Nie widziałam nic. Szłam w stronę łóżka, ale się o coś wyglebałam. To był chyba piękny plecak. Na szczęście wpadłam prosto do łóżka. To niesamowite jak chłopak szybko zasnął. Słyszałam już tylko chrapanie. Ciekawe gdzie ja będę spała? Próbowałam wstać, bo chciałam położyć się na podłodze. Chyba. Sama nie wiedziałam, czego chciałam.
- Nie, zostań. - Walter chwycił mnie za nadgarstek. Ciekawe jak go znalazł skoro ciemno było, ale to logiczne, bo noc była. Miałam taki nadgarstek jak było jasno:
W ciemności go nie było widać właśnie.
- Coś się stało? - nie wiedziałam, czy zadałam pytanie pasujące do sytuacji.
- Boję się, Diano - zadrżał mu głos. Zajęłam miejsce obok niego. Chłopak wtulił się we mnie i już przestał się odzywać. Może bał się ciemności? Na przykład ja się boję pcheł i biedronek azjatyckich. Muchy końskie też są przerażające, więc go rozumiem.
Zasnęliśmy wtuleni w siebie. Kiedy otworzyłam oczy Walter siedział przy oknie i palił papierosa. Mój pokój wyglądał tak:
- Na koński ogon! Walter, co ty za maniany odstawiasz? - gotowałam się jak woda w czajniku normalnie.
- Czy zrobiłem coś złego? Nie. O co ci chodzi? Nie wiem. - udawał obojętnego na moje słowa.
- U mnie się nie pali. Zadymiłeś cały pokój - na moją sprutę wzruszył tylko ramionami. Ledwo go widziałam przez to co nawywijał. - Czemu jesteś wredny? - miałam na twarzy grymas jakiego nie miał nikt. Tylko ja mogłam zrobić taki grymas, bo nikt inny nie miał twarzy takiej jak moja.
- Dlaczego? Przez ciebie. - wyskoczył przez okno jak Magik z Paktofoniki. Tylko Walter przeżył, a Magik nie.
Co za gnój! Zawiodłam się na nim. Niespodziewanie do pokoju wszedł wujek:
Dzisiaj wyjątkowo bardziej przypominał Bogusława Lindę niż zwykle. W ten dzień tata będzie go naprawdę nienawidzić. Harold zaśmiał się tylko na widok dymu i wyszedł.
Wciąż zastanawiałam się, o co chodziło Walterowi. Zachował się jak gówniarz. Mówił że ma 19 lat, a to było na poziomie Kevina, pamiętajmy, że Kevin urodził się w 2004.
🐴🐴🐴
W szkolnej łazience podziwiałam mój look:
- Witaj, chcemy z tobą pogadać. Tylko nie mów nikomu - nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W odbiciu lustra dostrzegłam jej postać:
Cindy Love i jej psychopatyczne spojrzenie nawiedzają mnie codziennie. Chyba się ich nie pozbędę. Wyszłam za dziewczyną z toalety i ruszyłyśmy na stołówkę. Tam siedziała reszta paczki Borisa. A tak siedzieli:
Tak by leżeli:
Ale byli w szkole, więc nie wypadało.
- Siadaj obok - Leonardo wskazał mi miejsce obok siebie. Niestety, zanim tam usiadłam wepchnęła się ona:
- To miejsce miało być dla Diany - zdziwiony chłopak zwrócił jej uwagę.
- Nieważne. Mówcie o co chodzi - olałam sprawę z zajętym siedzeniem, chociaż szczerze mnie to zabolało w sumie.
- Kradzież dziennika to było złe posunięcie - odezwał się Frank.
- To straszne! Dostajemy groźby - Leo zmarszczył czoło. - Chcą nas wrobić w morderstwo Parisa. Tylko ty możesz nam pomóc.
Moje myśli fruwały niczym końska grzywa na wietrze. Czułam przepotężne zdziwienie. Sama nie wiedziałam czy mam się w to pakować.
CZYTASZ
Koniara Cwaniara
ActionNieważne co by się działo, Diana zawsze znajduje wsparcie w koniach, które są jej najlepszymi przyjaciółmi. Jednak gdy w jej ręce nieprzypadkowo wpada dziennik szkolnego bad boya, a na jaw zaczynają wychodzić brudne sekrety, konie już nie są takie s...