Olgierd
Wróciłem do domu późnym wieczorem, wcześniej razem z Majką planowaliśmy nasz wspólny tygodniowy wyjazd do Zakopanego. Oboje doszliśmy do wniosku, że skoro mamy tydzień wolnego to możemy wreszcie odpocząć od Warszawy i od tego co nas otacza każdego dnia. Przede wszystkim będziemy mogli spędzić wreszcie czas razem nie musząc się ukrywać o ciągle uważać będąc maksymalnie czujnym tak żeby tylko nikt nas razem nie zobaczył
- o Olo, dobrze że jesteś zaraz będzie kolacja
- ty jeszcze nie śpisz?
- nie, czekałam na ciebie. Usiądź...
- ręce najpierw umyję, daj mi chwilę
- No dobrze - pocałowałem ją w policzek i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Kilka minut później wróciłem do stołu
- kochanie muszę ci posiedzieć coś ważnego...
- Coś się stało?
- Nie będzie mnie tydzieb w domu, jedziemy z Krystianem na tydzień na szkolenie do Zakopanego
- Jakie szkolenie?
- No z pracy... Szef nas wysłał...
- No domyślam sie, że z pracy. Ale może powiesz o czym to szkolenie?
- O przeciwdziałaniu narkomanii czy coś takiego...
- No nic, trudno. Miałam inne plany na ten tydzień, ale jak musiszto jedź
- Wogóle to co ztym ślubem? Udało ci się coś załatwić?
- i tak i nie...
- To znaczy?
- najwcześniej za pół roku, no chyba że zrobimy wesele w remizie?
- bez sensu... Łucja pół roku, to znowu nie tak długo, a przecież oboje chyba chcemy żeby to był najpiękniejszy dzień w naszym życiu?
- No niby tak...
- Będzie dobrze, kocham cię... A tak swoją drogą to słyszałaś, że Ewelina jest w ciąży?
- Krystian się pewnie cieszy, prawda?
- No tak, pewnie że się cieszy...
- Olgierd, a ty chcesz mieć ze mna dzieci?
- Co? Łucja czy ty...
- nie, nie jestem w ciąży. Ale oboje mamy już swoje lata i uważam że to jest ostatni moment kiedy możemy się postarać...
- Dziecko teraz to nie jest dobry pomysł... nie zrozum mnie źle, ale sama wiesz że oboje jesteśmy teraz zawaleni robotą
- Ale też mamy już swoje lata, Olgierd...
- A czy dziecko jest nam teraz potrzebne do szczęścia? Kocham cię Łucja i myślę że narazie jest dobrze tak jak jest... jeśli los da nam dziecko to będę się cieszył ale narazie myślę że to nie jest dobry pomysł
- może - po kolacji poszliśmy spać...
Krystian
Po nocy spędzonej z Pauliną, rano wróciłrm do domu. Musiałem jeszcze spakować się na wyjazd
- Ewelina jesteś?
- Krystian gdzie ty byłeś całą noc?
- Jak to gdzie byłem!? Przecież dobrze wiesz, że w pracy!...
- Co ty robisz? Dlaczego się pakujesz?
- wyjeżdżam na tydzień, mamy szkolenie razem z Olgierdem...
- Serio?! Dopiero wróciłeś z pracy i znowu znikasz? Coraz mniej czasu spędzasz w domu!
- a co ja mam zrobić!? Mam kurwa rzucić tą robotę!?
- nie to chciałam powiedzieć, ale nie długo urodzi się nasze dziecko i też będziesz spędzał raptem kilka godzin w domu?
- Jeszcze raz zapytam co ja mam rzucić pracę!? A wtedy za co wychowamy dziecko!?
- możesz nie krzyczeć?
- Najlepiej to będzie jak oboje będziemy siedzieć w domu, nic nie robić i liczyć tylko na twoich starych!
- dlaczego ty krzyczysz!?
- to ty zaczęłaś awanturę! Wracam wykończony z roboty, a ty zamiast zapytać jak się czuję, czy jestem zmęczony to wolisz drzeć się na mnie! Kim ja dla ciebie jestem?! Powiedz wptost, że przeszkadza ci że w policji pracuje!
- Krystian! Co się z tobą dzieje? O to dziecko ci chodzi, może ty poprostu niechcesz go...
- Teraz i tak zapóźno! - chyba przesadziłem, Ewelina zaczęła płakać
- Przepraszam... niechciałem tego powiedzieć, poprostu jestem zmęczony... kocham was...
- Idź już jak ci się spieszy...
- Ewelina skarbie... przepraszam...porozmawiamy o tym jak wrócę. Uważajcie na siebie!
CZYTASZ
Wszyscy za jednego!
Randomkontynuacja poprzedniej opowieści, która znajduje się na profilu gliniarz56