kontynuacja pierwszej części
----------
Słowa "kocham cię" ma wiele znaczeń. W zależności jak i do kogo zostaną wypowiedziane. A George nie wiedział co znaczyły w ustach Dreama. I nie wiedział również, co znaczyły by słowa "kocham cię" w jego ustach, skierowane w stronę blondyna. I tamtej pamiętnej nocy nie wiedział jeszcze, że już nigdy się nie dowie.
George nic nie słyszał. Odpychał od siebie rzeczywistość. Słowa księdza przytłumione były przez jego myśli. Nieustające echo slow "to nie prawda". Oddychanie z każdą sekunda było coraz trudniejsze. Głowa pulsowała tak okropnym bólem. Zdawał się tonąć. Utykał na dnie, zakopany po kolana w obrzydliwym mule rozpaczy i im bardziej starał się wydostać, tym bardziej się osuwał. Nie był w stanie nawet zarejestrować momentu w którym do tej pory obejmujące go ramiona młodszego przyjaciela zniknęły. Nie zauważył również, kiedy został sam na zimnie wśród pustki i ciał zmarłych.
Clay, jego Clay odszedł. Zostawił go. Umarł.
Szatyn upadł na kolana nabijając sobie przy tym parę siniaków. Zamknął spuchnięte oczy.
Gdyby tylko wiedział. Może udało by mu się go pokochać. Tak jak Dream kochał go. Może gdyby miał więcej czasu, udało by mu się odpowiedzieć tym samym, widząc w zmarłym nie tylko przyjaciela.
Ukrył twarz w dłoniach i załkał głośno.
Potrzebował tylko czasu. Jedynie trochę więcej czasu.
- Kocham cię - wydusił opierając czoło o zimną płytę grobu - Kocham cię! Rozumiesz?! Nie zostawiaj mnie teraz! Nie teraz...
Tylko że było już za późno.
_______________
najchętniej doprowadziłbym Gogyego do samobójstwa ale cóż-
god, obgryzłem znowu paznokcie i pisanie na klawiaturze sprawia mi tak cholerny ból ;-;
-julek
CZYTASZ
just killed a woman, feeling good |MCYT one-shots|
FanfictionJak sama nazwa wskazuje one-shots z MCYT. Więcej dowiecie się, wchodząc w rozdział pierwszy.