Spanie z Wilburem było czymś, co nikt o zdrowych zmysłach nie chciał by powtarzać. Chłopak był niezwykle... przylepny.
- O mój boże, jak ja mam spać? - wyszeptał Jschlatt patrząc z góry na przyklejonego do niego Willa. Irytacja i zmęczenie w jego ściszonym głosie były dobrze słyszalne. Spanie z przygniatającym go szatynem było najgorszym, czego kiedykolwiek się podjął.
Przekręcił się do niego plecami, co nie poskutkowało niczym innym, jak ograniczeniem jeszcze bardziej jego ruchów przez Golda.
- Dobra, wiesz co, kurwa? - spojrzał na niego jeszcze kątem oka i wyzwalając się z jego objęcia przysunął się na sam kraniec łóżka. Nie wiedział jaką zasadą to działa, ale drugi potoczył się za nim z cichym bełkotem.
Już mocno zirytowany Jschlatt, który, trzeba nadmienić, próbował zasnąć od godziny, stoczył się na podłogę. Jakież było jego zdziwienie, gdy ciało wyższego poleciało tuż za nim, przygniatając go całkowicie.
- Sukinsyn - warknął zamykając wykończony oczy. Już nawet nie miał siły próbować się wyrwać. Ściągając na nich kołdrę z łóżka i przeklinając Wilbura w myślach, ponowił swoją próbę zaśnięcia.
---
Will obudził się na podłodze, ale nie zaskoczyło go to. Miał tendencję do spadania z łóżka wiec, ignorując ten fakt, po prostu wstał i ruszył do kuchni.
Na blacie siedział popijający kawę Schlatt.
Dwudziestotrzeciolatek podszedł do niego, by pocałować go delikatnie w czoło.
- Jak się spało? - uśmiechnął się czule.
Młodszy spiorunował go wzrokiem, który mógł oznaczać tylko i wyłącznie wściekłość.
- Pierdol się, Wilbur. Po prostu, idź się pierdolić.
____________
_kameki_ to dla ciebieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
zakończenie trochę spierdoliłem, ale sam pomysł w sumie nie ssie tak bardzo
-julek
CZYTASZ
just killed a woman, feeling good |MCYT one-shots|
FanfictionJak sama nazwa wskazuje one-shots z MCYT. Więcej dowiecie się, wchodząc w rozdział pierwszy.