♠
Leżałam na łóżku, wczesne poranne słońce wkradało się do mojego pokoju przez niewielką szparę między beżowymi zasłonami. Emocje jakie wczoraj mi przyprawił zielonowłosy powoli ulatniały się z mojego wycieńczonego już umysłu. Takiej karuzeli emocji nie miałam nigdy w moim pieprzonym życiu.
" Nie wiem... " powtarzałam sobie raz za razem wracając pamięcią do wczorajszego wieczoru. Tak jakby Joker pod wpływem emocji sam się na mnie rzucił po tym gdy wysłuchałam jego historii i dodałam mu otuchy.Tak jakby sam stracił nad sobą kontrolę." Może mogłabym to wykorzystać. " - pomyślałam wspominając sobie słowa Nesryn. " Spróbuj go owinąć sobie wokół własnego palca.", " Takie zabawy nigdy nie działają tylko w jedną stronę."Ta bliskość jakiej doświadczyłam nie mogła równać się z żadną z dotychczasowych. Nie licząc oczywiście dnia w którym odkrył przede mną jedną ze swoich najsłabszych kart. Te zwinne palce... te mokre rozpalone usta na moim ciele... jego dłoń na mojej piersi. Wzrok z jakim na mnie patrzył pragnąc doprowadzić mnie do kresu moich możliwości. Polecenia które mi wydawał. '' Nie łącz ud....", "Jęcz moje imię...", ''Spójrz na mnie...'', ''Nie spuszczaj ze mnie wzroku''. Jego silne męskie dłonie... Jego męskość napierająca na materiał jego spodni. Wsunięte dwa palce do swoich ust po skończonej zabawie... '' Zdecydowanie warto było '', ''Nie skrzywdzę Cię Margaret...
Myśląc o tym złapałam się mocno za głowę po czym chwilę później złapałam satynową poduszkę i zakryłam nią swoją twarz. Pod wpływem emocji wykrzyczałam coś niezrozumiałego w tkaninę po czym rzuciłam ją w ścianę. Ten pieprzony... człowiek doprowadzał mnie do szaleństwa... Do nieopisanego szaleństwa. Dysząc głośno po niekontrolowanym ataku furii wstałam za jednym zamachem z łóżka po czym podeszłam do ściany złapałam czarny marker i zaczęłam nakreślać na niej ilustrację wczorajszego wieczoru i emocje jakie mi towarzyszyły. Musiałam to z siebie wyrzucić. Szponami wyobraźni zaczęłam kreślić na nieskazitelnej bieli kształt pianina oraz siebie samą próbującą coś z niego wykrzesać. Bardzo namiętnie próbowałam odzwierciedlić każdy szczegół który zapamiętałam. Po dziesięciu minutach zaczęłam rysować podobną grafikę tylko dodałam do niej pojawiającego się Jokera który najpierw opierał się o framugę dębowych drzwi a później kilkoma pewnymi krokami ruszając w moją stronę zasiadł szczelnie obok. Następna przedstawiała przepiękny koncert na tle oświetlonego i przyprószonego śniegiem Gotham. Jego skupienie... jego zapał i pasję oraz kilka niesfornych kosmyków które wymsknęły mu się podczas tej piekielnie wspaniałej gry psując tym samym szyk jego ułożonej fryzury. Stojąc tak przed ścianą z zamkniętymi oczami próbowałam jeszcze raz odtworzyć to jedno z niewielu wartych zapamiętania wspomnień. Było cudowanie. Było przepięknie. Powoli otwierając oczy zaczęłam kontynuować ruchy mojego markera po tej już niezbyt nieskazitelnej ścianie. Tym razem był to obraz udzielonego przeze mnie wsparcia i jego smutnej miny... Co prawda wcale nie zdradzał swoją mimiką niczego ale podświadomie wiedziałam, że tak właśnie musiał się czuć dlatego postanowiłam przenieść to na płótno jakim była ściana. Jego historie... jego przeżycia naprawdę wywoływały ból w sercu i nieopisany smutek który udzielał mi się również gdy się ze mną tym dzielił. Chciałam go wspierać, chciałam mu pomóc ponieważ to naturalnie należało do mojej natury. Nie chciałam zostawić go na pastwę losu. Może był to mój błąd jednakże inaczej nie potrafiłam. Nigdy nie umiałam zostawić człowieka w potrzebie a on takim był tylko się tak z tym nie afiszował. Ostatnia ilustracja... po takim czasie jaki spędziłam na nie zrobiło mi się o niebo lepiej...wyrzucałam emocje które we mnie siedziały i zaburzały jasność umysłu. Kończącym się już tuszem prowadziłam linię tak by ukazały ostatnią scenę tego wieczoru. On i ja... Jego dłoń na mojej kobiecości... między nagą skórą a ubraniem... Nieopisany grymas mojej przyjemności... Jego wzrok i bliskość nachylenia z którą dzielił się ze mną tą magią. Później moje łzy a jego odejście. Po ostatniej naszkicowanej linii tusz w moim markerze się skończył. Odsunęłam się na kilka metrów do tyłu by spojrzeć na to co powstało pod wpływem emocji. Zniszczyłam kolejną ścianę w kolejnym... w moim nowym pokoju. Widząc to do moich oczu ponownie napłynęło kilka łez ale twarz wykrzywiona była w nienaturalnym uśmiechu. Nie wiedząc kiedy zaczęłam się śmiać głośno i wyraźnie... Niekontrolowanie. Dysząc głośno chciałam by to się skończyło jednak nie mogłam przestać to było silniejsze ode mnie. Śmiejąc się upadałam na kolana obijając tym samych ich strukturę, podpierając się dłońmi próbowałam przestać. Próbowałam z całych sił jednak nie mogłam. Dopiero po kilku minutach tego nieopanowanego śmiechu przestałam. Coś takiego... to było okropnie męczące i wycieńczające. Ciało ogarnął niekontrolowany dreszcz a oddech próbował wrócić na swoje tory. Co raz bardziej zdawałam sobie z tego srawę, że z dnia na dzień staję się co raz bardziej podobna do niego... Podobna do Jokera. Próbując się uspokoić położyłam się jeszcze chwila na podłodze wpatrując się w moje rysunki. Próbowałam dojść do siebie.
CZYTASZ
Porwana Przez Jokera
FanfictionZastanawialiście się czasami, jak to jest być córką największego bohatera w mieście? Bohatera którego potrzebowało mroczne Miasto Gotham? W którym grasowało pełno najgorszych przestępców? Bycie córką Batmana to nie lada wyzwanie, ciągłe niebezpiecz...