♠
Obudziłam się wczesnym porankiem na salonowej beżowej kanapie zastanawiając się czemu nie jestem w swoim pokoju. Z powodu zimowej pory jaką był grudzień za oknem panowała mroczna aura ciemnej nocy. Leżąc na kanapie przetarłam powolnym, leniwym ruchem zaspane oczy próbując delikatnie pobudzić je do życia. Po ciszy jaka panowała w apartamencie byłam w stanie wywnioskować, że reszta jeszcze smacznie śpi łącznie z szalonym Jokerem. Książka, którą mi wczoraj podarował zielonowłosy leżała obok na bukowym ekskluzywnym stoliczku. Za każdym razem spoglądając na nią czułam wewnętrzne ciepło, był to mały gest jednak dla mnie zrobił on ogromną różnicę uświadamiając mnie w tym, że Joker być może powoli zmienia do mnie podejście, a ja w jego oczach staję się ważniejszą i bardziej znaczącą osobą niż głupią córką Batmana. Jednym z uczuć, które w tym momencie mi nie towarzyszyło było to uczucie niepokoju związanego z moją krwawą zbrodnią dokonaną kilka dni temu. Czy to właśnie działało w ten sposób? Czy w trakcie konkretnej wieczornej godziny gdy byłam zajęta czymś innym to mój oprawca do mnie wtedy nie przychodził? Nie odczuwałam wczoraj, żadnego z negatywnych uczuć, które towarzyszyły mi na przestrzeni tych kilku dni. Może to było receptą na oswojenie się z tym i spróbowania żyć życiem sprzed tego incydentu. W końcu zrobiłam to w obronie własnej przez co nie powinnam mieć wyrzutów sumienia a jednak w tym momencie były one ze mną ściśle powiązane. Jednakże z różnych historii wiedziałam, że to właśnie ofiara jakiejś krwawej historii doświadcza tego najbardziej gdyż dla oprawcy była to bułka z masłem, nic nie znacząca kolejna zbrodnia. W przypadku ofiary był to szok, niedowierzanie i strach.
Rozglądając się po pomieszczeniu poderwałam się z kanapy i podeszłam cichym krokiem do drzwi balkonowych. Postanowiłam zaczerpnąć świeżego powietrza dlatego udałam się na wszechstronny balkon podchodząc do czarnej metalowej barierki. Na dworze panował nieopisany chłód a pod bosymi stopami poczułam pierwsze płatki śniegu. Rozbudzając swój umysł rześkim powietrzem zadarłam podbródek wysoko do góry, dostrzegając w tym samym momencie pierwsze grudniowe opady śniegu. Nie pamiętałam dnia w Gotham w którym pojawił się pierwszy śnieg. Zazwyczaj zimy były tu łagodne, bez zalegającego na drogach, drzewach i budynkach białego puchu. Poczułam się błogo czując delikatne chłodne śnieżynki na swojej twarzy i włosach a także pod stopami co wywołało u mnie szeroki uśmiech. Pozwoliłam się ponieść chwili tej błogości. Rozpostarłam szeroko ramiona na boki po czym zakręciłam się kilkukrotnie wokół własnej osi, czar jednak szybko prysł w momencie w którym zakręciło mi się w głowie a moje bezwładne ciało w tym momencie zaprzyjaźniło się boleśnie z podłogą. Jęknęłam cicho wsuwając dłoń na swój obolały pośladek a także plecy. Mimo wszystko nie sprawiło to zaniku uśmiechu na mojej twarzy. Pozwoliłam sobie zostać na kilka chwil w tej pozycji, która sprowadziła mnie do parteru. Masując obolałe miejsce rozglądałam się na boki podziwiając oświetlone miasto nocą. Mimo kryminalnego charakteru za każdym razem podziwiałam tę konstelację ulicznych świateł, szyldów i banerów. Betonowa dżungla nabierała przez to swojego uroku.
Po kilku minutach spędzonych na posadzce postanowiłam się podnieść. W tej samej chwili mój wzrok przykuła ciemna sylwetka prawdopodobnie mężczyzny znajdująca się w budynku naprzeciwko zlokalizowanego kilkaset metrów przed wieżowcem Jokera. Spoglądając się w jej stronę zastanawiałam się czemu nie wykorzystuje bardzo wczesnego poranka na sen, jednak po chwili uświadomiłam sobie, że być może ma problemy ze sen, jest rannym ptaszkiem lub niedługo wybiera się do pracy. Ku mojemu zdziwieniu tajemniczy mężczyzna uniósł dłoń wysoko, lekko nią poruszając w geście powitania. Nie byłam wstanie rozpoznać jego rysów twarzy, za pewne była to przypadkowa osoba jednak ten mały gest wywołał ponowny uśmiech na mojej twarzy. Odwzajemniłam gest spoglądając w jego stronę, krótko po tym zauważyłam blask zapalonego światła w korytarzu łączącym salon z salonem i kuchnią. Postanowiłam wrócić do środka. Wchodząc do salonu, zamknęłam balkonowe drzwi oraz zasunęłam beżową zasłonę. Mogłam się domyślić, że Joker również lubił wczesne pobudki gdyż był to człowiek, który raczej w swoim życiu nie tracił czasu na dłuższy sen niż ten przepisowy.
Podeszłam do kuchennego blatu. W mojej głowie zrodził się pewien drobny pomysł, chciałam mu się jakoś odwdzięczyć za to, że odkupił mi moją lekturę. Postanowiłam zrobić śniadanie. Może nie byłam wybitną kucharką i nie byłam w stanie wykonać tak wykwintnego dania jak jego prywatni kucharze jednak według mojej opinii liczył się gest. Zdecydowałam, że upichcę najprostszą na świecie jajecznicę z boczkiem i pieczarkami nie licząc się z tym, że Joker zapewne uzna to za nieciekawe i oklepane. Przesunęłam się kilka kroków w prawą stronę po czym wyciągnęłam z lodówki jajka oraz resztę składników spożywczych. Na płycie elektrycznej rozgrzałam patelnię do której dodałam łyżkę masła czekając aż pod wpływem ciepła się rozpuści. Umieściłam na niej pieczarki, po kilkunastu minutach dodałam również boczek, gdy składniki były już odpowiednio przygotowane wylałam surowe składniki w postaci jajek z solą i pieprzą na patelnię. Odczekałam kilka minut mieszając je drewnianą łyżką. Gdy śniadanie było już gotowe przełożyłam je na dwa duże talerze, dokroiłam pomidory i dodałam dwie świeże bułki. Talerze postawiłam na stole łącznie z kawą. Wiedziała, że zielonowłosy uwielbia czarne expresso z rana dlatego nie mogło go zabraknąć. Gdy skończyłam i usiadłam przy stole usłyszałam charakterystyczne dla Jokera kroki.
Spojrzałam w stronę korytarza po czym ujrzałam wyżej wymienionego osobnika.
Pierwszą rzeczą jaką ujrzał zielonowłosy było śniadanie na stole i Margaret siedząca przy stole z wyrazem zniecierpliwienia na swojej twarzy tak jakby właśnie na niego czekała.
- Zrobiłaś śniadanie? – spytał z poranną chrypką w głosie kierując na nią swój wzrok.
- Obudziłam się wcześniej i pomyślałam, że będzie to miły gest... chciałam podziękować za książkę. – spojrzała na niego poprawiając swój wywinięty w przeciwną stronę kosmyk włosów. – Możeee... - przeciągnęła niepewna. - Nie jest to najwykwintniejsze danie na świecie, jednak bardzo je lubię i...
- Nie musisz się tłumaczyć. – przerwał jej w pół zdania po czym kiwnął lekko głową. – Dziękuję. – odpowiedział krótko.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakowało... - uśmiechnęła się lekko czekając aż usiądzie obok niej.
- Zaraz się przekonamy. – puścił jej oczko zasiadając równocześnie do stołu, spojrzał na expresso po czym uniósł filiżankę zwilżając podrażnione po nocy gardło ciepłym gorzkim napojem.
- Tyle razy próbowałam expresso i nigdy nie mogłam się do niego przekonać, nie wiem jak inni są w stanie je pić... Naprawdę podziwiam. – chwyciła za sztućce wsuwając kawałek jajecznicy do ust.
- Kwestia przyzwyczajenia, każdy ma swoje specyficzne ulubione smaki. – odrzekł. – Nie musiałaś robić dzisiejszego śniadania mamy od tego kucharzy.
- Tak jak mówiłam chciałam się odwdzięczyć... - odpowiedziała zakłopotana w obawie, że zrobiła coś złego.
- Doceniam... i nawet jest jadalne... - mruknął zerkając na nią z ukosa, nie rozpieszczając ją pochwałami.
- Starałam się... może nie będziesz miał po nim bólu brzucha, musisz być dyspozycyjny jako szef gangu... - rzekła. – Jak by to zresztą brzmiało gdyby wielki postrach miasta o zielonych włosach był niedyspozycyjny z powodu biegunki... - uśmiechnęła się podstępnie i złośliwo. – Przyznaj nie za ciekawie.
- Faktycznie mogło by to źle wpłynąć na moją przestępczą reputację. – zachichotał. – Chociaż jestem tylko człowiekiem, a człowiekowi raz na jakiś czas zdarzają się takie ciężkie przypadki. – skierował swój wzrok na nią po czym lekko szturchnął ją zaczepnie łokciem.
- Wcale tego nie podważam i jak najbardziej uważam, że nawet największy przestępca w Gotham może mieć problemy żołądkowe... - przewróciła lekko oczami kontynuując swój posiłek.
- Otóż to moja droga... - mruknął. – Wyspałaś się? Z tego co widzę sen na kanapie chyba dobrze ci zrobił.
- Jeśli chodzi ci o to czy Pan z łazienki mnie prześladował to nie... tej nocy bronili mnie nordycy bohaterowie... - powiedziała unosząc filiżankę kawy do ust.
- Jeśli jest to twój sposób na pozbycie się traumy to jestem za... - odpowiedział zadowolony. – Każdy ma swoje sposoby na pozbywanie się problemów.
- Tak? To w takim razie jakie są twoje? – spytała wyraźnie zaciekawiona jego odpowiedzią.
- Nie wiem czy mogę się z tobą dzielić tak poufnymi sekretami... - parsknął. Widząc jej proszący wyraz twarzy przypominającego małego szczeniaczka coś pchnęło go do uległości. Postanowił zdradzić jej co nieco na temat swojego życia. – No dobra... nie patrz już na mnie takim wzrokiem... - mruknął.
- Ty znasz mnie bardzo dobrze, jednak ja ciebie nie za bardzo po tak długim czasie spędzonym po twoim dachem... - wzięła do dłoni jedną z bułek po czym posmarowała ją masłem. – Spokojnie nie wykorzystam tej wiedzy przeciwko tobie ani nie skrytykuje tego o czym mi powiesz a także nie będę się z tego wyśmiewała ani podważała. – podniosła dłoń do góry w jakimś niezrozumiałym geście. – Słowo honoru...
- A już myślałem, że powiesz słowo harcerza... - uśmiechnął się kończąc powoli swój poranny posiłek.
- Nigdy nie byłam harcerką... - spojrzała w stronę sufitu, jednak szybko wróciła na ziemię.
- Mam kilka sposobów gdy coś mnie trapi... - upił łyk mocnej kawy po czym spojrzał jej w oczy. Tym razem jego wzrok nie wprawił jej w zakłopotanie tak jakby już się z nim oswoiła. – Wszystko zależy tak naprawdę od skali problemu... i ochoty. Raz zasiadam do mojego pianina które stoi w salonie... - rzekł wciąż wpatrując się w zielone tęczówki dziewczyny. – Raz jadę na strzelnicę. – Ponownie upił łyk espresso. – Raz do opuszczonego starego wesołego miasteczka... a raz w kompletnie bezludne miejsce...
- Wiedziałam, że to pianino z pewnością nie stoi tylko po to by przyozdabiać salon... - uśmiechnęła się. – Ja zawsze uwielbiałam słuchać muzyki klasycznej, nawet jeździłam na koncerty do Gothamskiej Filharmonii w wolnym czasie, od zawsze podziwiałam osoby, które potrafiły sprawnie przesuwać swoimi palcami po klawiaturze fortepianu bądź pianina... Bardzo pragnęłam się tego nauczyć jednakże nigdy nie mogłam się do tego zebrać... Uwielbiam muzykę Chopina i wielu innych twórców... również muzyka filmowa przynosi mi ukojenie i przenosi na chwilę do innego świata. – uśmiechnęła się tak jakby znalazła z nim wspólną nic porozumienia. – Chciałabym się nauczyć gry na pianinie ale w moim wieku chyba jest to za późno... zresztą to tylko takie moje marzenie... - odpowiedziała speszona również się przy nim otwierając. – I nie wiem czemu ci o tym mówię... - zachichotała nerwowo po czym spuściła wzrok na swoje paznokcie.
- Może gdybyś mnie ładnie poprosiła byłbym w stanie udzielić ci kilka lekcji... - mruknął zalotnie.
- Jeśli myślę o tym o czym ty myślisz to chyba jednak zostanę tylko przy swoim marzeniu... - odpowiedziała zapeszona.
- Nie chodziło mi o seks... mówię poważnie gdy będziesz się starała i będę z ciebie zadowolony wtedy cię nagrodzę... - spojrzał na nią po czym złapał ją za dłoń którą miała o dziwo ciepłą i lekko rozdygotaną.
- Aaa... - nie wiedziała co powiedzieć. – Jeśli tak... to byłabym wdzięczna... - spojrzała na jego dłoń, przypominając sobie ich brutalny pocałunek w samochodzie, podniosła wzrok po czym skierowała go na jego czerwone od pomadki usta. Zielonowłosy chyba to wyłapał po czym delikatnie się do niej przysunął jednak ich usta dzieliła przestrzeń.
- A może pewnego dnia nawet zabiorę cię do filharmonii jako osobę towarzyszącą... założysz piękną suknie i będziesz dobrze prezentowała się u mojego boku... - mruknął wpatrując się w jej twarz.
CZYTASZ
Porwana Przez Jokera
FanfictionZastanawialiście się czasami, jak to jest być córką największego bohatera w mieście? Bohatera którego potrzebowało mroczne Miasto Gotham? W którym grasowało pełno najgorszych przestępców? Bycie córką Batmana to nie lada wyzwanie, ciągłe niebezpiecz...