Olgierd
Stanęliśmy przed szpitalem, Krystian zapalił papierosa, a ja wkońcu zadałem mu pytanie
- Krycha?
- Tak, zgadzam się zostać twoim świadkiem...
- Super! Nawet nie wiesz jak się ciesz... czekaj, czekaj co?! Skąd ty siedziałeś o co chcę cię zapytać?
- Myślisz, że jestem ślepy i nie widzę jak bardzo się zbliżyliście z Łucją do siebie? Olo, ja wiem, że między mną a nią było różnie, ale jeśli ty masz być z nią szczęśliwy, to ja podpisuje się rękami i nogami pod tym
- dobra, ale nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie, skąd wiesz, że chcemy wziąść ślub?
- Śniło mi się - zaśmiał się, a ja nadal nie wiedziałem skąd o tym, wie. W ten sam to napewno nie uwierzę - a tak poważnie, to domyślałem się, jeszcze jak powiedziałeś, że to ważne to nie miałem wątpliwości
- W takim razie, dziękuję że się zgodziłeś
- Ale nie za darmo...
- Co? Nie rozumiem?
- Ty w zamian zostaniesz świadkiem na moim ślubie
- Oświadczyłeś się Ewelinie?! Strat czemu nic nie gadasz!?
- A Ty musisz się drzeć tak, że pół Warszawy cię słyszy? Co?
- to z przyzwyczajenia, wiesz nadwyrężyłem sobie gardło przy tobie, bo cały czas robisz coś nie tak, to wszystko przez ciebie
- Aha dzięki...
- to jak aspirancie, zrobiłeś to?
- Nie, jeszcze nie... Ale planuje...
- jak ty planujesz, to życia nam zabraknie
- Bardzo śmieszne, jestem już na dobrej drodze, spokojnie
- a na jakim etapie tej drogi jesteś?
- hmm niech pomyślę... wybór pierścionka, albo szukanie dobrego jubilera
- haha wariat - wkońcu było jak dawniej, brakowało mi właśnie takiego humoru Krystiana, tylko szczerość i zero okłamywania - To co może jakiś browarek?
- O co ty mnie pytasz stary? Przecież wiesz, że browarek z tobą to jak...
- No jak co?
- Noc i śniadanie z Eweliną
- Z kim ja pracuje... chodź lepiej
- poczekaj tylko ojcu powiem, że wpadnę jutro
- No to się ruszaj, bo spragniony jestem...
- soku się najpierw napij
Krystian
Cieszyłem się, że wreszcie z Olgierdem rozmawiamy normalnie, że zaczął mi na nowo ufać, postanowiłem nie zmarnować już tej szansy. Poszedłem jeszcze do sali ojca, nie miałem za dużo czasu, ale ciekawiła mnie jedna rzecz i ja nie wytrzymam do jutra, jeśli nie poznam prawdy
- tato, nie śpisz?
- Nie
- Ja będę się zbierał, wpadnę jutro do ciebie, ale mogę cię jeszcze o coś zapytać?
- Pytaj, na wszystko ci odpowiem
- Dlaczego leżałeś w szpitalu?
- Krystian, daj spokój. To naprawdę nie jest już ważne...
- proszę
- Pobili mnie?
- Kto?
- Niewiem, zaatakowali mnie w parku jak wracałem z pracy
- policja o tym wie?
- Nie, byli tutaj, ale odmówiłem składania zeznań
- Podejrzewasz kogoś?
- Krystian, nie zachowuj się jak na przesłuchaniu...
- Odpowiedz!
- miałem konflikt z jednym handlarzem, ale to stare dzieje
- nazwisko!
- Krystian, odpuść
- Jak się nazywa, zajmę się tym! Dorwę gościa!
- przestań, to moje sprawy. Sam je muszę załatwić
- Jak on się nazywa? Zapytam po raz ostatni!
- Jacek Złotowski, mówią na niego Złotówa
- Dobra, ja już lecę. Cześć! - Dorwę tego frajera! Tylko teraz pytanie czy ktoś na komendzie będzie chciał mi pomóc po tym wszystkim, ale choćby nie wiem co, to ja znajdę tego złotówę na własną rękę. Wyszedłem że szpitala i poszliśmy razem z Olgierdem do baru...
CZYTASZ
Wszyscy za jednego!
Randomkontynuacja poprzedniej opowieści, która znajduje się na profilu gliniarz56