♣️
Obudziłam się dosyć wczesnym rankiem. Po rozmowie odbytej z Jokerem wczoraj wieczorem co nieco mi ulżyło. Kilka pytań na które nie znałam odpowiedzi nieco mi się rozjaśniły. Jedna kwestia nie dawała mi spokoju. Czy Batman mógł przeżyć i ukrywał się gdzieś zagnieżdżony w odmętach tego miasta. Wczoraj powiedział, że nie wierzy w to, by zwykły budynek go od tak wykreślił z listy mieszkańców tego miasta... Ponad to twierdził, że byli dla niego o wiele ważniejsi ode mnie... Nie wiedziałam co o tym myśleć chociaż byłabym szczęśliwa, gdyby okazało się, że człowiek który mnie stworzył żył i nic poważnego mu nie dolegało. Mimo tej wiedzy bardzo możliwe byłoby to, że znienawidziłam go również za to, że mnie zostawił. Że nie odezwał się przez te wszystkie lata ani słowem... zostawiając mnie na pastwę losu. Czy to o czym mówił w ogóle miało sens? Czy było to prawdą? Nie miałam pojęcia.
...
Wstałam leniwie z łóżka. Zegar powieszony na ścianie wskazywał godzinę siódmą trzydzieści. Po tych dwóch dniach udręki poczułam się nieco bardziej wypoczęta. Joker naprawdę miał gust ponieważ za każdym razem jak rozglądałam się po moim pokoju ogarniał mną zachwyt. Po zaścieleniu łóżka udałam się do łazienki w celu ogarnięcia swoich rozczochranych po spaniu włosów i swojej zaspanej twarzy. Postawiłam dzisiaj na mocniejszy makijaż z kosmetyków, które tutaj znalazłam. Najlepiej czułam się w makijażu który podkreślał wszystkie moje atuty. Po wykonaniu tego zadania weszłam do pokoju i ubrałam się w ciuchy znalezione w szafie. Gotowa zeszłam na dół do przestronnej kuchni by zrobić śniadanie. Nie czekając na to aż wstanie Joker upichciłam jakąś dobrą jajecznicę z boczkiem i zaparzyłam kawę. Dania postawiłam na stole w jadalni. O godzinie ósmej Joker lekko zaspany zszedł na dół w szarych dresach z odsłoniętą klatką piersiową i roztrzepanymi po śnie włosami. Widząc go w takim stanie o mało nie zakrztusiłam się kawą trzymaną w dłoni.
- Dzień Dobry Margaret. - uśmiechnął się. Widać miał chyba dobry humor w dodatku się przeciągnął. - Widzę, że zrobiłaś nam już śniadanie, dziękuję. - ponowił szeroki uśmiech i usiadł na przeciwko mnie.
- Tak. Pomyślałam, że skoro mogłam zrobić sobie to mogłam zrobić i tobie... spokojnie nie jest zatrute jak zapewne teraz mogło ci przyjść to do głowy.
- Nawet tak nie pomyślałem... Nawet nie miałabyś czym zatruć tego jedzenia. - wzruszył ramionami po czym chwycił za sztućce i zaczął jeść. - Tak poza tym wyspałaś się? - wskazał widelcem w moją stronę.
- Raczej tak... w końcu nie była to śmierdząc piwnica... - upiłam łyk kawy. - A całkiem wygodne łóżko.
- No widzisz, jak będziesz grzeczna to wtedy dotrzymuje swojej obietnicy którą ci na wstępnie złożyłem. A jak nie będziesz to już nie mój problem... - wzruszył ponownie ramionami.
- Myślisz, że mój ojciec mógł naprawdę przeżyć? - westchnęłam cicho przygryzając zmartwiona wargę.
- To Batman skarbie. - zachichotał. - Zawsze miał swoje tajemnice... W tej kwestii pewnie również.
- Jeśli żyję i dowiem się o tym to prawdopodobnie znienawidzę go przez to. - spojrzałam się w jego stronę.
- Też bym tak zrobił, przecież to przez niego tyle cierpiałaś w życiu... Brak przyjaciół lub jakichkolwiek znajomości to jego wina... - brnął w to dalej by być bardziej wiarygodnym.
Westchnęłam i spuściłam wzrok... przez te wszystkie lata byłam naprawdę bardzo samotną osobą.
- No, ale teraz już masz jednego. - uśmiechnął się i dopił swoją kawę.
Podniosłam lekko głowę i się na niego spojrzałam. On naprawdę chciał nim zostać?
- Przestań sobie ze mnie drwić. - warknęłam bo wcale nie było mi do śmiechu.
- Nie drwię... i nie mam zamiaru drwić z tak poważnej rzeczy. Będę cię musiał jeszcze wiele nauczyć Meggy...
Joker miał jeden plan, nie chodziło tu wcale o pieniądze czy władzę... Chciał pokazać miastu, że nawet córka Batmana największego obrońcy Gotham, może zejść się na złą ścieżkę. Pragnął tym ośmieszyć nie tylko mnie ale i mojego ojca którzy wszyscy uważali za przykład, za wzór do naśladowania. Dodatkowo Joker chciał stworzyć damską wersję siebie samego i zrobić tym samym krótkotrwały eksperyment którego mógłby się później beznamiętnie pozbyć.
- Tak na pewno... - westchnęłam po czym zabrałam talerze i wrzuciłam do zmywarki. Joker widział moją minę po czym złapał mnie i przycisnął bardzo mocno do beżowej ściany.
- Co ci jest? Znowu masz humorki? - warknął głośno. - Wiesz, że nie jestem ich wielkim fanem.
- Po prostu czuję jakby moje życie nie miało w ogóle sensu... - westchnęłam i jęknęłam głośno, ponieważ czułam wbijającą się w plecy szafkę która była ustawiona pod tą samą ścianą.
- Zawsze można nadać mu sens... - mruknął stojąc przede mną z odsłoniętą klatką piersiową.
- Zawsze można się ubrać... Nie pomyślałeś o tym? - spojrzałam się na niego zjeżdżając wzrokiem w dół zatrzymując się na wytatuowanym na jego brzuchu uśmiechu.
- Po co mam się ubierać? Jestem u siebie... - mruknął bardziej prowokująco.
- Bo tak wypada. Ja tak nie chodzę... - odpowiedziałam pospiesznie.
- No to od dzisiaj będziesz chodziła po domu tylko w stroju pokojówki, aż do odwołania. - uśmiechnął się szyderczo i paskudnie. - powiedział puszczając mnie podszedł do barku nalać sobie whisky.
- Że co?! - zmarszczyłam czoło nie dowierzając w to co słyszę.
- Meggy nie udawaj głuchej. - zaśmiał się. - Przecież dobrze słyszałaś... - uśmiechnął się. - Pamiętasz co mówiłem o łamaniu obietnic?
- Joker... no... - zająknęłam się.
- Nie. Sama chciałaś... no chyba, że wolisz chodzić nago? - zaśmiał się głośno. - Z chęcią bym na ciebie popatrzył w takim wydaniu.
- Nie... niech już będzie ta pokojówka... - warknęłam cicho pod nosem.
- Tak masz swoje pierwsze bojowe zadanie. Idziemy dzisiaj do klubu. Nie wiem kiedy wrócimy ponieważ mam do załatwienia kilka interesów. Chciałbym żebyś poszła tam ze mną. Po części zapoznam cię z moim towarzystwem. Byłabyś dla niego wspaniałym dodatkiem.
-W szafie znajdziesz jakieś ubrania i buty. A w toaletce biżuterię i kosmetyki. Masz wyglądać jak najlepiej się da ponieważ Król Gotham... nie chodzi z byle kim do klubu... - zaśmiał się widzc moją skonsternowaną minę. -Jasne?
- A jak odmówię? - spojrzałam w jego stronę.
- To czeka cię noc nie tylko ze szczurami... - wypełnił pomieszczenie donośnym śmiechem.
- Niech już będzie... pójdę tam z tobą... - wzięłam wdech i przetarłam lekko oczy.
- I to mi się podoba... - uśmiechnął się po czym wyszedł z salonu.♣️
♥️~~~~♣️~~~~~~~~~♦️~~~~~~♠️~~
Kolejny rozdział. Jak wam się podoba taka relacja Jokera z Margaret? Dajcie znać... i dajcie znać czy jest sens pisać dalej to opowiadanie...
♥️~~~~♣️~~~~~~~~~♦️~~~~~~♠️~~
![](https://img.wattpad.com/cover/83647050-288-k607341.jpg)
CZYTASZ
Porwana Przez Jokera
FanfictionZastanawialiście się czasami, jak to jest być córką największego bohatera w mieście? Bohatera którego potrzebowało mroczne Miasto Gotham? W którym grasowało pełno najgorszych przestępców? Bycie córką Batmana to nie lada wyzwanie, ciągłe niebezpiecz...