wilbur x jschlatt [winter outing]

984 100 35
                                    

\(*-*)/ te media
_______

Wilbur naprawdę nie lubił zimna, wychodził z domu tylko i wyłącznie gdy sytuacja tego wymagała. Ale w momencie gdy on go nie lubił, Schlatt wręcz go nienawidził. Bywały dni w których nawet nie wychodził z łóżka narzekając, że po za kołdrą jest za zimno. Było to niekiedy bardzo irytujące. Bo gdy Will męczył się z sprzątaniem bądź przygotowywaniem posiłków, Jschlatt leżał zagrzebany w ciepłej kołdrze oglądające seriale i filmy. Ale tym razem straszy postanowił nie odpuszczać.

- Wstawaj, idziemy do sklepu.

Johnathan spojrzał na niego z dołu by po chwili zaśmiać się biorąc to za żart. Willowi jednak do śmiechu nie było. Musieli uzupełnić lodówkę by mogli jeść w miarę pożądne posiłki.

- Jestem poważny - rzucił i ruszył w stronę kuchni by zabrać z tamtąd klucze do mieszkania. Nalał sobie jeszcze szklankę wody, ale nie było mu dane się napić bo młodszy zawisł na jego ramionach.

- Kochanie, nie możesz iść sam? - wyszeptał prosząco chowając twarz w jego plecach pochylając się lekko.

Zwykle takie coś działałoby by Soot odpuszczał, ale tym razem się nie da. Obiecał to sobie.

- Nie - obrócił się w jego stronę odsuwając delikatnie od siebie - Masz dziesięć minut inaczej wyciągam cię z domu w tym, w czym jesteś teraz - rzucił pokazując palcem na jego gołe nogi.

Jedyne co Johnathan miał na sobie nie licząc bielizny to zwykła koszulka i kołdra którą ciągnął trochę po ziemi.

Jęknął cierpiętniczo okrywając się bardziej jego źródłem ciepła i z paroma przekleństwami ruszył w stronę ich sypialni.

Wilbur za ten czas zdarzył zrobić listę zakupów i ubrać buty, czapkę i kurtkę. Stanął przed drzwiami upewniając się że wszytko ma i w momencie gdy miał wołać młodszego, on wyszedl na korytarz już całkowicie ubrany. Niższy na ten widok parsknął śmiechem, ale im dłużej patrzył na Schlatta tym bardziej zaczynał się śmiać.

Młodszy ubrany był w grubą puchową kurtkę która sprawiała że wyglądał jakby ktoś powiększył go dwa razy, spodnie wydawały się jakby wyciągnął je z piwnicy gdzie trzymali stroje narciarskie, a gdyby tego było mało na głowie miał jeszcze czapkę uszanke, a wokół szyi chyba dwa szaliki. To wszytko dopełniały jeszcze zimowe buty i grube rękawiczki.

- To nie jest śmieszne - warknął wyższy.

Różnica wzrostu była po między nimi niemal nie widoczn. W końcu Schlatt był wyższy od niego tylko o jakieś 5 centymetrów.

- Niestety, ale mnie to bawi - rzucił otwierając drzwi na oścież - Przeciśniesz się?

Młodszy przewrócił oczami i nie patrząc w stronę swojego chłopaka wyszedł z mieszkania schodząc powoli po schodach, ku jego ogromnemu rozbawieniu.

- Tylko się nie sturlaj! - usłyszał jeszcze za sobą gdy Gold zamykał drzwi do mieszkania.

- Zemszczę się - warknął głośno patrząc na zimowy krajobraz za drzwiami wyjściowymi.

Soot po dogonieniu go złapał go delikatnie za dłoń uśmiechając się szeroko w jego stronę, w momencie w którym wyszli na zewnątrz

Wyższy westchnął cicho przymykając oczy i wdychając świeże powietrze.

Może te wyjście nie będzie takie złe?

Nagle poczuł śnieg na swoim policzku rozumiejąc że właśnie oberwał i to od nikogo innego niż roześmianego Golda.

Odwołał to co przed chwilą pomyślał. Wyjście będzie okropne, a po powrocie do domu Schlatt po prostu zamierza go zadźgać.

just killed a woman, feeling good |MCYT one-shots|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz