Nieważne co by się działo, Diana zawsze znajduje wsparcie w koniach, które są jej najlepszymi przyjaciółmi. Jednak gdy w jej ręce nieprzypadkowo wpada dziennik szkolnego bad boya, a na jaw zaczynają wychodzić brudne sekrety, konie już nie są takie s...
Na moim zegarku, który był na moim ręku widniała kocia godzina. Gdybym była kotem, to ta godzina byłaby moja, ale byłam tylko człowiekiem... Tylko Dianą. Myśli mnie ogarniały tęskniące za Walterem. Niby pisał do mnie, ale to nie to samo, co być obok niego.
- Diano, znasz ją? - wtedy stało się to. Właśnie to! Hay Lin spytała czy znam tę osobę:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bezczelnie zapytała czy znam Cindy Love. Oczywiście, że ją znałam. Aż za dobrze...
- Znam, kojarzę, nie koleguję się, bo nie może być moim kolegą, ponieważ jest kobietą. Na szczęście nie koleżankujemy się - wyznałam prawdę, która nie ciążyła mi na sercu.
- A znasz kogoś z jej klasy?
- Leonardo? - stwierdziłam, że najlepiej znam go:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Może się tam zakręcimy? Oni mają piwo, a my nie mamy. - posmutniała, a jej noga twerkowała ze zdumienia. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak się działo.
Stwierdziłam, że czemu nie, Leonardo akurat był spoko kolegą. Mogłabym być jego kumpelą. Chodzilibyśmy na ryby i szejki.
Cała nasza trójka podeszła do ekipy Borisa. Cindy Love widziała w jakim kierunku zmierzamy i wyszła, zagradzając nam drogę. Czy zachowała się, jak tępe ścierwo? Zaraz się okaże.
- Hej! - przesłodki głos, aż do porzygu - ty też tu jesteś? Fajna sprawa. - przytuliła mnie. Co? Mam nadzieję, że nie ma jakiegoś wirusa, bo nie chcę się zarazić.
- Tak, właśnie - posłałam jej wymuszony uśmiech:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.