♥
- Jakby żył i dowiedział, się o tym, że raczyłeś mnie porwać, to zabiłby cię przy pierwszej lepszej okazji... - warknęłam głośno w jego stronę.
Nie lubiłam jak ktoś wspominał coś o moim ojcu, a zwłaszcza tego co mu się stało. Po prostu nie mogłam się z tym pogodzić a minęło już cztery lata odkąd zostawił mnie na pastwę losu. Joker dobrze o tym wiedział dlatego na każdym możliwym kroku starał się to dobitnie mi przypominać.
- Margaret... pragnę ci uświadomić, że się powtarzasz, wiesz? I to... - westchnął sztucznie znudzony naszą pogawędką. - Robi się już powoli nudne... - warknął niezadowolony, przewracając przy tym swoją parą oczu, błękitną jak tysiąc oceanów skutecznie zamknięty w jeden docelowy. Po tych słowach przejechał mi gładką oszlifowaną, zewnętrzną stroną ostrego noża po moim zdrętwiałym od bólu ramieniu.
- Może masz rację... ale pragnę ci to lepiej uświadomić, żebyś nareszcie mógł się zamknąć. - spojrzałam na niego w pogardliwy sposób dodatkowo usmiechając się złożyłam swoje krwisto czerwone od szminki usta w całus który wysłałam mu bez skrupółów.
- A ja... - mruknął zaskoczony moją reakcją. - Pragnę ci uświadomić, żebyś mnie nie prowokowała. Bo skończy się to dla ciebie o wiele gorzej i nie zaprzestanę tylko na całusach... - pogroził mi wyciągając z kieszeni swojej szarej marynarki ponownie coś jeszcze, coś co kształtem przypominało kolejny ostry jak brzytwa nóż... Tylko ten był symbolem Batmana. Mojego ojca... Czy on je wcześniej kolekcjonował po każdym spotkaniu z nim? Może miał jeszcze jego ołtarzyk w swoim pokoju do którego składał swoje modły.
Po tym jak zauważyłam co trzymał w dłoni bez wahania zaczęłam się od niego szybko odsuwać. Po znalezieniu bezpiecznej odległości spojrzałam na niego z iskierką strachu w oczach. Dobrze wiedziałam na co było go stać dlatego postanowiłam dalej się z nim nie droczyć, a pokusa była bardzo duża.
- Widzę, że moja złota biżuteria od ojca, którą znalazłeś w moim mieszkaniu, a dokładniej porcelanowej szkatułce w sypialni, nieźle przypadła ci do gustu... - warknęłam wściekła. Jakim prawem myślał, że może sobie ją od tak zabrać?! Jedyną rzecz która mi po nim została... Widząc ją na jego paskudnym ciele, znajdując choć trochę odwagi ruszyłam w jego stronę by odebrać mu moją własność. Nikt nie miał prawa dotykać tak drogocennego przedmiotu jakim był złoty wysadzony diamentami naszyjnik. Był to prezent na jedne z moich urodzin. Ojciec zawsze wręczał mi takie podarunki ponieważ miał duży zasób majątku na który sobie sam zapracował.
- Jest całkiem ładny... muszę przyznać... - zaśmiał się. - Ale to wywarło na mnie większe wrażenie...- powiedział rozanielony po czym z kieszeni swojej eleganckiej marynarki, ociążałym jakby trochę leniwym ruchem wyciągnął parę mojej ciemnoczerwonej, obszytej ozdobną koronką , dolnej części bielizny. W dodatku uśmiechał się przy tym tak bardzo niewinnie, niczym mały dzieciak proszący o nowy zestaw kredek na święta. - Tak słodko tobą pachną... Że aż rozmyśliłem się co miałem z tobą zrobić... - zwrócił się do mnie złośliwym tonem, po to by bardziej mnie tym posunięciem zdenerwować. Udało mu się. Powoli tykająca bomba eksplodowała.
- Ty popierzony, idioto! - krzyknęłam wściekła z nadmiaru emocji jakie mi zafundował. - Oddaj mi to wszystko! To nie należy do ciebie! - po wypowiedzeniu tych słów rzuciłam się na niego. Nawet nie dosięgnęłam celu mojej zemsty ponieważ w szybkim tempie Joker powalił mnie na ziemię. Już wcześniej zdążyłam zauważyć, że nienawidził gdy ktoś mu się stawiał, dlatego tak też reagował, a nie inaczej. Nie mógł sobie pozwalać na takie akcje....
Po zaledwie kilku sekundach z mojej rozciętej od uderzenia wargi, zaczęła spływać swobodnie, ciepła czerwona krew. Może i tak by to nie bolało gdyby nie fakt, że nie było to moje pierwsze przyjęte uderzenie dzisiaj.
Rozglądając się gwałtownie po salonie w którym się teraz znajdowaliśmy nie mogłam zupełnie niczego skojarzyć. Uderzenie skutecznie oszolomiło mnie na kilka dobrych sekund. Jedyne co mogłam wywnioskować po spływającej mi ciepłej krwi po podbródku i po wargach to to, że znowu oberwałam od niego prosto w twarz, a dokładniej w mój mały niczemu niewinny nosek. Joker widząc mnie w takim stanie niczym nie skrępowany pociągnął mnie mocno za lekko zakrawione włosy tym samym stawiając mnie na nogi. Z kieszeni marynarki wyciągnął coś dodatkowego. Była to para metalowych policyjnych kajdanek.

CZYTASZ
Porwana Przez Jokera
FanfictionZastanawialiście się czasami, jak to jest być córką największego bohatera w mieście? Bohatera którego potrzebowało mroczne Miasto Gotham? W którym grasowało pełno najgorszych przestępców? Bycie córką Batmana to nie lada wyzwanie, ciągłe niebezpiecz...