♠ Rozdział 43 ♠

309 11 2
                                    

Tego ranka przy śniadaniu nie poruszaliśmy tego tematu co wydarzyło się w biurze Jokera tak jakbyśmy kompletnie zapomnieli o tym co się wydarzyło chociaż każde z nas głęboko zdawało sobie z tego sprawę. Ja i on doskonale wiedzieliśmy co zaszło jednakże nie ośmieliliśmy się wspomnieć o tym chociażby na jedną sekundę. Ja nie przeprosiłam jego a on tym bardziej nie przeprosił mnie. Po całej sytuacji wywołanej jego tragicznym wspomnieniem z dzieciństwa siedzieliśmy tak do świtu. Ja i on z dłońmi wplecionymi wzajemnie. Mimo tego co mi zrobił poczułam jego ból i niezaleczoną ranę głęboko skrytą przed światem co wywołało u mnie podświadome współczucie którego on i ja szczerze nienawidziliśmy które w tamtym momencie samo do mnie przyszło. Jak z bicza strzelił poczułam potrzebę złapania go za dłoń i pokazania mu, że nie jest sam, że nic mu nie grozi, że jego już dawno nie żyjący ojciec go nie skrzywdzi. Ja... ja musiałam to zrobić, nie mogłam inaczej postąpić. Nie zwracałam uwagi na palący ból rozgrzanej do czerwoności skóry po jego potężnych uderzeniach skórzanym paskiem i metalową jeszcze drapieżniejszą sprzączką wyrządzająszą większe szkody niż sama skóra. Nie zwracałam uwagi na to co powiedział mi jeszcze kilka dni temu, na to co mną wstrząsnęło mimo iż domyślałam się samego przebiegu tej sytuacji. Powiedział mi prawdę pomimo tego iż wiedział jak mogę się zachować. Nawet najokrutniejsza prawda była lepsza od kłamstwa i może to, że właśnie wtedy gdy ją od niego usłyszałam złagodziło siłę i charakter mojej reakcji. Skrzywdził mnie to fakt... w sposób okrutny dla każdej kobiety jednak to było kilka miesięcy temu kiedy jeszcze nie zdążyłam się do niego przyzwyczaić, nie zdążyłam poczuć tego znienawidzonego uczucia którym go darzyłam. To, że trzymał to tyle miesięcy w sekrecie złagodziło wyraz mojej reakcji, byłam wściekła owszem ale wtedy Joker nic dla mnie nie znaczył. Teraz znaczył o wiele więcej niż mogłabym się do tego przyznać, mimo iż sama się w sobie upierałam, że tak nie było. Przechodząc moją wewnętrzną przemianę obiecałam sobie, że wykorzystam życie które mam do cna na radość, uśmiech i szczęście bo nie wiedziałam ile dni mi do końca jeszcze pozostało. Od jakiegoś czasu zdawałam sobie sprawę, że moja historia może nie zakończyć się szczęśliwie. Może sam ten fakt był kolejną rzeczą osłabiającą mój gniew na wyznanie usłyszane przez zielonowłosego. Obiecałam sobie, że pogrzebie swoją starą wersję na cześć nowej – lepszej. To co usłyszałam postanowiłam porzucić w niepamięć skoro było to tak dawno temu, moje podświadome rany zdążyły się już same zaleczyć i nie bolały w sposób w jaki mogłyby boleć po usłyszeniu tego kilku dni po całym zajściu. Nie chciałam ich znowu rozdrapywać liczyło się tylko co jest tu i teraz.

A co do kwestii Jokera... Nie widziałam nigdy by w mojej obecności by w obecności kogokolwiek ukazywał swoją słabość, swoje wewnętrzne podsycające się żalem i negatywnymi emocjami demony a tym bardziej nie widziałam u niego nigdy łez, nawet zaszklonych oczu. Co prawda też nie znałam go długo bo zaledwie kilka miesięcy w sumie już prawie rok. W tym momencie zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Nigdy nie pokazał mi swojej jak mniemam prawdziwej twarzy przez ten cały czas, chociażby najmniejszej chwili słabości. Co prawda czekała go jeszcze rozmowa ze mną na temat tego co w przeszłości zrobił mu mój ojciec jednak po tym co się stało nie chciałam go naciskać i czekałam aż sam mi o tym opowie. Był to jeden z warunków które postawiłam mu w momencie zwątpienia w jego intencje w momencie w którym świat przez niego walił mi się na głowę. Nie wiedziałam, że sposób którym go ukarałam aż tak nim wstrząśnie, może nie sposób tylko rana przeszywająca jego pierś na wskroś. Teraz wiedziałam, dlatego tak bardzo nienawidził dotyku bez swojego uprzedniego pozwolenia. Czując przez te kilka minut jego skórę pod swoimi opuszkami palców wyczułam nie jedną bliznę jaką nosił na swoim ciele. Domyślałam się, że były to permamentne prezenty które nosił na swoim ciele po swoim ojcu. Skutecznie przypominały mu każdą brutalną torturę jakiej doświadczał w dzieciństwie. Było ich wiele jednak tylko niektóre byłam w stanie rozpoznać po rodzaju zabliźnionej skóry na jego ciele. Wypalone papierosy, ostrza i bóg wie co jeszcze... Na przestrzeni tej małej powierzchni śmiałam stwierdzić, że blizny pokrywają w większości jego ciało. Może dlatego większość z nich postanowił zakryć czarnymi tatuażami? Może z nimi na ciele nie czuł się tak nagi psychicznie jaki mógłby być bez nich. Może to one dodawały mu otuchy? Pozwalały zapomnieć w lustrze o spektrum demonicznych wspomnień. Tatuaże były wspaniałym dziełem do ukrywania tego co niechciane jednak struktura skóry pozostawała nie zmieniona. Blizny zawsze pozostawały nieznacznie od wielkości i koloru wybranego przez właściciela tatuażu. Tej północy przyglądając się czarnym jak adamant zawijasom na jego skórze nie byłam w stanie odkryć znaczenia większości z nich. Zastanawiałam się czy niosą za sobą jakąś historię czy może powstały też tylko w celach ozdobnych. Nie znałam go na tyle dobrze by móc o tym spekulować.

Porwana Przez JokeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz