1. kontynuacja...

481 11 1
                                    

Krystian

Razem z Olgierdem pojechaliśmy do miejsca gdzie przebywał nasz podejrzany, było gorąco, a mnie jeszcze bardziej wkurzała ta pieprzona kamizelka, niewiem właściwie po co Olo tak się na nią uwziął. Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, to cały czas dzwoniła do mnie Ewelina, cholernie bałem się, że coś się stało, ale nie chciałem gadać z nią przy Olgierdzie
- możesz wkońcu wyłączyć ten pieprzony telefon!? Czy miejsca ci się pomyliły, bo wydaje mi się, że w robocie jesteś!.
- A Ty już zawsze będziesz się tak wszystkiego czepiał!?
- Co, może znowu sobie prochy załatwiasz, bo już na głodzie jesteś?
- O co ci kurwa znowu chodzi!?
- Ty sobie uważaj lepiej, bo jeszcze raz podniesiesz na mnie głos to bezproblemu Kruczkowska może dowiedzieć się o morfinie, a wydaje mi się, że wolałbyś tego uniknąć
- Do końca życia już mnie będziesz tym szantażował!? Daj sobie spokój jak tak bardzo chcesz to idź i jej powiedz!
- Przestań krzyczeć i dobrze ci radzę uspokój się
- Nie! Bo ja sobie nie pozwolę żebyś mnie tak traktował! Przyznaję się, popełniłem błąd, ale nawet nie dałeś mi tego wytłumaczyć!
- Zamknij się już, dobra? Nie mam ochoty tego słuchać - Resztę drogi dojechaliśmy w milczeniu, po tym jak się zachowywał straciłem resztę chęci tłumaczenia mu tego wszystkiego. Gdy znaleźliśmy się pod willą, chciałem jeszcze oddzwonić do Eweliny zapytać czy wszystko w porządku, ale mój partner wyrwał mi telefon i rzucił go gdzieś do samochodu
- Co ty robisz!?
- Skup się! Wchodzimy! - Weszliśmy środka i przeszukaliśmy cały budynek, ale oprócz telefonu Mariusza, kolejnych kilku sztuk broni, śladów krwi, woreczkach po narkotykach nie znaleźliśmy nic
- Janek ty weź ten jeden woreczek daj Krystianowi, nerwowy się chłopak robi
- Odwal się ode mnie! Jak chcesz to sam sobie weź!
- Nie zniżę się do twojego poziomu
- Chłopie! - Już naprawdę niewiele brakowało, a dałbym mu w pysk, dobrze, że Janek byk na miejscu i wszedł między nas
- Krycha już dość! Idź się przewietrz
- Powiedz mu, żeby się wreszcie odwalił ode mnie
- Idź, nic ci to nie da, że będziesz tutaj teraz stał - Targały mną takie emocje, że naprawdę musiałem gdzieś usiąść i w spokoju pomyśleć, czemu on się tak zmienił? Czemu niechce mi dać szansy się wytłumaczyć, zauważyłem, że wkońcu wraca do samochodu, jednak nic się nie odezwał, ale znałem go na tyle dobrze, że wiedziałem, że chce wracać na komendę. Wieczorem wróciłem do domu, przez tą całą akcję zapomniałem o Ewelinie
- Gdzie ty byłeś? Dzwoniłam do ciebie, nie odbierałeś, a ja bałam się, że coś sie stało.
- Wszystko dobrze, spokojnie. Co się dzieje?
- Nic
- Chodź pójdziemy coś zjeść
- Przepraszam, miałam coś ugotować, ale Adrian cały czas do mnie wydzwaniał
- Nie martw się już nim, już nie długo wszystkiego pożałuje - Ewelina się przebrała j poszliśmy na kolację, niestety nie mogło się obejść bez kolejnych problemów
- dalej się z tym psem bujasz kurwo?!
- Może trochę szacunku do kobiety!?
- Krystian chodź nie zwracaj na niego uwagi, proszę
- boi się o ciebie, biedna dziwka - on ewedentnie chciał wyprowadzić mnie z równowagi - Beznadziejna jest w łóżku
- Krystian chodźmy!
- Puść Ewelina, posłuchaj gościu! - chwyciłem go za podkoszulek i przycisnąłem do jakiejś ściany - zadarłeś z nie właściwą osobą!
- Jesteś pewien?! - uderzył mnie, a ja nie pozostawałem mu dłużny
- Chłopaki przestańcie! Pomocy! - kiedy zauważyłem przerażoną Ewelinę puściłem go, wstał otrzepał się i odszedł
- Pokaż tą głowę...
- Spoko, nic mi nie jest
- Pokaż to... żadna nie jest do szycia, ale wodą utlenioną trzeba przemyć. Chodź do domu, tam się tym zajmę...

Wszyscy za jednego!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz