chapter seventeen

15.6K 503 1.5K
                                    

Wczoraj miałam poważną rozmowę z Draco, a raczej szybko i mało zrozumianą. Zapamiętałam co dokładnie mi powiedział i aż zrobiło mi się miło na sercu. Pierwszy raz pokazał, że jest w nim dobro, że mu zależy. To było słodkie. Wybaczyłam mu. A raczej postarałam się zapomnieć o zazdrości którą wtedy czułam.

— Yo Tess.— stałam na korytarzu i patrzyłam jak wryta na swoje buty nim odezwał się do mnie ciemnoskóry chłopak który obie ręce uniósł lekko ku górze bym na niego spojrzała.

— Blaise, siemka.— uśmiechnęłam się na widok chłopaka i od razu pognałam w jego stronę, by go przytulić na przywitanie.

— Słyszałem, że pogodziłaś się z Malfoy'em.— mruknął, gdy razem ruszyliśmy przed siebie, a on zawiesił ramię na mojej szyi.

— Powiedział ci? — zdziwiłam się, że Malfoy wspomina o naszym pogodzeniu się.

— Nie bardzo.— powiedział, wzruszając ramionami. — Ale widzę to po nim.

— Tak? — zapytałam z lekkim uśmiechem.

Blaise nie zdążył odpowiedzieć bo zza korytarza przed nami wyłonił się Malfoy i Pansy którzy na siebie wrzeszczeli w niebo głosy. Dziwię się, że żadnego nauczyciela jeszcze tu nie ma.

— Jesteś pojebana, Parkinson. Odpierdol się.— Draco próbował odepchnąć dziewczynę od siebie.

— Kiedyś byłeś pierwszy żeby zaruchać, a teraz zmieniasz się w grzecznego chłopca, tak? — zapytała go i cały czas szli prosto jeszcze nie zauważając, że ludzie się na nich patrzą, a w tym ja i Blaise.

— Mam cię dość, zdziro.— blondyn przymrużył oczy.

— Chodzi o tą suke? — zapytała i stanęła, splatając ręce nad klatką piersiową.

— Nie nazywaj jej tak do kurwy bo cię zabije.— Malfoy uniósł wkurzony dłoń, a ta ani drgnęła.

Chcę tam podejść.

— Blaise, chodź.— złapałam go za rękaw szaty i pociągnęłam w tamtą stronę.

— Czekaj, nie Tess.— powiedział chcąc zostać tam gdzie byliśmy przed chwilą.

Za późno.

Podeszliśmy do nich, stając tuż obok. Dopiero teraz na mnie spojrzeli, a Parkinson tylko przewróciła zirytowana oczami.

— O wilku mowa.— parsknęła zaplatając na palcu swoje ciemne włosy.

— Spierdalaj stąd.— blondyn jeszcze raz warknął w jej stronę i podszedł do mnie.

— Jeszcze wrócisz do mnie z podkulonym ogonem i będziesz błagał bym włożyła twojego kutasa do ust .— splunęła prosto na Malfoy'a i przepchała się między nami, odchodząc.

— Ciao szmato.— powiedziałam jakby do siebie i spojrzałam zaciekawiona na chłopaka. — O co poszło, blondasku?

— O nic. — wzruszył ramionami i wygiął dziwacznie usta, obejmował mnie ramieniem i znowu nasza trójka ruszyła przed siebie. — Dzisiaj robimy imprezę, stary.— klepnął dłonią ramię chłopaka, a Blaise na niego spojrzał.

— Tylko bez butelki.— wtrąciłam się na szybko i spojrzałam z początku na Malfoy'a, a później na Blaise'a. Każdemu włączają się złe wspomnienia na myśl o tej złej zabawie.

— Tak, na pewno bez butelki.— odpowiedział Malfoy ze słabym uśmiechem i spojrzał kąt oka na swoje kolegę. — Muszę się dzisiaj ostro nakurwić.

— Pansy cię aż tak wkurzyła? — zapytał zaciekawiony Blaise.

— Wkurzyła? Za mało powiedziane.— parsknął i pokręcił roześmiany głową.
— Ona jest istnym koszmarem. Tak podniosła mi ciśnienie, że miałem ochotę jej zajebać tu na tym korytarzu.

𝐃𝐄𝐒𝐄𝐑𝐕𝐄𝐃 ; D.M (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz