beeduo [poor death]

501 66 10
                                    

Tales from the smp AU
Mascarade
__________

Życie jako Butler nie było dla niego łatwe. Poniżanie przez swojego pana i okropne warunki wszystko utrudniało, ale lepsze to było niż wylądowanie na ulicy.

Chłopak szedł po cichu korytarzem nie oświetlając swojej drogi ani jedna świeczką. Droga z jego pokoju na zewnątrz była prosta, ale musiał jeszcze zachaczyć o kuchnię tak by nie dać się złapać. Nie wiadomo jak bardzo Sir Billiam mógłby się wkurzyć gdyby go przyłapał. Najchętniej wolał by nie ryzykować zwolnieniem albo odcięciem od jedzenia na parę dni ale musiał robić to co robi.

Dzień w dzień skradał się do kuchni by podebrać trochę chleba albo okazjonalnie jak zostaną jakieś resztki mięsa z kolacji. Dziś miał szczęście i znajdując całe skrzydełko z kurczaka wsadził go do małej torebki razem z chlebem.

Teraz droga była prosta.

Nim się obejrzał już wychodził z potężnej posiadłości na lekką mżawkę w zimną noc. Przeszedł kawałek rozglądając się do okoła jakby czegoś szukając.

- Ranboo - cichy krzyk sprawił, że od razu znalazł osobe którą szukał.

Na lewo parę metrów od niego stał drobny ciemnowłosy chłopak, który w za dużych, przemoczonych łachmanach trząsł się trochę od zimna, ale na zmęczonej twarzy dalej był widoczny życzliwy uśmiech.

Podszedł do niego z łzami w oczach i obejmując jego wychudzone ciało zamknął oczy.

Chłopak zdawał się chudnąć i znikać w jego ramionach co noc. Zdawało mu się, że coraz bardziej go ubywało i bał się, że pewnego dnia go zabraknie. Zniknie i umrze z zimna i głodu.

- Jak się dzisiaj czujesz? - zachrypnięty i słaby głosik rozłupał jego serce na pół.

- Okej. Choć usiądziemy - delikatnie chwycił jego drobną rękę i ciągnąć go powoli za sobą usiedli na ławce niedaleko posiadłości. Ta niestety była mokra, ale warunki nie pozwalały im na lepsze miejsce.

Wyciągnął z torebki jedzenie, które udało mu się dzisiaj przynieść i podając mu je uśmiechnął się smutno.

- A ty dzisiaj pojadłeś? - niższy popatrzył na jedzenie z widocznym głodem, ale jednak dalej troszczył się o młodszego.

- Tak, tak, nie przejmuj się. Teraz proszę, zjedz coś.

Chłopak przyjął jedzenie i zaczął je powoli jeść.

Czekał na to, aż skończy w ciszy co chwilę pociągając nosem przez płacz który, niestety, go opanował. Nie mógł niestety powstrzymać łez rozpaczy widząc jego ukochanego w takim stanie. Mu się udało, jemu niestety nie. Obiecał sobie, że kiedyś wyrwie go z ulicy, ale ile to może na Boga trwać?

Po zjedzeniu dał mu jeszcze wodę, która miał w buteleczce przy pasku. Z żalem patrzył jak szatyn wypija wszystko co do kropelki.

Nie miał pojęcia, kiedy ostatnio chłopak miał możliwość najedzenia się do syta.

- Przepraszam, nie miałem jak przynieść więcej - mruknął przenosząc wzrok na swoje kolana. Poczuł jak chłopak przytula się do niego.

- Tyle wystarczy Boo. Dziękuję - wdzięczność w jego głosie była aż namacalna.

Ranboo chciał przynosić więcej. Ale nie miał jak. Przychodził tak co noc zabierając tyle by Sir. Billiam się nie zorientował. Jakby go wyrzucił oboje umarli by z głodu. Tak to mógł utrzymać chłopaka przy życiu.

Ale pewnego dnia Tubbo nie przyszedł, ani następnego, ani przez następne kolejne dni, tygodnie, a Ranboo znalazł jego przemarznięte ciało pod drzewem w pobliskim lesie gdzie był na polowaniu ze swoim panem.

Był osobą biedną, nawet nie zasługiwał na pochówek.

Ranboo się rozbił, a jedyne co teraz było to Butler bez rodziny, bliskich, osobowości.

______________

jestem u przyjaciółki i się nudzeeeeeee
więc macie shota takiego byle jakiego

to idk jakieś back story Butlera czy coś

-julek

just killed a woman, feeling good |MCYT one-shots|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz