wilbur x jschlatt [cute naive]

2.1K 146 60
                                    

Sen Wilbura ogarnął późno. Zasnąć nie mógł przez fakt, że Jschlatt był od paru godzin w drodze do jego domu. A jak wiadomo zasnąć gdy się na cos bardzo czeka, jest bardzo, bardzo trudno. Właśnie dlatego tak bardzo zirytował go dzwonek jego telefonu, który teraz rozsadzał mu głowę.

- Halo? - mruknął zaspany zaświecając lampkę obok łóżka. Jasne światło zapiekło go w zmęczone oczy. Spojrzał na zegarek. 2:24.

- Wybacz, że budzę cię o tej porze - osoba po drugiej stronie zakaszlała niepokojąco by później dodać - Ale nie mogłem się powstrzymać...

Zerwał się do siadu orientując się, że nie rozmawia z nikim innym, niż Schlattem.

- Czy coś się stało? - zapytał lekko panikując na co młodszy zakaszlał w odpowiedzi.

- Nie wiem. Sytuacją znajduję się pomiędzy "jest źle", a "nie jest dobrze". Zanim stracę przytomność chce usłyszeć twój głos.

- Co? - chłopak zamarł w bez ruchu na kilka sekund, by po chwili położyć nogi na podłodze.

- Will-

- Czekaj, gdzie jesteś? - Gold założył szybko swoje buty i łapiąc za bluzę ruszył do drzwi.

- Wszystko jest rozmazane. Nie mogę określić gdzie to jest.

- Skup się - starszy założył na siebie czarną bluzę i wyszedł z mieszkania. Jego serce biło przesadnie szybko, ale nie dał się sparaliżować strachowi.

- Nie mogę dłużej wytrzymać, czy możesz-

- Przestań! Nie umrzesz! - krzyknął ze łzami w oczach, ignorując fakt, że jego sąsiedzi prawdopodobnie  śpią. Zaczął schodzić pośpiesznie po schodach - Idę po ciebie!

- Posłuchaj mnie-

- Po prostu powiedz mi, gdzie jesteś! - łzy spłynęły po jego policzkach. Nie mógł go stracić.

- Muszę to tylko usłyszeć. Kocham cię kochanie, tak bardzo. A ty mnie?

Przystanął na chwile.

- Ja... - słowa ugrzęzły mu w gardle.

- Tak?

- Jesteś idiotą. Oczywiście że tak - złapał za klamkę - Bardziej od siebie!

- Dziękuje - wyszeptał Schlatt, a jego głos po raz pierwszy od zaczęcia tej rozmowy brzmiał szczęśliwie.

- A teraz powiedz mi, gdzie do cholery jesteś, bym mógł- otworzył zamaszyście drzwi by zobaczyć parę metrów od siebie swojego rozmówce.

Jschlatt stał przed nim z lekkim uśmiechem i zmęczeniem na twarzy. Wyższy bez namysłu rzucił mu się na szyje przytulając jakby nigdy nie miał zamiaru go puszczać.

- Co się stało?! - wykrzyczał odsuwając się od niego kawałek i łapiąc jego twarz w ręce oglądnął ją uważnie jakby doszukując się ran.

- Cóż, zmęczyłem się podróżom i padam. Myślałem, że posłuchanie jakiegoś uroczego naiwniaka trochę mnie ożywi. I patrz, to działa! - posłał mu najpiękniejszy uśmiech jaki było mu dane kiedykolwiek zobaczyć, ale to nie złagodziło zdenerwowania które właśnie go ogarnęło.

- Ty pierdolony-

- Shhh - zatkał mu usta ręką - Ludzie śpią. Skopiesz mi dupę jutro, teraz chodźmy spać.

Will westchnął zirytowany, po czym odsuwając jego dłoń od swoich ust, cmoknął go delikatnie w czoło.

- Jesteś chujem - stwierdził na co drugi się zaśmiał.

- Ale i tak mnie kochasz.

- Nadal nie mam pojęcia dlaczego...

________________

but he's in your bed and i'm in your Twitch chat~

guys, zjebie sobie przez watt życie, bo zamiast się uczyć pisze rozdziały bądź czytam jakieś shity cry

btw chyba odwieszam, bo to zawieszenie było takie trochę nie udane lmao

-julek

just killed a woman, feeling good |MCYT one-shots|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz