♠ Rozdział 32 ♠

493 17 14
                                    

- Wybrałam już kogo będę dla ciebie udawała... - spojrzałam na Jokera po czym lekko się uśmiechnęłam przeglądając się powoli w lusterku.
- Oświeć mnie w takim razie. – mruknął spoglądając na mnie co jakiś czas podziwiając moją dzisiejszą kreację i jej kolor.
- Pomyślałam, że tacy '' biznesmani '' jak ty raczej nie będą zadowalali się żonami a kochankami... więc postanowiłam zostać jedną z nich... - spojrzałam na niego poprawiając pomadką kolor swoich ust w lusterku. – Myślę, że będzie to najwiarygodniejszy sposób na odegranie swojej roli. – uśmiechnęłam się nie zwracając uwagi na Jacka, który w tej chwili prowadził samochód.
- Kochanką? Margaret nigdy nie miałaś do czynienia z... - nie dokończył bo mu przerwałam.
- Musisz mi to za każdym razem wypominać? – przewróciłam oczami zirytowana, chowając szminkę do torebki. – Jeśli nie to skończ... - warknęłam.

- Ach no tak dla naszej małej Meggy to drażliwy temat... - zaśmiał się po czym położył dłoń na moim udzie i moco ją zacisnął.
- Nie zareaguje tylko dlatego, że mam do odegrania pewną rolę i chce wypaść w niej jak najlepiej... - spojrzałam się na niego po czym mruknęłam czując jak przesuwa ją powoli ale znacznie wyżej.
- Jeśli tak uważasz... to nie będę ci w tym przeszkadzał... bylebyś nie zdradziła naszych tożsamości. - spojrzał się na mnie i na gęsią skórkę, którą wywołał na moim ciele z każdym dodatkowym dotykiem i zbliżeniem.

Jego dłoń... Jego cholerny dotyk... prześladował mnie na każdym kroku... wyprowadzał z równowagi... Sprawiał iż moje ciało chciało więcej... chciało poznawać to czego nigdy nie miało okazji. Pragnęło tego uczucia jak gąbka... chciało je pochłonąć w każdy możliwy sposób.... Mój rozum powoli się poddawał... to ciekawość zaczęła przewodzić... wysuwała się na pierwszy plan.

- Tożsamości? – wzięłam głęboki wdech po czym zacisnęłam dłoń na uchwycie samochodowych drzwi walcząc z tym co dzieje się w środku mojego ciała. – Ale... póki co... - odetchnęłam, próbując się wysłowić. – Nie ustaliłeś nam nowych... - spojrzałam na niego uważnie próbując zwalczyć to pragnienie, które chodziło za mną już od dłuższego czasu.
- Owszem ustaliłem... - uśmiechnął się i zabrał swoją dłoń z mojego uda po czym wyciągnął zaproszenie z kieszeni swojej marynarki na dzisiejsze rozgrywki w Pokera w kasynie. – Od teraz nazywam się Tom Heleino a ty Jessica Adveno...
- Jessica? Serio? – podniosłam brew po czym wyrwałam mu to zaproszenie i pokazałam mu na nim swoje nowe imię. – Mogłeś być bardziej kreatywny... - przewróciłam oczami.
- No ale co ci się nie podoba w Jessice? – spojrzał na mnie zdziwiony.
- Bo to imię jest oklepane i nosi je wiele osób... - parsknęłam.
- Margaret pomyśl trochę i zastanów się... - westchnął głośno. - Skoro jest to popularne imię nikt nie będzie zadawał wiele niepotrzebnych pytań... a po drugie nie będziesz się rzucała w oczy kruszynko... ludzie pomyślą, że nie jesteś kimś ważnym i o to w tym wszystkim chodzi... - odpowiedział po czym mi je zabrał i schował z powrotem do marynarki. – A teraz oddaj bo jeszcze je zniszczysz a wtedy na pewno nas nie wpuszczą. – warknął po czym oparł się o fotel. – A ja jako Joker muszę być anonimowy i nie mogę się zdemaskować przy pierwszej lepszej okazji. – mruknął podziwiając mój lekko przyspieszony oddech, który wywołał u mnie zwykłym dotykiem. – Jesteś taka... - spojrzał na mnie. – Niedoświadczona i delikatna... - zaśmiał się głośno po czym spojrzał w szybę samochodu.
- Ja? – podniosłam brew po czym na niego spojrzałam.
 Byłam niedoświadczona to fakt, delikatna może niezbyt... to wszystko zależało od sytuacji.
– Żebyś czasami nie przeliczył się w słowach Tomie... - przewróciłam oczami.

- Mówię tylko to co widzę... - uśmiechnął się. – To co postanowiłem przed chwilą może mnie w brutalny sposób zabić... - mruknął niezadowolony. – No ale... skoro mamy spotkać się z moimi dawnymi, niebezpiecznymi przyjaciółmi czułbym wyrzuty sumienia gdybyś nie miała się czym obronić... - spojrzał na mnie po czym sięgnął do ukrytego schowka w samochodzie niedaleko miejsca w którym siedział. – Wyglądając w ten sposób... - wskazał dłonią na swoją twarz. – Nie posiadam, żadnego immunitetu więc będziemy zdani na siebie. – mruknął po czym z tajnego miejsca w swoim samochodzie wyciągnął najzwyklejszy nóż nie rzucający się w oczy. Nie było na nim żadnych zdobień czy też samych emblematów Króla Chaosu. – To prezent dla ciebie... - podał mi go do dłoni. – Nie nauczyłem cię strzelać z pistoletu więc też nie mógłbym ci go dać... nóż jest prostszy w obsłudze i nie zrobiłabyś sobie nim krzywdy... dlatego to powinno ci wystarczyć. – wziął wdech.
- Nóż? – podniosłam brew. – Skąd jesteś pewny, że nie wyląduje w twoim ciele za wszystko co mi zrobiłeś? – spojrzałam na niego a później na ostrze które mi wręczył.
- Bo... - mruknął po czym spojrzał na Jacka w jego przednim lusterku. – Bo postanowiłem ci zaufać. – odpowiedział niezadowolony z tej odpowiedzi tak jakby te słowa były ciężarem dla niego. – I wierzę, że w kryzysowej sytuacji użyjesz go tak jak należy... - spojrzał na mnie ponownie po czym poprawił mi kosmyk włosów opadający na czoło.

Porwana Przez JokeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz