♣ Rozdział 17 ♣

542 16 13
                                    

O godzinie 18:00 pojawiłam się przy drzwiach wyjściowych  apartamentu, Joker rzecz jasna czekał już w swoim bordowym samochodzie. Jako, iż nie mogłam się na tym etapie poruszać nigdzie sama, zawsze musiałam czekać na osobę, która mnie odprowadzi prosto do celu. Tą osobą oczywiście był Johnny, któremu Joker jako jedyny w gangu ufał bezgranicznie. Johnny Frost jak do tej pory nigdy jeszcze nie zawiódł jego zaufania a tym bardziej nie wystawił go do wiatru. Był mu lojalny i oddany, w końcu to Joker wyciągnął go z "szamba" na początku jego przestępczej kariery. Obserwując ich zachowania mogłam stwierdzić, że są w pewnym sensie przyjaciółmi, może nie najlepszymi ale darzyli się zaufaniem, a to już podstawa. Czekając na mężczyznę w mojej głowie przewijały się różne myśli, jedną z nich było dzisiejsze spotkanie. Co Joker mógł mieć na myśli wypowiadając słowa: " Muszę się coś dowiedzieć na temat mojego starego przyjaciela... " Jeśli chodziło o wroga to Joker zdecydowanie był na najwyższym miejscu w rankingu zagrożenia życia, tyle ile ona miał wrogów zdecydowanie przechodziło ludzkie pojęcie. Jedyną osobą, która mogłaby by mu ustąpić pod tym względem był Batman.

Gdy nareszcie pojawił się wcześniej wspomniany mężczyzna,  mocniejszym ruchem  złapał mnie za nadgarstek i wpakował do windy. Czy oni wszyscy w tym gangu musieli do każdej czynności dokładać tej pieprzonej siły? Czy nie mogłoby się bez tego obyć? Przez te kilka dni zdążyłam nauczyć się wykonywania większości czynności dobrowolnie, gdyż wiedziałam jakie wiążą się za moje nieposłuszeństwo  konsekwencje. Nie byłam już taka głupia jak na początku, powoli zaczynałam dostosowywać się do panujących tu realiów, przestrzegać pewnej chierarchi.

- Nesryn całkiem nieźle się spisała, nie wyglądasz jak przybłęda a to już coś... Joker miał nosa, kto w tym gangu najlepiej odnajduję się w panujących trendach i modzie. - mruknął zadowolony widząc jak dzisiaj wyglądałam, a wyglądałam całkiem ładnie.
- Nesryn w przeciwieństwie do was jest nawet całkiem miła a przede wszystkim nie ma tylu humorków jak Joker, który chyba przechodzi przez ostatni miesiąc jakiś męski okres... - mruknęłam stojąc z nim w windzie, która zjeżdżała w dosyć szybkim tempie na dół.
- Joker w przeciwieństwie do ciebie ma teraz wiele spraw na głowie... - odpowiedział bez zawahania spoglądając na licznik wskazujący poszczególne zmniejszające się numery pięter.
- To ciekawe jakie, może zechcesz podzielić się tą informacją? - uśmiechnęłam się do niego złośliwie, nie oczekiwałam w żaden sposób, że udzieli mi takowej informacji.
- Wybacz ale jesteś osobą niekompetentną, żeby je znać, jeśli w przyszłości dostaniesz tutaj jakiś awans kto wie... na razie zajmij się sobą i swoją ogarniająca ciebie samotnością, później zajmij się czymś innym... - przewrócił teatralnie oczami, udając uczucie znudzenia tą rozmową.
- W cale nie jestem samotna... nie wiem czemu ubzduraliście sobie to do głowy... - warknęłam oczywiście kłamiąc, przysięgłam sobie nie zgrywać już takiej hardej osoby, mającej na każdym kroku jakąś złośliwą odpowiedź, ale nauki wpajane mi przez tyle lat przez ojca na temat siły i odwagi nie szły w las. Zawsze starałam się bronić czy to słownie czy fizycznie i mimo tego, że w pojedynku z nimi zawsze byłam na straconej pozycji starałam się tego nie pokazywać. Joker mimo wszystko skutecznie mieszał mi w głowie, sprawiając, że sama czasami nie wierzyłam w to co robię i to co mówię, ale budowanego przez lata muru intelektualnego nie dało się od tak zburzyć. Wymagało to czasu, różnych procesów, intryg i przede wszystkim kłamstw brzmiących jak prawda. Joker w tej dziedzinie był natomiast znakomity.
- To jak wytłumaczysz swoje rozmowy z różnymi przedmiotami toczące się w twoim pokoju? - mruknął. - To też sobie wymyśliłem? - zaśmiał się głośno, gdy winda zjechała na parter wyszliśmy z niej jak i z całego apartamentu idąc w kierunku wkurzonego czekaniem na nas Jokera.
- Chyba podsłuchiwałeś nie ten pokój co trzeba, pragnę ci przypomnieć, że niedaleko pokój ma Joker, to że pomyliły ci się drzwi to już nie mój problem panie Frost... - warknęłam, ale akurat to o czym teraz wspomniał było prawdą, rozmawiałam sobie z przedmiotami głównie nocą gdy nikt już nie powinien tego słyszeć.
- Nie musisz mi się tłumaczyć, wytłumacz to sobie... bo z mojego punktu widzenia jest coś z tobą nie tak. Jeszcze nie jest za późno na leczenie. - parsknął po czym doszedł do samochodu w którym czekał zielonowłosy.

Porwana Przez JokeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz