Tiki niszczą mi życie..

455 42 14
                                    

- pov Tomu -

S: Chcesz coś porobić czy będziesz zdychał ze zmęczenia? *uśmiechnąłem się szyderczo i pogłaskałem go po policzku*

M: Około 3 poszliśmy spać więc nie jestem zmęczony. *zaplótł mi ręce za karkiem patrząc prosto w moje oczy* Chciałem przeprosić..

S: Za co? *też patrzyłem mu prosto w oczy zastanawiając się o czym on mówi*

M: Od kiedy znowu zacząłem brać leki.. Trochę unikałem wszystkich, wolałem siedzieć w pokoju i byłem na ciebie zły że się zgodziłeś na to.. *w kącikach jego oczu pojawiły się łezki*

S: *złapałem go za podbródek i pocałowałem w nos* Nie martw się, cieszę się że w końcu wyszedłeś z pokoju na dłuższy czas~

M: *cicho się zaśmiał*

S: Dasz mi się obcałować~?

M: Tak~ *pocałował mnie namiętnie, zdejmując z siebie rozpinaną bluzę*

Wziąłem go na swoje ręce żeby wstać i zamknąć drzwi. Sam zdjął ze mnie koszulkę a ja z niego po czym posadziłem go tyłem do siebie. Dotykając jego klatkę piersiową i obcałowywując całe jego plecy. Gdy miał już nie złął ilość malinek pchnąłem go aby leżał na plecach.

Gdy znowu miał tik prawie mnie uderzył i już miał przepraszać ale pokazałem mu że już wszystko okey klasycznie pocałowałem go i zrobiłem malinki na całej klatce piersiowej. Zabrałem go i tuląc położyłem się na plecach, a on wtulał się we mnie.

---

Patrząc na niego zacząłem myśleć co by było gdybyśmy poszli dalej, ale Eri by go nie uzdrowiła. Zastanawiałem się ile razy mógłby czuć ból ogólnie gdyby nie uzdrowienie. Lekko wstał i chyba chciał mnie pocałować, ale przerwał to tik przez który przypadkiem mnie walnął. Zaczął przepraszać, nie czułem wielkiego bólu, chociaż nie sadziłem że ma aż tyle siły. Niestety znowu praktycznie zalał się łzami na bank sądząc że mnie skrzywdził..

S: Zuzu.. Nie płacz.. Nic mi nie jest. *podniosłem się i zacząłem ocierać jego łzy*

M: *prawą ręką złapał mnie za jeden z nadgarstków żeby odsunąć lekko moją dłoń sam drugą wycierając swoje łzy* N-nie chciałem.... *to nic nie dawało, jak kolwiek gigantyczne miał poczucie winy, to przez leki poprostu płakał, nawet gdy wiedział że nic się nie stało*

S: Cicho.. Wiem że nie chciałeś... *dałem mu się wtulić w moją klatkę piersiową zobaczyłem że zadzwonił jego telefon, to była Mei, ta z inżynierskiej, wiedziałem że nie dam mu teraz z nikim rozmawiać więc odrzuciłem*

Chciałem pozwolić mu się uspokoić. Miał czerwone oczy od płaczu i ciągłego ich przecierania.

Dostał też jakiegoś ataku tików przez co cały czas walił się w jedną rękę tuląc do mnie. Widziałem jak pojawia mu się i powiększa siniak na łokciu, dlatego zabrałem jego lewą rękę aby nie mógł jej walić, wolałem aby już mnie trochę poobijał. Zaczął walić w ścianę tuż za mną, najwidoczniej tylko pilnował aby nic mi nie zrobić.

W końcu złapałem go za nadgarstek i dałem do siebie. Nadał płakał, tiki ujawniały się jako poruszanie ramionami, rękoma w powietrzu bo nie miał w co walić a je trzymałem oraz poruszanie gwałtowne głową.

Jego prawa pięść była już w nie najlepszym stanie, bo akurat dość mocno, i to serio walnął w ścianę kilka razy. Skóra była trochę zdarta i dostał się odrobinę do krwi.

S: Izuku... Przestań walić w ścianę..

Wiedziałem że nie do końca to może kontrolować, czułem się winny bo jednak mimo że nie zdołałbym wygrać ani nic to nawet nie spróbowałem stanąć po jego stronie by nie brać leków, ale kto wie co by się działo gdyby ich nie brał.

Castle On The Hill część 1 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz