Koniec starego rozdziału..

341 26 44
                                    

- pov narrator + pisanie eee.. Inaczej bo tak będzie mi łatwiej -

Od narodzin Asami minęło 14 lat. Dziewczyna jak zapalona od dziecka trenuje z ojcem w małych sparingach swoją indywidualność, a raczej indywidualności. Może posługiwać się i ogniem i lodem, jak jej wujek. Jednak nie ma podziału jak Shoto w stylu half n half, tak zwanym efektem ubocznym jaki ma dziewczynka od urodzenia jest nie odczuwanie temperatury. Nigdy nie jest jej za zimno, czy za gorąco, zawsze jej pasuje.

- Oj tato proszę~ Jeszcze jedna rundka~ - Zaczęła dziewczyna a ojciec do niej podszedł i pogłaskał po głowie.

- Musisz odpocząć, może weź z domu jakieś przekąski i chodź do rodzeństwa? Znając życie są w domku.

- Ehh.. Dobra~ - Nastolatka uśmiechneła się i pobiegła do domu.

Był środek wakacji, ona i jej rodzeństwo nigdy nie chodzili do szkoły. Angielskiego uczyli się w praktyce od Izuku oraz z gier w które jakoś każde z nich się trochę wciągnęło.

Cóż, jak się ma ojca i wujka, który w ich wieku był od nich uzależniony nic dziwnego że w starych gratach mogą znaleźć trochę rzeczy.

A reszty ważniejszych przedmiotów jak matematyka czy inne bardziej praktyczne rzeczy byli uczeni od Kuro i innych.

Asami razem z trochę już starym psem, ale nadal cieszącym się na spacery i małe przebieżki po lesie udały się do starej miejscówki jej matki, Izuku no i Twicea.

Nadal nikt poza tą trójką i nowym pokoleniem nic nie wiedział o tym miejscu.

Praktycznie nic się nie zmieniło po 15 latach, jedynie poza drabiną dla Omegi powstały schodki wpasowywujące się do reszty.

- Ichi! Nao! Jesteście tu?? - Zapytała wchodząc po drabinie.

- Tak! Na górze! - Odpowiedziała jej młodsza siostra więc tam też się udała z odrobiną jedzenia.

Naoko miała 11 lat, krótkie, proste białe włosy i turkusowe oczy. Jej indywidualność była zwana Voodoo, stąd też wziął się jej pseudonim. Kontrolowała krew.

Ichiro nie do końca był ich bratem, miał 12 lat, jednak był synem ich wujków, Tomury oraz Izuku. Nigdy nie wiedzieli jak nazwać jego indywidualność, mógł zmienić w pył wszystko co było w zasięgu jego wzroku, a nawet to co zniszczył mógł naprawić ale nie zmienić. Miał ciemno zielone, wręcz czarne włosy, urocze piegi, prawe czerwone, a lewe czarne oko.

- Co robicie? - Zapytała najstarsza.

- Oglądamy chmury~

- I myślimy czy Ichi mógłby jakąś rozwalić.

- To sprawdźcie, ale na pewno nie na słońcu!

Młodsi zaczęli się śmiać jednak rudowłosa //będę mówić rudo ale ona jest tak bardziej w blond// wiedziała jaką miał wpadkę kiedyś chłopak.

- Jak było na treningu z tatą? - Zapytała biało włosa biorąc jabłko od siostry.

- Kazał mi odpocząć~

---

Dzieciaki spędziły tak jeszcze trochę czasu aż zaczęło zachodzić słońce. Zaczęli powoli kierować się w stronę domu.

- Sami, zaśpiewasz tą kołysankę taty~?

- Chodzi ci o przerobioną zwrotkę Castle On The Hill? - Spojrzała na chłopaka.

- Tak, ty najdłużej ją znałaś i jako jedyna ją umiesz zaśpiewać.

- Ehh.. No dobra~

One friend see this what you can't~
(Jeden przyjaciel widzi to czego ty nie zdołasz)

Castle On The Hill część 1 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz