Siedziałem na łóżku mając klasycznie tiki gdy usłyszałem dzwoniący telefon. Kuro albo inni czasem tak robią gdy ewidentnie chce być sam, ale nie mogę się zamknąć, jednak sprawdzają telefonicznie więc odebrałem bez patrzenia kto to wogule jest.
M: Ehh.. Tak, tak, jestem w pokoju nie musicie do mnie dzwonić za każdym razem jak jestem zamknięty, dobrze wiecie że już nie wyjdę przez okno..
? : Emm... Izuku? Chyba nie wiesz kto do ciebie dzwoni.
M: *spojrzałem na numer* Ochacko?! *po chwili się uciszyłem* Czemu do mnie dzwonisz?? Myślałem że mieliście odciąć sie ode mnie kiedy opuszczę UA..
U: Tak, tak miało być, ale pomyśleliśmy że możemy się spotkać, naszą piątką. A tak wogule to o co chodzi z wychodzeniem przez okno?
M: Nic wielkiego.. Chciałbym się spotkać ale nie wiem czy mi pozwolą....
U: Czemu mieliby ci nie pozwolić? Przecież my ci nic nie zrobimy, tylko chcemy pójść gdzieś i pogadać.
M: Nie chodzi o was, przynajmniej nie o tym myślałem..
U: To o co?
M: Cóż.. Jakiś czas temu była pewna... Sytuacja... Zniknąłem na 4 dni przez jakieś omamy.. A teraz wróciłem do leków i jestem praktycznie cały czas pilnowany.
U: Omamy?? Co takiego się stało??
M: Mam dość spore problemy psychiczne, praktycznie od kiedy tu jestem biorę leki żeby między innymi nie słyszeć dziwnych głosów i nie mieć ataków. Przez antydepresanty mam tiki i trzęsę się, nie było nic widać w UA bo ataki paniki i inne miałem nocą, a Kuro stwierdził że po pierwszym odsrawieniu leków musiały tiki jakoś ustać.... Gdy wróciłem, a raczej zostałem znaleziony w nie najlepszym stanie dostałem je znowu. Teraz biorę ich więcej przez co jestem... Bardziej emocjonalny i potrafię się rozryczeć z byle powodu, sam nie do końca wiem dlaczego... Również moje tiki powróciły i się nasiliły.
U: Nie wiedziałam.. Rany to musisz być okropne Izuku....
M: Często im wmawiałem że się przyzwyczaiłem, ale tak nie jest i nie wiem czy się przyzwyczaje do tego kiedykolwiek... Teraz jestem czasem sprawdzany przez Tomu czy nic sobie nie robię, pilnowany prawie na każdym kroku.. Nawet sam leków nie mogę wziąć tylko musi być przy tym Kuro. Mam okno tak ustawione żeby nie móc go otworzyć bardziej niż po prostu uchylić no i zabrano mi klucz do pokoju... Dlatego nie wiem czy by się zgodzili abym od tak se poszedł na spotkanie z wami..
U: Nie możesz się zapytać? Spróbuj chociaż, możemy obiecać aby dopilnować byś nic sobie nie zrobił. *w jej głosie było słychać proszący ton, zrozumiałem że serio chcą się spotkać, w sumie nic dziwnego dość sporo czasu spędziliśmy bardziej jako przyjaciele niż spisek czy coś*
M: Spróbuję.. Napisze na naszej grupie, a kiedy?
U: Cóż.. Udało nam się wybłagać weekendową noc w domu Denkiego więc jutro.
M: Dobra, pozdrów resztę a ja idę błagać Kuro aby się zgodził.
U: To do usłyszenia. *rozłączyła się*
M: Teraz tylko zapytać Kuro, 'hej wiem że nie dajecie mi zbytnio spokoju od pilnowania i tak dalej, ale czy mogę na weekend pójść do jednego z 3 przyszłych bohaterów i dziewczyny z inżynierki?' Tak, na bank się zgodzą.... Ehhh... Czasem czuje jakby był moim ojcem czy coś, a nie tylko Kuro który daje mi leki;_; *wstałem i kulturalnie poszedłem szukać Kuro bo wiedziałem że i tak muszę mieć jego zgodę ze względu na leki*
Na szczęście udało mi się go odciągnąć od reszty, bo wiedziałem że inaczej więcej osób będzie mogło być przeciwko, a tak to mam luz.
CZYTASZ
Castle On The Hill część 1 [ZAKOŃCZONE]
FanficJestem Midoriya Izuku, mam 14 lat, a to jest mój ostatni dzień na tym świecie.. może odrodzę się z indywidualnością? A może poprostu zaznam spokoju? Nie wiem, ale mimo wszystko będzie lepiej niż tu. Zdjąłem swój plecak oraz buty, byłem w mundurku s...