♣ Rozdział 34 ♣

465 17 6
                                    

Obudziłam się wczesnym porankiem natomiast nie byłam wyspana gdyż mój mózg co chwilę gdy odchodził w krainę Morfeusza budził się. Bolała mnie głowa i bolało mnie ciało. Kujące uczucie przygważdżało mnie skutecznie do materaca. Myślałam o martwych oczach mojego oprawcy, prześladowały mnie na każdym kroku i podążały za każdą moją myślą. Pustka i strach ogarniały moją głowę. Pamiętałam to gdy zaprzeczałam z całą mocą, że nigdy nie zabiję człowieka i nie będę do tego zdolna... w końcu nie byłam seryjnym mordercą bez uczuć. Tym razem to niezaplanowane zdarzenie samo się wydarzyło. Wciąż odczuwałam niewidzialne ślady zaciskające się na mojej szyi a także innych częściach ciała... to uczucie mnie przygniatało i wprawiało w osłupienie. Potrzebowałam wsparcia... mimo iż w wielu płaszczyznach zgrywałam silną istotę to w tej to wszystko mnie przerastało. Nie byłam na to przygotowana. Był to mój pierwszy raz a zazwyczaj z opowiadań pierwsze razy nie kończyły się ani szczęśliwie ani dobrze... był to krok do czegoś większego... było to oswojenie się z czym nieznanym... pozwalało dostrzec w tym plusy dopiero po czasie. Bardzo bałam się tego uczucia i tego, że sobie z tym sama nie poradzę... potrzebowałam pomocnej ręki na której mogłabym się oprzeć w chwilach najgorszego kryzysu.

...

Leżałam na łóżku pogrążona w swoich morderczych myślach.
Ten dotyk... jego dłonie... paraliżujący strach obezwładniający moje ciało... jego zęby na moim ciele... jego ślina... jego obecność... on dalej ze mną był i próbował zabrać mnie ze sobą.

...

Była godzina szósta rano nie liczyłam na to, że Joker wciąż ze mną był. Nie szło mi przez myśl by się odwrócić i to sprawdzić, jednak on obiecał mnie chronić. Obiecał, że w najcięższych chwilach ze mną zostanie i nie pozwoli by stała mi się już więcej jakakolwiek krzywda. Ale czy jego słowa mogły być coś warte po tym wszystkim co mi zrobił? Zafundował mi cierpienie... przez tyle miesięcy traktował mnie jak psa... a dopiero teraz mu się odmieniło? Przypomniał sobie o mnie? Nagle zaczął interesować go mój los? Jeszcze wczoraj w kasynie mówił o tym, że wystawi mnie jako nagrodę... a w samochodzie, że nie będzie go obchodziło czy ktoś mnie zabije lub zgwałci. Traktował mnie jak przedmiot a nie jak kogoś kto posiada uczucia... Poczułam się wtedy jak śmieć... i mimo, że wygrał to ta sytuacja dosyć mocno zakorzeniła mi się w pamięci. To wszystko wydawało się śmieszne. Teraz chciał mnie chronić?
Coś mi tu nie pasowało jednak to miało w tym momencie najmniejsze znaczenie teraz liczyło się tylko jak najszybsze wyjście z tej pieprzonej traumy.

...

Mimo wszelkich wątpliwości i niechęci odwróciłam się by sprawdzić czy rzeczywiście nie zostawił mnie w chwili największego zapotrzebowania tak jak obiecał. Ku mojemu zdziwieniu zielonowłosy leżał nieopodal na moim łóżku i smacznie jeszcze spał. Jak widać wczorajszy dzień wykończył również i jego. Spojrzałam na jego pogrążoną w śnie twarz... mimo swojego morderczego oblicza wyglądała na spokojną i taką niewinną co było niepodobne do króla Chaosu i podstępnych żarcików. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie gdzie opuścił swój posterunek by oddać się chwili wytchnienia i spokoju. Wczoraj pod tą całą toną makijażu i charakteryzacji wyglądał jak zupełnie inny człowiek którego nigdy nie było dane mi ujrzeć. Zastanawiałam się nad tym czy właśnie w ten sposób wyglądał przed swoją przemianą i jakie prowadził przed nią życie, nigdy się tym nie chwalił a jak już wspominał to szybko kończył ten temat. Początkowa historia króla chaosu była burzliwa i dynamiczna a sam król zmieniał ją jak tylko chciał i wtedy kiedy było mu to na rękę. Tak naprawdę mało kto wiedział o tym co przytrafiło mu się naprawdę. Jednak on doskonale zdawał sobie z tego sprawę i próbował to niechybnie wymazać z pamięci. Nie żałował, że los spłatał mu taki figiel, żałował tylko tego, że musiał podczas tego tak przeraźliwe cierpieć. Był mu nawet wdzięczny bo teraz prowadził życie o którym nawet nie śnił.
- Wy... wyglądasz tak... - powiedziałam cicho po czym wyciągnęłam lekko dłoń by dotknąć jego zielonych włosów, jednak ją cofnęłam. – O wiele lepiej ci w takim wydaniu... - uśmiechnęłam się. – Przynajmniej się wyróżniasz i niepowtarzalnością zaskakujesz innych. – mruknęłam. – Myślałam sobie, że mnie zostawisz... tym czasem zostałeś... nie wiem dlaczego, mimo wszystko ci dziękuję... - spojrzałam na jego śpiące oblicze. – Przynajmniej sprawiłeś, że poczułam się bezpieczniej chcoiaż nigdy przy tobie tego nie czułam... - zmarszczyłam czoło nie wiedząc dlaczego to mówię.

Porwana Przez JokeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz