chapter four

15.6K 509 834
                                    

Nie wiem która była godzina ale od rana siedzę w bibliotece główkując nad jakimiś zadaniami. Wczoraj znowu byłam u Ceda stwierdził, że mój tyłek jest nie z tej planety, bardzo mi to pochlebia. Już odzyskałam znowu swoją szatę aktualnie nie mając jej na sobie ponieważ jest weekend dlatego ubrałam się swobodnie, mając na sobie czarne rurki z wysokim stanem i białą bluzkę na ramiączka, która była włożona w spodnie.

Cedric już w poniedziałek wychodzi ze skrzydła szpitalnego, a ja od poniedziałku zaczynam najgorszy tydzień w całym swoim nastoletnim życiu. Tydzień z Malfoy'em.

No proszę, kogo my tu mamy.— ten irytujący głos, wszędzie go rozpoznam. Uniosłam wzrok z nad książek i zauważyłam jego diabelny uśmieszek, dlatego od razu zamknęłam z hukiem swoje przybory które miałam w dłoniach.

— Malfoy.— przeciągnęłam i przekręciłam głowę na bok, a on się do mnie zbliżył.— Czego ode mnie chcesz? Znowu dać w twarz? Powyzywać? Mam już twoje chamskie docinki gdzieś, więc wal się.

— Pogadać.— zaśmiał się z mojego wyznania, a ja tylko odwróciłam od niego wzrok, zaciskając usta w wąską linie.— I przy okazji oddać to.— pokazał mój zeszyt, który zabrał mi kilka dni temu.

— Świetnie.— parsknęłam i ponownie otworzyłam książkę, nie zwracając na niego uwagi.— Mówiłam ci, że już tego nie potrzebuje, głuchy jesteś?

— Nie pozwalaj sobie na za dużo, Evans.— wyrwał mi z rąk książkę i rzucił ją na podłogę.

— Malfoy.— oznajmiłam powoli. Chciałam podnieść książkę, ale była ona za blondynem. Chłopak jednak ułożył swoją dłoń na moim policzku, który zaczął gładzić.

— Cii, spokojnie, młoda.— przejechał kciukiem po mojej wardze, a jego noga przybliżyła się do mojego krocza.
— Jesteśmy tutaj sami, nikt nas nie nakryje.

Gdy tak na niego patrzyłam, poczułam motyle w brzuchu mimo, iż był tak okropny, że czasem przez niego miałam te cholerne łzy w oczach, ale taka już byłam, tak ten chłopak na mnie działał. Malfoy podobał mi się od samego początku, a zaostrzyło się to na czwartym roku, gdyż zaczął mnie właśnie nazywać „młoda." Tak bardzo mnie to denerwowało, że nawet nie zauważyłam, że zaczęło mi się to w pewnym momencie podobać.

Przypomniało mi się to, że nawet na pierwszym roku się kumplowaliśmy, ale zmieniło się to nawet szybciej niż zaczęło, nie wiedziałam czym zawiniłam. Tym, że moimi przyjaciółmi są Gryfoni, czy czymś innym?

— Nie nazywaj mnie tak..— w końcu mu odpowiedziałam, spuszczając wzrok.

— Ta? Wydaje mi się jednak, że bardzo ci się to podoba.— złapał mnie za podbródek i uniósł go, ponownie nawiazując kontakt wzrokowy.
— Młoda.

— Malfoy, odwal się.— zaśmiał się olewczo i kolanem dotknął mojej kobiecości, zaczynając powoli ją pocierać, a jego dłonie znalazły się po obu stronach moich bioder.
— Naprawdę..

— Jednak widzę, że tego nie chcesz.— szybciej zaczął pocierać kolanem, w ogóle nie słuchając tego, co do niego mówię.— Nie oszukuj się.

— Proszę..— jęknęłam, oblizując wargi które już po chwili zagryzłam.

Ten znowu nie posłuchał, tylko odgarnął moje włosy na bok i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi, a ja głupia odchyliłam niekontrolowanie głowę na bok, by dać blondynowi większy dostęp do mojej skóry.

Nie chcę, nie chcę, nie chcę. Nie chcę tego, daj mi spokój.

Musiałam znaleźć dużo siły, by móc odepchnąć blondyna od siebie, a gdy już to zrobiłam, ten tylko uśmiechnął się, a ja poprawiłam swoje ramiączko które spadło z mojego ramienia.

— Nigdy więcej mnie nie tkniesz, Malfoy.— syknęłam, a ten poprawił swój krawat, obserwując mnie od góry do dołu.

— Jesteś pewna?— zapytał, a ja odetchnęłam i spuściłam wzrok.
— Każda laska w tej jebanej szkole będzie jęczeć pode mną, włącznie z tobą, zdziro.— rzucił zeszyt na podłogę, a gdy już odszedł, odepchnęłam się od parapetu i podniosłam swoje książki, klęcząc na kolanach i po chwili chwytając się za głowę.

Ty tępa suko, dałaś mu się za długo dotykać. Głupia.

Gdy już wstałam na równe nogi, ostatni raz jęknęłam pod nosem, będąc totalnie rozjebana swoim zachowaniem. Aczkolwiek postanowiłam w dalszym ciągu zostać tutaj, w bibliotece, ponieważ ten idiota przerwał mi robienie pracy domowej.

Gdy już wszystko skończyłam, odetchnęłam z ulgą i ponownie zamknęłam książki wstając z podłogi na której robiłam pracę domową. Otrzepałam się z kurzu i spakowałam wszystko ponownie do torby którą zawiesiłam na swoje ramie. Chcąc już iść w stronę wyjścia, usłyszałam jęki dwóch osób.

Najwidoczniej nie byłam tu sama.

Poszłam przed siebie nie zwracając uwagi na te odgłosy ponieważ dobrze wiedziałam, co one oznaczają. Ktoś tutaj znacznie figlował, nie chciałam im przeszkadzać, dlatego po cichu skradłam się w stronę wyjścia.

Gdy w końcu przeszłam obok szafy, odgłosy się nasiliły, a ja przekręciłam swoją głowę na bok patrząc w prawo, gdzie zauważyłam coś, co po prostu zbiło mnie z tropu.

Malfoy'a i jakąś dziewczynę. Siedziała na jego kolanach, gdy ten siedział na krześle. Cóż, był już to ten etap gdy dziewczyna podskakiwała na nim, a odgłosy ich odbijanych ciał tworzyły echo w prawie pustej bibliotece. Zapatrzyłam się na nich i gdy chciałam odejść niezauważona usłyszałam jak drzwi biblioteki się otwierają. Draco zatkał usta blondynce, a ich ruchy zaprzestały, gdy w końcu spostrzegł mnie.

— Och, co tu robisz kochana? Jest już późno?— zapytała mnie pani Irma która najwyraźniej dopiero co weszła do biblioteki.

Przeniosłam zaskoczona na nią wzrok i chcąc kryć tego dupka złapałam kobietę za rękaw koszuli, ciągnąc w stronę wyjścia.

— Wydawało mi się, że widziałam coś strasznego.— skłamałam, plącząc się we własnych zeznaniach.

— Strasznie blada jesteś, skarbie.— mruknęła z troską i zaczęła się swobodniej ruszać w stronę wyjścia.

— Och, po prostu chcę spać.— mruknęłam i pokiwałam głową, w następnej kolejności wychodząc z kobietą z biblioteki.

Będzie mi wisiał za to dużą przysługę.

______

Jest diametralna różnica tego rozdziału ze wcześniejszym. Stwierdziłam, że pozmieniam fragment które bardzo wiążą się z innymi książkami. Co prawda gdybym faktycznie miała zmienić wszystko, fabuła nie miałaby sensu, a więc postaram się zmienić większą część.

𝐃𝐄𝐒𝐄𝐑𝐕𝐄𝐃 ; D.M (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz