oczami pomachała mi tym:
Tą reką to zrobiła:
A tak moja twarz zareagowała:
Bezwstydna z niej dziewucha. Czy ona kradnie mi dziadków? Czuję odrzucenie. Walter i dziadkowie... Jeszcze nie ma ze mną Harolda. Czemu nikt mnie nie kocha?
Pobiegłam na górę do swego pokoju, do moich koni. Jeszcze nigdy nie płakałam, jak wtedy. Zwinięta w małą kuleczkę leżałam na mojej pościeli z pięknym mustangiem. Łkałam popiskując jak mysz. Aż mi się przypomniało, jak jedna raz nam po domu biegała i ojciec Mateusz podstawił jej trutkę.
- Siostra, wszystko w porządku? - jego się tu nie spodziewałam. - Jeśli, chodzi tu o chłopaka, to musisz wiedzieć, że miłość jest, jak myszojeleń. Zagrożona wyginięciem - wyrażał kulturalnie swoją opinię.
- Tak myślisz? - smarkałam się jak przy katarze. Z nosa leci wtedy wydzielina i właśnie teraz miałam tak samo.
- Ja to wiem - usiadł na łóżku obok mnie i uśmiechał się. Wciąż wyglądał jak mały chłopiec. Może nie taki:
Ale taki już tak:
Te dziecięce ruchy i niewinne spojrzenie. Wrażliwy i bojący się wszystkiego i wszystkich. Taki właśnie był mój brat.
- Czuję źle, Kevinie, bardzo źle... - również zajęłam pozycję siedzącą .
- Wiem, dlatego zapisałem twoje imię na liście chętnych do biwakowania. - był z siebie dumny.
- Że co zrobiłeś, bąbelku?! - wstałam w prędkości otwierającego się parasola.
- Musisz wyluzować. Dobrze ci zrobi, a poza tym nie będziesz sama - wskazał na siebie kciukami i wyszedł zadowolony.
Może ma racje. "Żeby w coś wejść, najpierw trzeba z tego wyjść ". Może to miał na myśli Boris z mojego snu, który nie miał koszulki. Muszę zostawić poszukiwania sprawcy jego pobicia, aby zagłębić się w nie potem jeszcze bardziej.
🐴🐴🐴
Był weekend, a ja wciąż nie opuszczałam swojego pokoju i nie odbierałam wiadomości. Nie było dzisiaj z nami mamy, zawiozła dziadków do parku trampolin. Zostaliśmy sami z nim:
Stwierdziłam, że to dobry czas, aby wynagrodzić mu krzywdę jaką mu wyrządziłam nie zabierając go do zoo wtedy, mimo że do zoo nie jechaliśmy. To była tylko i wyłącznie przykrywka. Czułam, że będzie ciekawie.
CZYTASZ
Koniara Cwaniara
Hành độngNieważne co by się działo, Diana zawsze znajduje wsparcie w koniach, które są jej najlepszymi przyjaciółmi. Jednak gdy w jej ręce nieprzypadkowo wpada dziennik szkolnego bad boya, a na jaw zaczynają wychodzić brudne sekrety, konie już nie są takie s...