Skatepark AU
or something. po prostu jakieś gówno AU na które wpadłem siedząc z sobie pewnego dnia z przyjaciółmi na skateparku
_____________
Ranboo obserwowal uważnie kółka deski która jeździła po całym skateparku. Jakotako go to uspokajało tak samo jak piosenka Gorillaz puszczona z głośnika obok niego. Osobiście był przeciwko puszczania jej na głos, ale Tubbo zapewnił go, że nikomu to nie będzie przeszkadzało. Przymknął oczy starając się nie myśleć o reakcji Techno na to kim jest jego chłopak. Jego opiekun nie zareagował na to zbyt pozytywnie. Technoblade nie przepadał za Tubbo, a fakt że był skaterem tylko pogarszał sprawę.
Ranboo sam zaczynał zabawę z skateparkiem. To właśnie tu poznał małego, głośnego i chaotycznego szatyna który tak odmienił jego rzeczywistość.
Pamiętał jak dziś moment w którym Tubbo krzycząc do niego o pomoc siedząc na wysokim drzewie z parą rolek na nogach nie mógł zejść, a blondyn, który siedział na rurce śmiejąc się, nie chciał mu pomóc. Pamiętał jak Tubbo bez uprzedzenia skoczył w jego ramiona, jak potem siadając na podłodze ściągnął rolki z słowami "nigdy więcej". Jak później opowiedział mu jak zakładał się z Tommym, że da radę wejść na drzewo w rolkach. Nie pamiętał ile spędził później tam czasu, bo Tubbo nie chciał go puścić do domu. I było tak co tydzień. Zawsze gdy Ranboo wracał do domu z lekcij fortepianu Toby wołał go, a on podchodził. Po kolei zaczął poznawać ich wszystkich.
Poznał Tommyego z którym relację od początku miał napięta, ale Tubbo uspokajając go powiedział, że młodszy tak ma. Poznał Eryna który zwykle miły pomagał innym w naprawach sprzętu. Poznał też Wilbura i Niki którzy na początku wydali mu się parą ale szybko rozwiali to pomówienie z śmiechem mówiąc, że są po prostu przyjaciółmi. Choć Wilbura znał wcześniej, a przynajmniej kojarzył. Był on synem najlepszego przyjaciela Techno. Był tu jeszcze Jack który często sprzeczał się z Tommym i Fundy który zwykle siedział pod siatką rysując. Od czasu do czasu przychodził jeszcze Eret i Puffy. Każdy tu był miły.
Gdy Tubbo był zajęty siedział z Fundym który szybko stał się jego przyjacielem. Szybko też zaprzyjaźnił się z większością tutaj aż w końcu sam z siebie tu przychodził. Ta grupa była tu codziennie. Dzień w dzień te same osoby. Niektórzy odrabiali tu lekcje, niektórzy jeździli i uczyli się sztuczek, a inni po prostu siedzieli i rozmawiali. Było to ich miejsce i od niedawna również jego. Naprawdę cieszył się, że tego pamiętnego dnia pomógł Tubbo, że wybrał akurat drogę obok skateparku. Zyskał tu przyjaciół i nawet miłość.
- Tubbo do cholery! - otworzył gwałtownie oczy, które zamknął w momencie w którym wspomnienia napłynęły do jego głowy. Spojrzał na blondyna w którego stronę jechała rozpędzona deska. Poczuł mocny chwyt na karku i zobaczył rozbawioną twarz tuż przed sobą.
Tubbo najwyraźniej wjeżdżając na rampę na której siedział, zeskoczył z deski porzucajac ją gdzieś za sobą, a sam uwieszając się na nim.
Ranboo pospiesznie objął go tak by ten nie spadł, układając dłonie na jego plecach. Nie minęła chwila, a Tubbo już złączył ich usta w pocałunku. Był on szybki, na tyle by Ranboo nie miał jak go odwzajemnić. Niższy odpychając się od niego zjechał gładko na dół prawie potykając się na zostawionej po sobie desce. Uśmiechnął się do niego psotnie i odjechał z śmiechem.
Jego serce biło jak szalone, a na policzkach zawitał rumieniec. Uśmiechnął się delikatnie wiedząc, że zemści się za spowodowanie u niego zawału serca.
Spojrzał w niebo z uśmiechem pozwalając myślą płynąć dalej w akompaniamencie spokojnej muzyki i śmiechu jego przyjaciół.
______________
chciałem zrobić z tego dłuższą książkę ale lol po co?
-julek
CZYTASZ
just killed a woman, feeling good |MCYT one-shots|
FanfictionJak sama nazwa wskazuje one-shots z MCYT. Więcej dowiecie się, wchodząc w rozdział pierwszy.