To przez ten dziennik

33 3 0
                                    

- Aaaa! Walter! - bałam się cholernie. Chłopak okrył mnie własnym ciałem i zaprowadził do jego samochodu. Miał całkiem spoko furę :

- Jeśli zginiemy chcę żebyś wiedziała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jeśli zginiemy chcę żebyś wiedziała... - zaczął ale mu przerwałam.

- No, a moja przyjaciółka ma pistolet. - wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Elif.

- Jadę maleńka! - krzyknęła i się rozłączyła po tym jak jej powiedziałam wszystko.

Niby nie było słychać już strzałów ale lepiej nie wychodzić. Po chwili dziewczyna była już na miejscu. Wysiadła z pistoletem o tym co go wcześniej miała:

 Wysiadła z pistoletem o tym co go wcześniej miała:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przybrała pozycję ataku. Rozglądała się, aby sprawdzić teren.

- Czysto, możesz wyjść. - była zszokowana jak opuściłam auto z chłopakiem. Nigdy jej nie mówiłam o Walterze, bo nie było okazji. Spojrzała mi na piersi i rozszerzyła oczy - Uważaj, Diano! - wskoczyła na mnie.

Zsunęła się po mnie na ziemię. Zaczęłam płakać. Ja i Walter też tak zrobił, pochyliliśmy się nad nią. Wyglądała jakby odlatywała do innego świata, ale nie tak fizycznie, bo jakby odlatywała fizycznie to byśmy ją trzymali.

- Co się stało, Elif? - ciecz z moich oczu kapała na jej klatkę piersiową.

- Snajper w ciebie chciał strzelić. - wtedy zdałam sobie sprawę, że ona oddała za mnie życie. To miłe i smutne też trochę. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że jesteś dla mnie wszystkim i nie żałuję. Żegnaj.

Leżała i się nie ruszała. Rozpięłam jej kurtkę żeby zobaczyć ranę postrzałową. Ku mojemu zdziwieniu na ciele Elif była kamizelka kuloodporna. Wtedy już nie wyglądałam tak:

 Wtedy już nie wyglądałam tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Byłam bardziej taka:

Ale też nie aż tak uśmiechnięta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ale też nie aż tak uśmiechnięta.

- Ty żyjesz, masz kamizelkę!

- A, no tak. - usiadła. Mimo że żyła to jej poświęcenie wiele dla mnie znaczyło.

Schowaliśmy się do domu, tam najlepiej.

- Kim on jest?! - pytała mnie wściekła, Elif.

- Nie wiem, nie widzieliśmy jak wygląda. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Miałam na myśli jego - wskazała na Waltera.

- To kolega, robił kiedyś u ciebie zdjęcia w stadninie. To Walter.

- Możliwe. Nie mam pamięci do twarzy i imion, chyba, że są warte zapamiętania. - była trochę zła. Chyba wkurzyła się, że jednak żyje. Mogłam jej nic nie mówić o kamizelce. Przez to jej mina wyglądała tak:

Byliśmy w kuchni, do której wszedł Kevin

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Byliśmy w kuchni, do której wszedł Kevin. Patrzył na nasze przestraszone mordki i usiadł na tym krześle:

 Patrzył na nasze przestraszone mordki i usiadł na tym krześle:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mama kupiła kiedyś takie do kuchni na promocji w Ikei. Zapadła cisza normalnie jakby makiem zasiał. Taka jak przed burzą ale nie wiedzieliśmy czy będzie burza. Wiedzieliśmy, że padał deszcz akurat.

- Coś się stało? Pomóc wam jakoś? Zawsze na mnie możecie liczyć. - zapytał nas mój brat.

Wtedy powiedzieliśmy, że jest okej. Nie wierzył nam dlatego pokazaliśmy mu tak:

 Nie wierzył nam dlatego pokazaliśmy mu tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I wtedy już nam wierzył.

Zamknęliśmy się w moim pokoju na klucz żeby nam nie przeszkadzał. Chodziłam w kółko ze zdenerwowania.

- I jak ja mam chodzić teraz do szkoły? Ktoś chce mnie zabić! Na koński ogon! - westchnęłam.

- Może nie chodzi o ciebie - Walter mnie pocieszał.

- A o kogo? Ciebie? Znasz jakichś niebezpiecznych ludzi? - spytałam.

- Właśnie, Walter. To pewnie przez ciebie ją prawie zabili - dopowiedziała blondynka.

- Elif, to oszczerstwo. - zwróciłam jej uwagę.

- Właśnie! Prawda, że to nieprawda. - Walter bronił się jak mógł, ale średnio mu to wychodziło, bo Elif wciąż krzywo na niego patrzyła.

- Ugh... Przestańcie! To przez ten dziennik. - nie wytrzymałam.

- Jaki dziennik? - chłopak podejrzliwie zmrużył oczy.

- Eh... Wszystko ci opowiem, ale to zostaje między nami. - no i wszystko mu wyśpiewałam niczym Lady Gaga.

Koniara Cwaniara Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz