Na koński ogon! Kevinie...

25 3 2
                                    

- Ja? Niby jak mam wam pomóc? - pytałam, bo chciałam. Właśnie miałam ochotę zadać komuś pytanie jakieś.

- Musisz pożyczyć nam dziennik. Jeśli nam nie ufasz to sama przeczytaj i powiedz nam, co Boris pisał o Parisie. - Frank odezwał się.

- Ok. - powiedziałam "ok".

🐴🐴🐴

Jedliśmy obiad z całą rodziną i Naomi. Teraz ciągle tu siedziała, ponieważ zaprzyjaźniła się z Teofilem i Bernadetą. Nie wiedziałam do kiedy zostaną tu dziadkowie z wujkiem, ale miałam dość. Nie czułam się w domu swobodnie. Oni wszyscy byli jak muchy. Było ich pełno.

- Kevin, może napijesz się soku? - ojciec nalewał właśnie pomarańczową ciecz do swojej szklanki. Mój brat nie chciał soku.

- A może kompotu, Kevinie? - tym razem spytała mama.

- Mamo, tato, wolę wodę! - poinformował chłopak o swoich preferencjach.

🐴🐴🐴

Właśnie siebie umyłam z brudu dzisiejszego dnia. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że Kevina nie było w domu. Tylko ja znałam po części jego tajemnicę, dlatego ubrałam się tak do spania:

 Tylko ja znałam po części jego tajemnicę, dlatego ubrałam się tak do spania:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nagle zaczął burczeć mi telefon. Zanim to zrobił nie wiedziałam, że zadzwoni. O wilku myśl, mój mały śmieszny braciszek...

- Tak? - odebrałam.

- Wpuść mnie do domu. Rodzice nie mogą mnie zobaczyć, proszę - popłakał się. Pewnie miał takie policzki jak ten chłopak na zdjęciu z google:

 Pewnie miał takie policzki jak ten chłopak na zdjęciu z google:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ale nie wiedziałam tego na 100 procent. Postanowiłam otworzyć drzwi i sprawdzić. Zeszłam więc na dół i to zrobiłam. Chłopak wyglądał tak:

 Chłopak wyglądał tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cały zapłakany. I pobity też był cały. Trzymał rękę na brzuchu z bólu.

- Na koński ogon! Kevinie... - rzekłam i zaprowadziłam go potajemnie do swojego pokoju. Mieliśmy pecha, bo podobizna Bogusława Lindy to zobaczyła.

- Co robicie, dzieciaki? - Harold wszedł za nami. Skinęłam głową żeby zamknął za sobą drzwi i tak też zrobił. Zamknął je prawą ręką, bo jest praworęczny.

- Pobili go - wskazałam na mojego biednego brata.

- Powiedz kto, a już go nie ma - wujek zacisnął pięści.

- Ludzie Parisa - jego niebieskie oczy wpatrywały się w moje. On wiedział, że ja wiem o tym wszystkim. Teraz już wiedział, że ja wiem, że on wie, że ja wiem o tym wszystkim.

- Kevinie - przytuliłam go - pomogę ci.

Stwierdziłam, że opowiemy wujkowi o całej sytuacji. Przeraził się ogromnie, gdy usłyszał całą historię i patrzył na nas w ten sposób:

- Myślę, że się nie zdziwisz, jeśli ci powiem, że jestem tak lekko zaniepokojony obecną sytuacją

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Myślę, że się nie zdziwisz, jeśli ci powiem, że jestem tak lekko zaniepokojony obecną sytuacją. - z ust Harolda płynął potok słów. - Pomogę wam, dzieciaki - puścił nam oczko.

Koniara Cwaniara Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz