♥️
To co usłyszałam od Jokera, mocno mną wstrząsnęło. Miał cholerną rację. Nie miałam zbyt wielu znajomych czy też przyjaciół z którymi mogłabym spędzać czas. Po stracie ojca moje życie po brzegi wypełniała samotność, której w żaden sposób nie dało się zastąpić. Rozmowy i przyjaźnie z Internetu nie były tym samym co w realu. To dziwne, ale chciałam z nim porozmawiać, chciałam porozmawiać z Jokerem po tym gdy trafił w jedno z moich wrażliwych miejsc mojej psychiki.
Postanowiłam pójść do niego do biura, które znajdowało się nieopodal salonu. Podeszłam do drzwi po czym w nie delikatnie zapukałam czekając na jakąkolwiek reakcje. Wpatrzona w ziemię jakby trochę speszona tym co przed chwilą się wydarzyło, nerwowo ściskałam swoje dłonie, przeplatając je na przemian. Po dwóch minutach drzwi biura wydały lekki odgłos skrzypnięcia, a w drzwiach stanął zielonowłosy z odpalonym cygarem w dłoni. Zmierzył mnie wzrokiem z góry jakbym była jakimś nic nie wartym śmieciem.- Co chcesz Margaret... - warknął rozłoszczony przez to, że przerwałam mu spotkanie z Johnnym. - Nie mam w tej chwili czasu na ujadanie się z tobą... -skrzywił się strzepując delikatnie obręcz wypalonego cygara..
- Chciałam tylko porozmawiać... -spojrzałam się na niego lekko marszcząc czoło nie wiedząc co mną kieruje.
- Ty chcesz ze mną porozmawiać? A co się musiało takiego stać byś chciała to zrobić z własnej woli? Czyżbym trafił w jakiś twój czuły punkt? - zachichotał tym samym mnie wyśmiewając.
- Skoro mam się tutaj zadomowić i żyć w zgodzie z tobą... chciałabym cię lepiej poznać. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Może nie jesteś aż taki straszny jak cię opisują...
- Przekonaj się na własny sposób... - mruknął opierając się o framugę dębowych drzwi. - Dobrze porozmawiamy, ale nie tutaj... -spojrzał się na mnie, tym razem łagodniejszym wzrokiem. Wyszedł z biura tym samym odpychając mnie na odległość wypraszając tym samym swoją prawą rękę ze swojego biura. Gdy już zamknął biuro udał się w stronę salonu po czym rozsiadł się wygodnie na jednej z kanap.
Nie czekając dłużej poszłam w jego ślady zajmując miejsce na przeciwko niego.
-Idealnie... więc co chciałabyś wiedzieć? - uśmiechnął się do mnie siedząc po przeciwnej stronie w szerokim rozkroku.
-No więc... - powiedziałam nieco skrępowana jego wzrokiem który przeszywał mnie na wylot. -Skąd tyle o mnie wiesz? Nie mieszkałam w Gotham już od dawna, dopiero jakiś rok temu tutaj wróciłam...
-Oj Margaret a jak myślisz po co mi tyle ludzi w gangu? - spytał bez grama kpiny w głosie widząc moje speszone spojrzenie. - To moje drugie oczy... Widzą wszystko i wszędzie o każdej porze... Dostrzegły również i ciebie... - odpowiedział skrupulatnie na moje pytanie po czym wygładził dłonią strukturę swoim zielonych włosów. - Czy nasza rozmowa będzie miała charakter wywiadu? - spytał przewracając oczami gdyż oczekiwał czegoś innego.
- Być może jeśli tak jak to określiłeś mnie już stąd nie wypuścisz... - warknęłam przejeżdżając koniuszkiem języka po swojej rozciętej wardze. To co mi wczoraj zafundował było okropne... Jedynie makijaż na mojej twarzy ukrywał jej okropny wygląd.
-Cieszę się, że wybiłem ci z głowy myśl o ucieczce. - uśmiechnął się zadowolony.
- Tego nie wiesz... - powiedziałam. - Może czekam na odpowiednią okazję.
-Co a coś planujesz? Zaraz ci pokrzyżować te plany...-warknął.
-Nie musisz... wczoraj ci się skrupulatnie to po części udało... - spojrzałam na niego wściekła podświadomie wsuwając dłoń na swój policzek. - Ile dokładnie ludzi liczy twój gang?
- Około pięciuset ludzi pewnie by się znalazło ale nie bój się ciągle w planach mam jego powiększenie. Przy takiej ilości kontroli Gotham będzie tylko na moją wyłączność. Będę miał oko na całe miejskie terytorium.
- Od jak dawna mnie obserwowaliście? - westchnęłam.
- Odkąd tylko pojawiły się plotki, że jesteś w Gotham... - odpowiadał zwięźle i na temat co było poniekąd dziwne. Myślałam, że będzie grał ze mną w jakąś chorą grę i nie będzie chciał od tak wyjawiać mi prawdy. - Odkąd dowiedziałem się, że mój najlepszy przyjaciel ma córkę.
- Nie wiedziałeś wcześniej nic na mój temat?
- Batman dobrze cię ukrywał... więc mogłabyś mu za to pogratulować gdyby żył. - parsknął. - Sama tak naprawdę dałaś się złapać przyjeżdżając tutaj. To była tylko kwestia czasu. Oczywiście dodatkowym ułatwieniem było to, że twój ojciec wpadł i sam się ujawnił.
- On zupełnie tego nie planował... - spojrzałam na niego zła. Nie wiedząc czemu każda wzmianka na jego temat czy to dobra czy zła wywoływała we mnie takie uczucia.
- No cóż ci mogę na to powiedzieć. Coś jeszcze? Czy już mogę zająć się swoimi obowiązkami?
- Zawsze mnie ciekawiło ile razy udało ci się uciec ze szpitala psychiatrycznego i jak za każdym razem to robiłeś...
- Może siedem lub osiem razy. - odpowiedział po części dodatkowo się zamyślając. - Po piątym przestałem już liczyć. - uśmiechnął się szeroko. - Magicy nie zdradzają swoich sztuczek.
-Co łączyło cię tak naprawdę z moim ojcem?
- Margaret serio będziesz mi zadawała takie pytania? W skrócie rzecz ujmując bawiliśmy się w kotka i myszkę.
-Rozumiem, że to mój ojciec był kotkiem a ty tą mała upierdliwą myszą? - spytałam. - A może w zasadzie szczurem... - zaśmiałam się łapiąc się dodatkowo za żebra obolałe po wczorajszym brutalnym pobiciu.
- Grabisz sobie moja Panno... - wstał z kanapy po czym podszedł do mnie i z całej siły przycisnął moją głowę do oparcia fotela. - Już ci mówiłem przytemperuj swój języczek chyba, że chcesz poczuć się tak jak wczoraj... Twój ojciec był jak szarańcza, siał spustoszenia jednocześnie będąc nieuchwytnym...
- Czemu? - jęknęłam próbując go od siebie odepchnąć.
- Zacznijmy od tego, że wszędzie było go pełno... - przewrócił oczami. - Przynajmniej teraz gdy go nie ma zrobiło się trochę spokojniej. Nie wierzę w tę bajeczkę, że pokonał go zwykły walący się budynek... Na pewno gdzieś się ukrywa. On taki jest. - parsknął głośno po czym się zaśmiał i rozluźnił nieco uchwyt którym mnie trzymał.
-Mój ojciec nie żyje... -warknęłam głośno, strzepując jego rękę z mojej twarzy rozmasowując tym samym sobie szczękę.
-I ty serio w to wierzysz? - zaśmiał się jeszcze głośniej nie dowierzając w to co słyszy.
- Nie zostawiłby mnie na tyle czasu samej z takimi ludźmi jak ty... - warknęłam nie dopuszczając do siebie nawet takiej okropnej myśli.
- W dodatku myślisz, że jesteś dla niego najważniejsza... Dla niego od zawsze liczyli się mieszkańcy Gotham a nie ty... Margaret... - wybuchnął śmiechem siadając na tej samej kanapie obok mnie. - Byłaś dla niego nic nie wartym śmieciem który musiał utrzymywać do osiemnastego roku życia. Szkoda, że zniknął z niego nie biorąc nawet w nim udziału.
- Kłamiesz ty chory pojebie! - krzyknęłam wściekła po czym z całej siły rzuciłam się na niego próbując w jakikolwiek sposób go uderzyć. Był zdecydowanie za szybki i za silny na zrobienie mu krzywdy. W odwecie strzepnął mnie mocnym ruchem ze swojego ciała na ziemię. Pech chciał, że uderzyłam tylną częścią głowy w podłogę. Mimo wszystko nie straciłam przytomności.
- To co? - zamyślił się widząc mnie w otumanionym stanie na posadzce. - Tyle tego wywiadu, zanudziłaś mnie na śmierć.
Widząc mnie na ziemi życzył mi tylko dobrej nocy po czym ruszył w swoim kierunku dokończyć to co zaczął.
Po kilku minutach gdy moja świadomość już doszła do siebie powoli wstałam wsuwając dłoń na tył głowy. Chwiejnym krokiem udałam się w stronę pokoju. Musiałam odpocząć. Dzisiejszy dzień był wykańczający. Nie wierzyłam w jego bajeczki o tym, że mój ojciec tak naprawdę mógł żyć tylko w ukryciu. Dobrze go znałam i nie mógł tak wobec mnie postąpić. Byłam jego jedynym dzieckiem... Pewnie to kolejne z jego manipulacji... Chciał sobie mnie owinąć wokół własnego palca...♥️
~~♦️~~~~~~♠️~~~~~~~~~~♣️~~~~~♣️~
Kolejny rozdział, mam nadzieję, że będę je pisała częściej ze względu na wakacje i wolny czas.
Jeśli się spodobał oceń lub zostaw komentarz. Miłego dnia :*~♥️~~~~♣️~~~~~~~~~♦️~~~~~~♠️~~
![](https://img.wattpad.com/cover/83647050-288-k607341.jpg)
CZYTASZ
Porwana Przez Jokera
FanfictionZastanawialiście się czasami, jak to jest być córką największego bohatera w mieście? Bohatera którego potrzebowało mroczne Miasto Gotham? W którym grasowało pełno najgorszych przestępców? Bycie córką Batmana to nie lada wyzwanie, ciągłe niebezpiecz...