Wchodząc do ogromnego budynku zapełnionego zwierzyną, usłyszałam za sobą dwie małpy. Mówiąc o głosie małp nie miałam na myśli "huhuhaha", chociaż śmiało można je postawić na równi. Obydwa nadają się do cyrku.
- E, koniara! Gdzie tak galopujesz, maleńka? - ohydny chichot tych bezmózgów był niczym pistolet dla moich uszu.
Dlaczego koniara? Zapewne przez koszulkę i ten plecak:
Nawet się nie odwróciłam. Za dużo małp w tej szkole, aby zwracać uwagę tylko na tę dwójkę.
Już na pierwszej lekcji było ciekawie, a nie nudno. Dyrektor wparował do klasy zgrzany jak po treningu z Chuckiem Norrisem. Zaczął nas uciszać, w czym pomógł mu jego zaniepokojony głos.
- Słuchajcie, doszło do tragedii - wszyscy wsłuchiwali się w jego słowa - Boris Willson został brutalnie pobity wczoraj wieczorem.
Nie ukrywałam zaskoczenia. Boris to nasz szkolny bad boy. Mimo, że mężczyzna mówił o poważnych sprawach, ja powstrzymywałam się od śmiechu. A wszystko to za sprawą jego twarzy, która przypominała mi twarz Homera Simpsona.
- Kiedy wróci? - zmartwieni przyjaciele chłopaka dopytywali.
- A kto powiedział, że wróci? - w klasie nastała cisza. Mamy tylko 17 lat, więc jak mielibyśmy pogodzić się ze śmiercią kolegi? - Żarcik. Nie wiadomo kiedy wydobrzeje, bo obrażenia są poważne. Dostał czymś w głowę i zapadł w śpiączkę. Ale będzie dobrze. Chyba.
- Kto mógłby mu to zrobić? - pytanie te zadał najlepszy kumpel Borisa.
- Właśnie Frank, właśnie. O to chciałem spytać ciebie - jego poważny ton przeraził nawet mnie.
- A-ale ja nic nie wiem - chłopak zaczął się jąkać.
- Nie no wiem. Droczę się. - uśmiechnął się, a jego usta wyglądały tak:
Przez resztę godzin spędzonych w szkole słyszałam tylko o tym pobiciu. Nazwisko Boris Willson było na języku każdego ucznia. Ja też chciałam o tym mówić, ale nie mogłam, bo z nikim nie rozmawiam. Opuszczając tę dzicz myślałam, że temat półżywego bad boy'a się skończył, ale jednak nie. Byłam już przy bramie, którą zamykano w nocy.
- Diana Monopoly?
Wysoka blondyna zaczepiła mnie. Odwróciłam się w tempie rozlewającego się mleka. Dziewczyna była ubrana tak:
A twarz miała taką:
- To ja. Skąd znasz moje imię? - niepewność w moim głosie była uzasadniona w tym momencie akurat.
- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć. Poznałam cię po pięknym plecaku. Bo wiesz, nasza rodzina też lubi konie.
- Plus dla was, ale dalej nie rozumiem czemu znasz moje imię. Dlaczego tak jest?
Dziewczyna westchnęła z żalem tylko po to, by zacząć swój niedługi monolog.
- Przepraszam. Jestem pewna, że słyszałaś o sprawie pobicia chłopaka. Tak się składa, że jestem jego siostrą. Naomi Willson, kłaniam się serdecznie.
I wtedy się ukłoniła, tak jak ta gejsza:
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Mój brat prowadził dzienniki. Czytałam je dzisiaj, szukając odpowiedzi kto mu to zrobił. Z tego co było tam napisane wynika, że jest w tobie szaleńczo zakochany.
CZYTASZ
Koniara Cwaniara
AcciónNieważne co by się działo, Diana zawsze znajduje wsparcie w koniach, które są jej najlepszymi przyjaciółmi. Jednak gdy w jej ręce nieprzypadkowo wpada dziennik szkolnego bad boya, a na jaw zaczynają wychodzić brudne sekrety, konie już nie są takie s...