Pierwszy trening

366 38 26
                                    

- pov Izu -

S: Hej Zuzu

M: Hmm~? *wtulałem się próbując zasnąć obok Tomu*

S: Jak pamiętasz Hawksa?

M: W sumie to... Był dla mnie jak starszy brat.

S: Czyli jak Toya? *uśmiechną się szyderczo*

M: Może.. Opiekowaliśmy się sobą wzajemnie, mieliśmy wspólny pokój często mnie chwalił mimo że nasi opiekunowie tego nie robili.

S: Na szczęście nie muszę być o niego zazdrosny~ Ciekawe czy wogule wie że jesteś złoczyńcą.

M: Nie wiem, tak wogule.. Dlaczego zacząłeś nazywać mnie Zuzu?

S: Hę? Cóż... Jakoś tak wpadłem na to, brzmi uroczo~ *pocałował mnie w nos* A czemu pytasz?

M: Odpowiem jak nie będziesz zły.

S: No dobra, obiecuję ci~

M: Key.. Znaczy Hawks mnie tak nazywał, albo Zuzu albo mały.

S: Chyba jednak złamie obietnicę.

M: Nie przesadzaj Tomu!

S: Nie przesadzam, co jeśli był w tobie zakochany???

M: On miał 10 a ja 5 lat-.-

S: Ale po jakiś 11 latach wszystko mogło się zmienić.

M: Pewnie mu też usunięto pamięć, oraz mimo wszystko, mam Ciebie~ *znowu się w niego wtuliłem*

S: Yghh.. No dobra~ Idź lepiej spać, jutro spróbujemy cię nauczyć używania mocy.

M: Ughh... Dobra..

---

Następnego dnia dość rano zostałem zmuszony przez większość, a raczej wszystkich aby pójść do salonu i zacząć ćwiczyć. Gdy wziąłem leki użyliśmy szklanki po wodzie. Postawili mi ją na stoliku przedemną, gdy siedziałem na kanapie.

---

D: Dobra, spróbuj jeszcze raz, pomyśl aby ją podnieść.

M: No przecież próbuje.

S: Ehh.. Nie denerwuj się, musisz to zrobić na spokojnie, jak narazie umiesz tylko rozwalać rzeczy i raz się teleportowałeś oraz naprawiłeś wszystko.

D: Nie odejdziesz stąd dopóki nie ruszysz szklanki.

M: Ughh... *usiadłem po turecku i o nogi oparłem łokcie, a głowę o dłonie*

---

Siedziałem tak przez długi czas... Tylko się gapiłem na szklankę próbując coś zrobić.

D: Starasz się w ogóle Izuku?

M: Tak! Nie moja wina że walona szklanka nie chce się ruszyć.

S: Izu.. Uspokój się...

M: Ale nie mogę! Mam siedzieć cały dzień na kanapie próbując podnieść szklankę?!

S i D: Jak będzie trzeba, to tak.

M: Ughhh..! *znowu coraz bardziej zdenerwowany patrzyłem się na szklankę i coś zadzwoniło przez co przestałem być skupiony* Ehhh....

D: Nie martw się, uda ci się, jesteś potężny.

M: Tak, ale nigdy nie udaje mi się podnieść walonej szklanki..!

S: *rozmawiał z Kuro przez telefon* Ehh.. Zrób sobie małą przerwę Zuzu.

M: Ughh..

T: *cicho przyszła* Mogę?

D: Tak.. W sumie chyba powinniśmy robić to w innym pokoju, reszta nie może siedzieć w salonie.

M: Whatever..

D: Nie zachowuj się tak, chciałaś coś Himi?

T: Sama nie wiem.. Pomyślałam że może uda mi się jakoś pomóc Izu..

M: Tomu zarządził przerwę bo Kuro do niego zadzwonił...

T: Olej to *oparła się o oparcie kanapy* Zrób tak jak wcześniej z lodem i szybami.

D: Lodem?

M: ..nie ważne ehh.. *zamknąłem oczy*

T: Pomyśl o czymś miłym.. Weź wdech i wydech.. Uspokój się

M: *próbowałem ale.. Nie potrafiłem się uspokoić, byłem wkurzony że muszę to coś ćwiczyć, a niestety nikt nie wie jak mnie tego nauczyć*

T: Teraz spróbuj.. Co miał zrobić?

D: Podnieść szklankę.

W tle słyszałem rozmowe Tomury, był wkurzony na Kuro że nic mu nie mówił. Jednak to nie dawało mi się skupić.

M: Tomura skończ gadać-! *moje tęczówki stały się czarne, szklanka się rozbiła i jak już kawałki szkła miały nas dosięgnąć zatrzymałem je po czym opadły kulturalnie na ziemię*

D: Może jednak szklane rzeczy nie są najlepszym pomysłem..

M: *oczy wróciły do normalnego stanu* No shit sherlock...

T: Ehh.. Izuku... Musisz się ogólnie odprężyć.

M: Nie mam jak, ciągle albo Kuro ma do mnie pretensje o wszystko i się ze mną kłóci, albo coś psuje, albo wy każecie mi się uspokoić jak nie daje rady! Żadne z was nie wie jak opanować tą indywidualność więc po co się staracie?! *wstałem z kanapy i poszedłem do siebie*

T: ...

D: ...

S: ...

---

Wróciłem do pokoju i się położyłem.

Czemu nikt nie wie jak tego używać...?

Leżałem tak jeszcze przez dłuższy czas.

S: *zapukał*

M: Ughh.. Co..?

S: Uznam że to znaczy że mogę wejść. *przymkną za sobą drzwi i usiadł na łóżku koło mnie* Jeszcze nie ma 14 a ty się już poddajesz?

M: Ehh... Najwidoczniej, jeszcze zbije wszystko co się da w tym domu...

S: Ehh.. Przepraszam że tak cię zmuszamy do tego...

M: Nie musisz.. I nie kontynuuj, wiem że muszę się nauczyć kontrolować moc... Ale to jest poprostu nie wykonalne. *patrzyłem prosto w jego oczy siedząc przed nim*

S: Ehh.. Żałuję że nie umiemy ci pomóc..

M: A gdzie jest Kuro... Nawet to wy mi daliście leki...

S: To.. Troche skomplikowane.... Próbuje z All For One'm wymyślić coś żeby ci pomóc.

M: Ehh... Czemu jak już wszystko zaczyna się układać coś musi się stać??

S: Może spróbuj coś poruszyć w swoim pokoju, co? *pogłaskał mnie po policzku*

M: Ehh.. Dobra~ *oparłem się o niego i bez żadnych skutków próbowałem poruszyć różne rzeczy, mój telefon, krzesło, uchylić okno.. Nie działało.... Ehhh.. *

Castle On The Hill część 1 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz