chapter twenty - four

14.3K 543 1.5K
                                    

Mijały dni, a ja przez te dni jedyne co robiłam to siedziałam w szpitalu z Malfoy'em i trzymałam go za dłoń rozmawiając i śmiejąc się. Chłopak już dzisiaj wychodzi. Przez cały tydzień dochodził do siebie, nadgarstek go już nie boli jak wcześniej z żebrami wszystko okej, a z kostką daje jeszcze radę.

Blaise postanowił dzisiaj urządzić małą imprezę na jego część, ale mówiłam temu idiocie, że to bardzo zły pomysł, ale on mnie nie słuchał i sprosił połowę szkoły. Niektórzy pewnie się nie zgodzą, a przynajmniej ci którzy boją się blondyna. Inni mogą przyjść wyłącznie dla alkoholu. Laski z innych domów mogą przyjść, bo pamiętają co umie blondyn. A Zabini robi to wyłącznie, by się napierdolić.

A ja chciałam spędzić czas z Malfoy'em sam na sam.

Dzisiaj Pani Pomfrey poprosiła mnie bym poszła po chłopaka, bo on nadal ma problemy ze skręconą kostką i nie może się przemęczać. Od razu się zgodziłam. Chciałam poprosić Blaise'a o pomoc gdyby Draco chciał się podeprzeć, ale wolałam go nawet nie pytać. Jest zajęty pozyskiwaniem dużego zapasu alkoholu na imprezę niespodziankę.

To takie żenujące.

Szłam prawie pustym korytarzem przez Hogwart, by dojść do skrzydła szpitalnego. Gdy już tam byłam, otworzyłam drzwi i na końcu zobaczyłam jak Draco wstaje z łóżka.

Uśmiechnęłam się na ten widok. Ostatnio widziałam jak chłopak leży i stęskniłam się za tym jak patrzył na mnie od góry. Ten jego wzrok wpatrzony w moje oczy. Uwielbiałam to.

Podeszłam do niego i przytuliłam go, policzek przyciskając do jego torsu, a chłopak się spiął i wypuścił z warg cichy odgłos bólu.

— Nadal boli?— zapytałam i odsunęłam się od niego.

— Blefowałem.— zaśmiał się i przechylił w moją stronę.
— Kostka mnie uwiera, ale tak to nic poza tym.

— A co z nadgarstkiem?— złapałam go za rękę, a chłopak chciał się już odezwać.
— A z żebrami?— wtrąciłam szybko, chcąc unieść jego koszulkę, by zobaczyć czy siniaki schodzą ale on złapał mnie za nadgarstek i odsunął moją dłoń.

— Kochanie, proszę cię.— powiedział niezadowolony i objął mnie ramieniem.
— Czuję się dobrze.

— Na pewno?— zapytałam, by mieć tego stu procentową pewność, a chłopak kiwnął energicznie głową.

— Tak.— odpowiedział, a ja w końcu odpuściłam i westchnęłam ciężko.

— Dobrze, to chodźmy.— skierowaliśmy się w stronę wyjścia i już po chwili byliśmy na korytarzu, który zaczął się wypełniać uczniami.

Draco obejmował mnie ramieniem wokół szyi, a ja swoją dłoń miałam na jego talii idąc tak blisko chłopaka. Chciałam zaprowadzić go do pokoju wspólnego, by mógł wziąć rzeczy potrzebne na lekcje ale on się straszliwie spiął, a ja zaczęłam się niepokoić bo jego wzrok utkwił w jedynym miejscu.

— Draco?— zapytałam przerażona, ale on nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi.

Postanowiłam patrzeć się w tą samą stronę co chłopak. Już rozumiem co go tak wkurzyło. McLaggen. Chłopak stał na końcu korytarza i rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi. Był do nas odwrócony tyłem, ale niekiedy było widać jego profil jak się śmiał.

— Chodź.— blondyn pociągnął mnie w tamtą stronę, idąc szybszym krokiem niż dotychczas.

Gdy byliśmy już blisko chłopaka, Draco zabrał swoją dłoń z mojej szyi i stanął tuż za McLaggenem.

𝐃𝐄𝐒𝐄𝐑𝐕𝐄𝐃 ; D.M (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz