♠ Rozdział 45 ♠

287 12 2
                                    

Wczesny poranek następnego dnia...

Po ostatnich rozjuszonych wewnętrznych demonach przez Margaret Joker obudził się z koszmarem zalany cały zimnym potem. Dysząc głośno wsunął dłoń na czoło po czym starł z niego wilgotne kropelki słonego potu. Rozejrzał się dookoła upewniając się czy jest sam w swoim pokoju. Po kilku sekundach pierwotnego patrolu położył się ponownie w łóżku lekko się przeciągając. Był sam... był bezpieczny. Uspokajając swój oddech oraz niespokojne myśli starał się wyrzucić obraz koszmarnego snu ze swojej głowy. Kolejne wspomnienie z ojcem w roli głównej. Nie spodziewał się, że zabawa którą potoczyła Margaret tak bardzo da mu w kość. Na samo wspomnienie wsunął jedną ze swoich wytatuowanych dłoni na bliznę która mu o tym przypominała, tym razem były to żebra. Odsunął ją jak oparzony po czym z odrazą do swojego ciała wstał i podszedł do okna rozglądając się na swoje miasto obarczone mroczną aurą nocy. Był początek grudnia. Za oknem panowała zimowa pora, budynki oraz inne miastowe elementy otulał biały puch a drzewa szczyciły wszystkich swoim nagim wyglądem. Zdecydowanie nie lubił tej pory roku, należał do osób które uwielbiały ciepłe klimaty i piękne gorące słońce. Mimo iż doskwierało mu czasami w postaci oparzeń... Niestety tak blada skóra jaką posiadał lubiła opalać się jako pierwsza... Opalenizna mu co prawda nigdy nie groziła bo jego ciało nie chciało łapać słonecznych promieni ale za to wyłapywała oparzenia słoneczne. Mimo swojej nabytej urody od zawsze uwielbiał lato jako porę roku. Poza tym nie było w nim żadnych świątecznych uroczystości... Panował spokój i harmonia czego nie można było powiedzieć o zimie a szczególnie o grudniu, miesiącu zakupowego szaleństwa i fałszywej świątecznej atmosfery. Stojąc przed wielkim oknem wieżowca spojrzał kątem oka na zegar wiszący na ścianie. Była godzina czwarta rano, mruknął niezadowolony ponieważ piąta była jego naturalną godziną porannej pobudki. Wiedział, że już zdecydowanie nie zmruży ponownie oka. Ociężałym krokiem ruszył w stronę garderoby. Dzisiejszy dzień zapowiadał się spokojnie ale jego rola w gangu wymagała od niego elegancji. Przeciągając wytatuowaną dłonią po miękkich, wspaniałej jakości koszulach zdecydował się na tę w kolorze ciemnej czerwieni. Ze szafki po swojej prawej stronie wyciągnął bokserki w wesołe uśmieszki przez co na jego twarzy zagościł łagodny uśmiech. Wsunął spodnie czarne jak noc a do tego zadowolił się lakierkami na których nie było żadnej skazy. Idealnie pasowały do mrocznej aury jego outfitu z wyjątkiem szalonej bielizny. Skarpety również emanowały spokojem. Zadowolony ze swojego wyglądu, zrosił swoją szyję pięknym męskim zapachem z Diora. Dobrze wiedział jak działał na innych, zwłaszcza na kobiety. Ostatni raz przeglądając się w lustrze udał się do łazienki którą również posiadał w swoim pokoju. Lubił otaczać się komfortem. Znowu ujrzał swoje odbicie po czym westchnął na widok bladości swoich ust, kolejnej pamiątce po spotkaniu z chemią zakładów produkcyjnych Ace Chemicals. Po swojej porannej pielęgnacji sięgnął po matową pomadkę w kolorze soczystej czerwieni po czym musnął nią niedbale usta. Zaczesując włosy do tyłu stwierdził, że jest gotowy na powitanie kolejnego jakże ciekawego dnia. Wychodząc z łazienki udał się do kuchni, po zaparzeniu kawy wkroczył do swojego biura i zasiadł przed swoim biurkiem. Czekało go wiele spraw na głowie, a w nich dokończenie planu przebiegu swojego corocznego święta nocy oczyszczenia. Nikt tak naprawdę nie wiedział gdzie miała się odbyć tegoroczna edycja. Zielonowłosy postanowił, że tym razem będzie to opuszczony port Boatland Company. Od przeszło kilku lat nikt się tam już nie zapuszczał a praca w nim została zawieszona ponieważ miasta nie było stać na to by zarządzać tak wielkim miejscem. Był to jeden z największych szlaków handlowych Gotham jednakże po zmianie burmistrza i wydawaniu pieniędzy na głupoty został zawieszony do odwołania. Prawdopodobieństwo jego ponownego otwarcia była zerowa a z roku na rok niszczał do takiego stopnia, że był w opłakanym stanie. Nikt nie miał odwagi się tam zapuszczać. Codzienna mglista aura oraz pisk wygłodniałych mew zdecydowanie nie zachęcały do odwiedzin. Kontenery przeżarte rdzą wyglądały niemalże jak z horroru. Molo które się tam znajdowało już dawno przeżarła sól morska, grzyb i bakterie. Jakikolwiek śmiałek który chciałby tam postawić stopę musiałby to zrobić na własne ryzyko. Takie miejsce idealnie nadawało się do podsycenia niezwykłości tego święta. Joker przez te kilka dni nie próżnował. W momentach w których nie widział się z Margaret oraz resztą gangu czasochłonnie i sumiennie pracował nad tym by wszystko wyszło po jego myśli. Miał jeszcze trochę czasu gdyż noc oczyszczenia odbywała się dzień przed świętem bożego narodzenia a do niego zostało jeszcze kilka tygodni. Joker był perfekcjonistą i musiał mieć wszystko dokładnie rozpisane i zaplanowane. Była to jedna z jego ulubionych cech charakteru ponieważ to ona pozwoliła mu wywindować się tak wysoko w rankingu największych przestępców miasta. Wyciągając swój oprawiony w skórę notes oraz naprawdę drogie pióro i atrament zaczął od rozpisywania i przypisywania poszczególnych grup jakimi miał się posługiwać tego dnia. Do każdej odpowiednio i z rozwagą przydzielał członków gangu według ich umiejętności, charakteru i sposobu działania. Miał nie lada wyzwanie ponieważ posiadał dosyć liczny gang składający się z trzystu świetnie przeszkolonych osób. Znał bardzo dobrze każdą z nich, bardzo mu zależało na tym by każdy czuł się przy nim wyjątkowo. Podopieczni Jokera bardzo go szanowali a większość miała o nim dobre zdanie chociaż znajdowali się też tacy którym Joker za bardzo zaszedł za skórę w przeszłości i nie darzyli go sympatią. Jego gang był jedną wielką dużą rodziną o którą sam szef dbał jak należy, a jak to w rodzinie bywa, bywają wzloty i upadki ale zawsze jest. Siedząc przed biurkiem główkując się sięgnął po filiżankę ciepłego expresso, zerknął na szarość za oknem po czym przygryzając wargę wrócił do rozpiski. Same listy zakwalifikowanych poszczególnych drużyn zawsze rozwieszał dwa dni przed akcją tak by każdy miał do nich wgląd i mógł się dopasować do sytuacji. Każdego roku miksował drużyny tak by każdy z każdym mógł dobrze się ze sobą zapoznać przez co tym świadomym zabiegiem zacieśniał więzy między członkami gangu. Przy takiej ilości osób i przydzielonych zadań rzadko się zdarzało by wszyscy mogli ze sobą zamienić chociaż słowo. Gang ''opiekował'' się całym miastem przez co różne jego części mieszkały w różnych dzielnicach miasta. Taki sposób prowadzenia swojego interesu pozwalał na dobrą kontrolę tego co się działo w każdym z poszczególnych odcinków Gotham. Setka ludzi mieszkała z nim w jednym wieżowcu, natomiast pozostali byli porozsiewani w różnych lokach po kilku, kilkunastu osobowych grupach. Dlatego tak istotne było organizowanie co roku takich zabawach by jego potęga działała jak w zegarku. Bardzo dużo osób z utęsknieniem czekało na to święto, było dla nich niczym Boże Narodzenie dla zwykłego człowieka. Dobrą, krwawą i straszną zabawą którą na końcu kończyła wspólna kolacja. Podczas tej kolacji Joker honorował najlepsze drużyny wręczając im przeróżne prezenty i bonifikaty. Po nim dawał im również kilka dni wolnego tak by w dobrym humorze mogli zakończyć dany rok i zacząć nowy z przytupem i świeżą energią. Zapytacie pewnie czy Król Gotham obchodził więc sylwestra w przeciwieństwie do Bożego Narodzenia. Sylwester był wręcz drugim jego ulubionym świętem po nocy oczyszczenia. Zazwyczaj była to impreza ''firmowa'' w jego prywatnym klubie. Cenił to święto jako czas podsumowań tego co wspólnie osiągnęli oraz za wesołość końca roku. Zresztą proszę kto nie lubi Sylwestra? Nawet Król Gotham go uwielbiał i świetnie się podczas niego bawił.

Porwana Przez JokeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz