Nieważne co by się działo, Diana zawsze znajduje wsparcie w koniach, które są jej najlepszymi przyjaciółmi. Jednak gdy w jej ręce nieprzypadkowo wpada dziennik szkolnego bad boya, a na jaw zaczynają wychodzić brudne sekrety, konie już nie są takie s...
Nie wiedziałam czy miałam wyjść, czy dalej się chować jak dzikuska. Można się domyślić, że wybrałam opcję drugą. Kurczaki pieczone! W tym momencie zadzwonił mi telefon, a nogi, które widziałam zawróciły się i uciekły. Nigdy nie dowiem się kto to był. Eh... Odebrałam wydostając się spod łóżka.
- Dopadnę cię... Zabiję! - paraliż ogarnął moje ciało i tak leżałam na podłodze:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
To ze strachu mój organizm tak reagował. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam, więc się rozłączyłam.
- Co pani robi? - nagle jakaś pielęgniarka stała nade mną zdziwiona. Zszokowana też trochę była.
- Już idę, przepraszam - wstałam i wyszłam. A niby z jakiego powodu miałam tam dalej leżeć? Nikt mi nie odpowiedział, bo pytanie zadałam sobie sama w myślach.
Wszystko się skomplikowało. Miałam rozwiązać sprawę Borisa i mojego brata, a wciąż dochodziły nowe problemy, które były już wcześniej, ale dopiero na jaw wychodziły. Musiałam sobie wszystko poukładać jak puzzle.
Wciągnęłam powietrze tylko po to, by po chwili je wypuścić z płuc. Ludzie tak robią żeby żyć.
Szybko zadzwoniłam do Naomi, musiałam powiedzieć jej co się wydarzyło. Ktoś był na sali jej brata, a ktoś inny groził mi przez telefon.
- Tak? - odebrała dziewczyna. Nie była zadowolona, że dzwonię, ale to nagła sytuacja.
- Jakaś osoba weszła do sali Borisa - oddychałam bardzo szybko i nie mrugałam z nadmiaru emocji. Moje oczy wzięły urlop i nie musiały tego robić. Takie miałam oczy:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Podczas przerwy od mrugania wyglądały tak samo tylko tego nie robiły po prostu.
- Przepraszam, ale to była kobieta, czy mężczyzna? - Naomi była przejęta, bo dziadkowie na nią krzyczeli czemu nie gra.
- Nie wiem, widziałam tylko buty. Ale to nie wszystko! Ktoś mi groził z nieznanego numeru.
- Kto?
- Nie wiem, bo numer był nieznany. - doinformowałam ją.
- Już jadę. Dokończę tylko grać - rzuciła obojętnie i się rozłączyła. Gdyby brat nie był dla niej ważny to w sumie w ogóle by nie przyjechała.
Czekałam pod salą chłopaka. Musiałam go pilnować jak anioł stróż. Wcześniej on chronił mnie i Kevina, więc pora się odwdzięczyć.
- Co się stało?! - zaniepokojona Naomi podbiegła do mnie. Jednak szybko tu dotarła. Kochane z jej strony, że bała się o brata.
- Wszystko okej, tylko ktoś chce mnie dopaść... - zwiesiłam głowę, bo miałam już dość trzymania jej w górze.
To Naomi, która była zmartwiona:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Miała blond długie włosy falowane. Czarna bluzka idealnie komponowała się z białą koronkową spódnicą. Butów niestety nie mogłam opisać, bo ich nie widziałam.
Niespodziewanie mój telefon wydał z siebie dźwięk. To oznaczało SMS.