Elif przyjechała pod moją szkołę. Wsiadłam do jej samochodu, który wyglądał tak:
Kiedyś jeździła takim:
Ale już odeszła z zawodu.
- Myślisz, że to on był w twoim pokoju? - zapytała mnie, gdy zapinałam pas bezpieczeństwa.
- Nie, tamten był wyższy i nie miał tatuażu.
Nagle zobaczyłam coś co mnie przeraziło. Serce miałam w gardle, aż się prawie zaczęłam nim dławić.
- Co to jest, Elif? Zwariowałaś?! - to była broń. To była pieprzona broń!
- Przecież wiesz, że dla ciebie nie cofnę się przed niczym. Jesteś dla mnie wszystkim, rozumiesz? - głos jej drżał, a mi drżało całe ciało. Lewa noga trochę mniej, ale też jednak.
- Dobra, ale ja nie chcę nikogo zabijać. Nie jestem mordercą, to mój kolega z klasy - oczy miałam zaszklone ze strachu.
- W takim razie go tylko nastraszę. - jej dłoń znalazła się na moim udzie, a kciuk zataczał delikatne kółka. - Nic nie zrobię bez twojej zgody.
- A więc niech się dupek boi - poczułam przypływ adrenaliny. To chore, że podobała mi się ta akcja?
Gdy samochód Franka skręcił w prawo nasz zrobił to samo. Nagle chłopak wjechał na swoje podwórko. Miał ładny dom:
Ten drągal wszedł do środka uśmiechnięty. Zaraz ci się koleżko humorek popsuje. Opuściłyśmy auto i obeszłyśmy budynek dookoła. Na nasze szczęście chłopak był sam. Kiwnęłyśmy głowami na znak, że wchodzimy. Tak jak ten mężczyzna:
Po chwili byłyśmy już w środku bo drzwi były otwarte. Zastałyśmy Franka w tej pozycji:
- Oddaj piękny plecak! - głos Elif brzmiał jakby go chciała rozszarpać. Czułam się przy niej bezpiecznie, chociaż wydawała się nieobliczalna.
- Co się dzieje? Jaki plecak?
- Mój, co mi go w autobusie ukradłeś - warknęłam, na co chłopak się zaśmiał.
- Śmieszy cię to? A ty za to małego masz fiuta - Elif parsknęła i wyjęła broń. Celowała nią w głowę Franka.
- Niee! Proszę, nie chcę umierać. - jego łzy ociekały na podłogę, a miały krótszą drogę, bo Pinatra padł na kolana błagając o życie.
- Mówiłam, że ma małego. Patrz jak się obsrał - Elif cisnęła z niego bekę.
- Jest u mnie w pokoju - rozdygotany wskazał palcem w górę.
Poszłam schodami na piętro. Jego pokój był niesamowity:
Też bym taki chciała, tylko więcej koni!
W rogu pokoju ujrzałam mój cudowny piękny plecak. Zawartość się zgadzała, on nawet nie zdążył go otworzyć. Szybko zbiegłam do Elif, którą zostawiłam sam na sam z tym pacanem.
- O, Diana. On mówi, że nie czytał dziennika.
- Ale za to pobił Borisa - odrzekłam oczekując tłumaczenia chłopaka.
- Ja nikogo nie pobiłem! Przecież to mój przyjaciel - pot lał się z niego, aż miał mokre ubranie normalnie.
- Znalazłam zakrwawioną koszulkę w twojej szafce. I jak to wytłumaczysz, He? - nawet Elif była w szoku, bo jej o tym nie wspominałam.
- Aa, to. Głupia sytuacja. Cindy miała okres, a zapomniała podpaski. - spojrzałyśmy po sobie z dziewczyną. - Nie wierzycie. To spytajcie mojej babci. Grałem z nią w Makao, gdy pobito Borisa.
Nie musiałyśmy tego robić, wierzyłam mu. Wiedziałam, że Cindy i on są dziwni, ale żeby aż tak? Nie stać jej było na poproszenie kogoś o podpaskę? Nagle do domu weszli rodzice Franka:
CZYTASZ
Koniara Cwaniara
AksiNieważne co by się działo, Diana zawsze znajduje wsparcie w koniach, które są jej najlepszymi przyjaciółmi. Jednak gdy w jej ręce nieprzypadkowo wpada dziennik szkolnego bad boya, a na jaw zaczynają wychodzić brudne sekrety, konie już nie są takie s...