♠ Rozdział 51 ♠

393 11 8
                                    

Po południu w bankowej furgonetce...

To był ten czas... ta godzina... ten zespół. Siedziałam obok zielonowłosego i Johnnego z karabinem szturmowym w dłoniach. Przy pasie miałam zamocowany pistolet automatyczny który wręczył mi w prezencie Joker. Siedząc w ciszy przypominałam sobie po kolei wszystkie części planu sporządzonego przez Jokera. Nie mogłam popełnić błędu bez względu na to co stało się wczoraj oczyściłam swój umysł z zgiełku niepotrzebnych myśli. Myślałam tylko o tym co wykonać tak by wszystko pomyślnie się udało. Pragnęłam by w trakcie tego napadu zawładnęła mną druga osobowość ponieważ ona nie miała żadnych zahamowań, żadnych skrupułów. Zagryzając wargę wyciągnęłam z kieszeni lusterko i czerwoną pomadkę. Zerkając z ukosa na obu mężczyzn otworzyłam lusterko po czym wysunęłam fabryczny aplikator. W chwili ciszy i skupienia zaczęłam nią malować usta. Czerwień dodawała mi odwagi i pewności siebie dlatego postanowiłam ją przyodziać również tego dnia. Wpatrzona w siebie i swoje usta lekko zachichotałam po czym szeroko się uśmiechnęłam. Biorąc głęboki wdech poprawiłam dodatkowo luźno opadające kosmyki chowając je pod czapkę którą miałam na głowie. Według planu mieliśmy być przebrani za pracowników banku. W stroju jaki otrzymałam wyglądałam jak typowy człowiek bankowej straży. Zerknęłam na karabin który spoczywał na moich udach po czym przymknęłam powieki. Przemówiła do mnie ciekawość która była jedynym elementem który mnie jeszcze nie opuścił.
- Nareszcie coś się dzieje! - krzyknęła w moich myślach chwytając karabin w swoje dłonie podrzucając go do góry. - Nie mogę doczekać się aż podziurawisz nim kogoś niczym plasterek żółtego sera.
- Też nie mogę się doczekać... - warknęłam złowrogo w jej stronę podstępnie się uśmiechając.
- Margaret? - spojrzał w moim kierunku Johnny po czym zmarszczył zdziwiony czoło łącznie z Jokerem. Mimo iż ten drugi dobrze wiedział z kim ucinam sobie pogawędkę. Ostatnio odkryłam przed nim moją przyjaciółkę która nie odchodziła ode mnie nawet na krok.
- Musisz dać popalić w tym banku... może w końcu Joker cię za to porządnie zerżnie... - zaśmiała się odrzucając mi wyimaginowany obraz karabinu z powrotem do dłoni.
- To ja go zerżnę... - dołączyłam do jej podstępnego śmiechu. - I nie mogę się doczekać aż do tego dojdzie... - mruknęłam wpatrując się w puste miejsce przede mną. - Będzie błagał mnie o litość i przestanie w końcu się mną w taki sposób bawić... - zachichotałam zagryzając wargę. - Zobaczysz... - przyrzekłam. - Stworzył zmorę która nie da mu spokojnie żyć...
- Margaret nie spodziewałam się po tobie takiej postawy... - zauważyła zadziwiona. - Po sobie tak ale po tobie? - zaśmiała się. Kopnęła mnie w kolano zwracając na siebie większą uwagę.
- Nie podobam ci się?- zmarszczyłam czoło oddając jej. - Sama mnie stworzyłaś... - uśmiechnęłam się podstępnie. - Może zaczynam cię przerażać? - spytałam chowając pomadkę z lusterkiem do jednej z kieszeni swojego kombinezonu.
- Nie skądże! - zaprzeczyła wykrzykując te słowa w moją stronę - Podobasz mi się taka o wiele bardziej...
- Ja sobie też uwierz mi...


Zielonowłosy siedząc obok zerknął z ukosa w stronę Margaret która była pochłonięta rozmową z samą sobą. Wyrzucił wczorajszą sytuację z ich udziałem do kosza ponieważ dzisiaj czekała go poważna akcja. Przez ten incydent z wczoraj nie mógł się rozpraszać. Stwierdził, że tą sytuację omówi ze swoją prawą ręką po napadzie w spokoju. Musiał bardzo dobrze przemyśleć po której wybranej drodze wyjdzie zwycięsko nic na tym nie tracąc. Nie pierwszy raz słyszał jej słowne potyczki. Dobrze wiedział jaki głos nią kieruje jednakże takich słów się po niej kompletnie nie spodziewał. Potrząsnął lekko głową próbując przywrócić się na ziemię po tym co właśnie usłyszał.
- Kogo miałaś na myśli? - spytał łapiąc mnie za przedramię próbując wyrwać mnie z transu.
- Kogo? - spytałam zdziwiona zwrócając całą swoją uwagę na niego. - Ciebie... - zaśmiałam się szaleńczo ściskając w dłoniach broń którą od niego otrzymałam. W moich oczach nie było Margaret którą zdążył poznać od poszewki. - A jak nie będziesz chciał tego zrobić... zmuszę cię do tego paskudnym sposobem. - warknęłam strząsając jego dłoń ze swojego przedramienia. Śmiejąc się w dalszym ciągu ponownie zwróciłam się do swojej koleżanki.
- Słyszałaś co mu powiedziałam?! - zaśmiałam się opierając się o metalową ścianę pojazdu.
- Margaret skup się! - wrzasnął po czym złapał mnie za przedramiona i potrząsnął z całych sił. Po wczoraj nie było mu do śmiechu mimo tego jego męska część podświadomości zareagowała jedną ze swoich zbereźnych wizji która mówiła mu, że za te słowa chciałby ją wziąć tu i teraz.
- Przecież jestem skupiona... - oburzyłam się wpatrując się w jego tęczówki po czym zerknęłam kątem oka na Johnnego.
- Szefie... ona wszystko zepsuje... - powiedział wpatrując się w mnie niedowierzającym i nieco zszokowanym wzrokiem.
- Kurwa chyba ty... - parsknęłam. - To ty bzykasz się z Nesryn. - spojrzałam na niego złowrogo. - To ty wszystko mu zepsułeś a nie ja żałosny śmieciu... - wywinęłam kąciki w paskudnym uśmiechu.

Słysząc te słowa Johnny momentalnie zareagował i cisnął moją głową w metalową ścianę furgonetki.
- Spokój kurwa! - warknął Joker odpychając nas od siebie. Spojrzał krwiożerczym spojrzeniem na naszą dwójkę. - Przestań kurwa do cholery tak się zachowywać! - złapał moją twarz obiema dłońmi bardzo mocno zaciskając na niej swoje smukłe palce po czym spojrzał mi w oczy szukając prowodyrki tego całego zajścia. - Jeśli się kurwa nie uspokoisz to wszystko spierdolisz!
- Wtedy mnie ukażesz? - mruknęłam zmysłowo przygryzając część swojego koniuszka języka wpatrując się w jego tęczówki.
Joker widział, że zaczynał powoli tracić nade mną kontrolę. Druga ja którą się stawałam za jego sprawą była okropna teraz a co dopiero miało nastąpić tego nikt nie wiedział. Ból rozchodzący się pod czaszką był tylko chwilowym utrapieniem. Ból zaczynał mnie uzależniać i sprawiać mi przyjemność. Joker słysząc to, że nie powróciłam na swoje tory zamachnął się mocno mnie policzkując. Po chwili wyrwał mnie z tego cholernego amoku w którym się znalazłam. Zdezorientowana spojrzałam na niego a później na Johnnego nie wiedząc dlaczego patrzą na mnie takim wzrokiem. Podniosłam brew widząc ich w takim stanie. Widząc ich zacięte miny wsunęłam dłoń na swój policzek jakbym próbowała sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
- Z którą z was teraz rozmawiam? - warknął zielonowłosy nie popuszczając uchwytu. Siedzieliśmy sami we trójkę w jednej z furgonetek. Reszta ludzi jechała za nami.
- Z którą? - zmarszczyłam lekko brwi nie wiedząc o co im chodzi. - No ze mną... - spojrzałam niewinnie najpierw na jednego a później na drugiego. - Czemu oberwałam? - westchnęłam próbując się od niego odsunąć. - Długo jeszcze? Kiedy dojedziemy na miejsce? - zmarszczyłam czoło w zupełności nie mając znajomości w terenie znajdując się w tym jeżdżącym na kółkach blaszaku.
- Dojedziemy za dziesięć minut a ty w tym czasie ogarnij obydwie swoje osobowości i zacznij się zachowywać tak jak należy. - warknął w moją stronę puszczając mnie spojrzał na Johnnego. Johnny wiedział, że ich związek nie jest mu wcale na rękę. Nie chciał by Joker w ten sposób się o tym dowiedział. Najlepiej byłoby w ogóle gdyby ten temat go całkowicie ominął. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zielonowłosy wróci do tego przy najbliższej nadarzającej się okazji.
- Słyszłaś ogarnij się i nie siej zamętu! - krzyknęłam na wprost wyimaginowanej kobiety której z nami nie było. - Masz mi pomóc a nie robić problemy... - warknęłam zła.
- Oj no dobrze... wybacz... - przewróciła oczami po czym zniknęła.
- Już więcej nie będzie mi przeszkadzała... - zachichotałam kierując swoje spojrzenie w stronę Johnnego. - Najmocniej cię przepraszam ale tej Pani zdecydowanie za bardzo się nudziło poza tym nie wie jak reagować gdy jest naprawdę mocno podekscytowana... - przewróciłam oczami z uśmiechniętym wyrazem twarzy mimo zaczerwienienia od dłoni Jokera na moim policzku.
- Ogarnij się... - powiedział wkurzony Johnny. - Nie zepsuj nam napadu... Słuchaj się mnie i Jokera...
- Słyszałaś? - spytał potrząsając mnie tak by upewnić się czy na pewno w stu procentach sprowadził mnie na ziemię. - Jeśli będziesz niezsuborydynowana nie będzie to takie łatwe jak na początku myślałem a ja będę do końca życia żałował, że ciebie wziąłem... - powiedział stanowczo. - Mam bardziej doświadczonych ludzi do tego a jednak wybrałem ciebie... - pogroził mi palcem tuż przed twarzą. - Więc uznaj to jako błogosławieństwo i okazję do zdobycia cennego doświadczenia.

Porwana Przez JokeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz