♦
Siedząc w samochodzie obok zielonowłosego zastanawiałam się w jaki sposób to zrobić by wszystkim dookoła się spodobało... dodatkowo nie wychodząc na pokrakę i nie robiąc z siebie błazna... Ja i taniec? Nie pamiętałam kiedy ostatnio tańczyłam wśród ludzi... czy w ogóle tańczyłam... Taniec pod prysznicem lub w pustym pokoju niestety nie zaliczał się do tej kategorii...
...
Margaret już miała zaliczony taniec jakiś czas temu... w klubie... podczas spotkania Jokera z jego dobrym starym przyjacielem, handlarzem narkotyków i wszelkich innych złych i bezprawnych rzeczy - Pingwinem. Do tej pory nie pamiętała czasu w którym jej ciało seksownie, namiętnie i zmysłowo wyginało się w rytm klubowej muzyki na rurze. Nie pamiętała, tego wieczoru... tego, że Joker podstępnie ją upił i naćpał świeżą działęczką kokainy... Nie pamiętała upokorzenia, którego doświadczyła podczas tego wieczoru w klubie... Nie pamiętała śmiechów, wygwizdywania i buczenia podstępnych opryszków mimo, że jej taniec wywołał u wszystkich falę euforii pokazała do jakiego stopnia jest w stanie się stoczyć grzeczna córeczka tatusia. Nie pamiętała jedej najważniejszej rzeczy... Joker ją w tamtych okolicznościach w pewien sposób wykorzystał ale nigdy się do tego nie przyznał a ona nie zdawła sobie z tego sprawy. Nie pamiętała wieczoru w którym została potraktowana jak przedmiot nie tylko przez publiczność ale przez samego Jokera, który mimo jej błagalnych oczy, strachu i trzęsącego się ciała zaspokoił swoje pragnienie.
...Spojrzałam kątem oka na Króla Podstępku po czym wzięłam wdech, zagryzając zamyślona wargę od środka... Coś w głowie mi już świtało ale było to niewystarczające by przypomnieć sobie, jaką kolwiek z tamtych chwil. Musiałam wziąć się nareszcie w garść... Strojenie foszków, uciekanie a przedewszystkim niewyparzona buźka nie przedstawiały tego jako akt odwagi, tylko głupoty... mimo iż posługiwałam się takim językiem od zawsze, resztę wciąż można było zmienić. Może niektórzy z was pomyśleliby, że wycelowanie Królowi Gotham jego własnym pistoletem w twarz lub ucieczka do lasu takim była... to niestety ale muszę was rozczarować... to był tylko chwilowy przypływ emocji... a nie odwaga, której mi brakowało. To głupi, prosty taniec miałbyć przełamaniem tej bariery... tylko tym razem nie po pijaku gdzie w normlanych warunkach ułatwiłoby to znacznie sprawę ale całkiem i zupełnie na trzeźwo. Joker nie podsuwał mi skomplikowanych testów wymagających wielkich umijętności... pokazywał mi w ten sposób moje głęboko ukrywane problemy, pokazywał, że nawet małe błahostki potrafią wyprowadzić mnie z równowagi lub przygasić moje niewyparzone ego. Problemem było to, że nie wiedziałam w jaki sposób i w jakim czasie on je robi i mnie testuje... dlatego by nie dać się zaskoczyć zupełnie niczym potrzebna była ta zimna krew o której tak dużo mówił. Widział we mnie potencjał, widział mój wubuchowy lecz kruchy charakter, mój temperement, zdolności do przewidywania tego co się stanie lub odkrywania tego co już się stało... do manipulowania ludźmi... sam został kilukrotnie przezemnie zmanipulowany. Niestety wszystko wymagało czasu i poświęcenia. To prawda Joker miał plan ale chciał przy okazji sprawdzić czy z takiego nieoszlifowanego człowieka można wycisnąć coś więcej.
- Jeśli znowu mnie rozczarujesz... powyrywam ci wszystkie paznokcie kombinerkami... - warknął po czym na mnie spojrzał.
- Mówiłam ci, że to zrobię w dodatku specjalnie dla ciebie postaram się wykonać to jak najlepiej potrafię... - spojrzałam na niego zła po czym zacisnęłam pięści.
...
Po około półtorej godziny dojechaliśmy do apartamentu. Wysiadając z samochodu poprawiłam już pewniej siebie swoją sukienkę i poszłam w stronę windy, naciskając guzik nie czekając na Jokera. Mój stan zamyślenia przerwały ponownie otwierające się drzwi, w które jeszcze kilka sekund temu Joker wstawił stopę by uniemożliwić ich zamknięcie. Spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem po czym docisnął z całej siły do metalowej ściany.
- Co to miało znaczyć? - wytatuowaną dłonią ścinął moją twarz podnosząc ją siłą do góry.
Jęknęłam cicho po czym spojrzałam w jego oczy.
- Chciałam by drzwi coś ci przycieły ale się nie udało... - przewróciłam oczami po czym parsknęłam.
- Coś? Może ja powinnienem ci coś przyciąć żeby było zabawniej... - uśmiechnął się szyderczo po czym zawinął moje włosy w dłoni i z całej siły pociągnął wyginając mnie w bolesny łuk.
- Podobno ból jest człowieka przyjacielem... należy się z nim oswoić... - warknęłam ponownie czując co raz mocniejsze napięcie włosów w mojej skórze głowy. Czując ten ból wbiłam delikatnie paznokcie w jego koszule na przedramieniu.
- Widzę, że bardzo chcesz poznać go bliżej... póki co zdążyłaś zaznajomić się z cząstką tego fantastycznego uczucia. - warknął po czym znów postanowił przekroczyć moją granicę osobistą w przeciągu dwóch godzin, wsuwając swoje kolano głęboko między moje uda.
Zastrzęsłam się czując tak blisko jego obecność, wbijając paznokcie w jego przedramię o wiele mocniej i bardziej nerwowo. Nie byłam w zupełności zaznajomiona z takimi doświadczeniami, strach paraliżował mnie od środka... przekroczył tą cienką granicę... czując jego udo pod sukienką na swojej kobiecości. Margaret słyszysz? Nie daj się mu sprowokować... Bądź silna... Głupi dotyk nie może paraliżować cię od środka...
Z jednej strony poczułam ciepło, a także delikatne nie do opisania mrowienie ale z drugiej paraliżował mnie sam fakt, że jest to Joker... Osoba, która była ucieleśnieniem wszelkiego zła. Nigdy czegoś takiego nie czułam, wszystko było dla mnie nowe... raz strach pokonywał mnie totalnie, a za kolejnym razem trochę odpuszczał ale dalej niepokoił... Sama nie potrafiłam się określić kim byłam, czułam się jak tykająca bomba. W samochodzie był tak mocny aż z niego uciekłam... ale w windzie nie było dokąd uciekać tym razem dodatkowo mnie obezwładnił. Wbijając co raz mocniej swoje paznokcie, pokazywałam mu co czuje, ból rozchodzący się za ciągnące włosy odczuwało całe moje ciało... Kontrolował mnie... to co zrobię... i jak się zachowam... W myślach chciałam się wyrwać... tak ja kw samochodzie ale tutaj było to nie możliwe...
Margaret słyszysz mnie? Biłam się ze swoimi myślami i sposobem reagowania na to co robi. Jedyne co przyszło mi do głowy była próba zignorowania tego co robi. Na pomoc przyszła mi tylko moja niewyparzona buźka.
- Z chęcią pomogę ci wybrać kombinerki... - warknęłam, zaciskając drugą dłoń na rombku mojej sukienki, modląc się w głowie i szybki dojazd na górę.
Joker zdziwiony podniósł lekko brew po czym się na mnie spojrzał i przygryzł wargę, wydawał się jakby być zadowolonym... Mimo iż nie miałam nawet dokąd ucieć, nie postanowiłam się z nim szarpać, jedyne co odczuł to bardzo mocno zaciśnięte paznokcie na jego przedramieniu a to oznaczało, że ze sobą walczyłam nie tylko w środku ale też na zewnątrz. Mimo, iż nie zrobiłam niczego głupiego, nie postanowiłam się wyrwać lub go uderzyć widział, że się boję tylko po tym jednym małym aspekcie no i też po moim wzroku. Wykorzystując moją niewyparzoną buźkę, chciałam pokazać, że tak nie jest mimo iż moje wnętrze mówiło zupełnie inaczej. Stałam dociśnięta przez niego do ściany w wygiętej plecami do niej pozycji mimo wszystko nie spuszczałam go ze wzroku im dłużej to trwało tym zaczęłam się troszkę bardziej z tym przyzwyczajać ale tylko troszkę. Pierwszy raz dzisiaj zaczęłam używać swojego mózgu a nie podstępnych emocji.
- W takim razie przygotuje specjalnie dla ciebie cały zestaw byś miała szeroki wchlarz możliwości. - mruknął po czym przysunął mi do twarzy swoją wytatuowaną dłoń imitując mój uśmiech.
- Już nie mogę się doczekać by zobaczyć twoją kolekcję zabawek... - mruknęłam, powoli popuszczjąc ścisk mojego uścisku na jego dłoni.
Gdy dojechaliśmy na górę, Joker jak gdyby nigdy nic po prostu mnie puścił i poprawił swoją czarną pogniecioną marynarkę. Spojrzał kątem oka na moje zachowanie. Nie spodziewał się, że zacznę walczyć ze swoimi słabościami w tak szybkim tępie... ukrywał to ale mimo wszystko się dosyć mocno zdziwił. Byłam dla niego zagadką mimo mojego nerwowego ruchu w postaci zaciśniętego uścisku na jego przedramieniu nie wystrzeliłam dawką strachu tak jak w samochodzie tylko pokornie zniosłam to co zrobił. Przetestował mnie chwilę po tym jak przestraszona wybiegłam z pojazdu. Teraz mimo strachu stałam nieruchomo. Dostrzegł tylko gdy próbuje opanować swoje drżące się nogi i dłoni. Ale bezpośrednio stojąc z nim twarzą w twarz starałam się swoją gadką pokazać, że się nie boję.
Wychodząc z windy Johnny jego prawa ręką oznajmiła mu, że ma ważny trop związany ze śledztwem wykonanym przez Cloe miastowej łowczyni nagród dotyczącym czarnego nietoperza.
- Masz 30 minut na przygotowanie się do swojego wieczornego występu. - mruknął po czym na mnie spojrzał.
Pokiwałam lekko głową po czym przełknęłam ślinę, gdy pozwolił mi odejść odwracając się usłyszałam kawałek ich rozmowy.
- Szefie... Cloe znalazła dzisiaj ważny trop w zachodniej części miasta... - mruknął. - Podobno ma świadka... który go widział.
Zmarszczyłam czołowo po czym odwróciłam się w ich stronę.
- Dodatkowo znalazła to... - mruknął po czym pokazał mu ostrze, którym posługiwał się mój ojciec podczas walki zazwyczaj z opryszkami.
- Wiedziałem... - uśmiechnął się po czym odwrócił się by sprawdzić czy już poszłam do swojego pokoju, chowając znalezisko do kieszeni.
Na szczęście, odwróciłam się szybciej od niego i poszłam w kierunku swojego pokoju.
Co to miało znaczyć? Pomyślałam.. Świadek? Zachodnia część miasta? Batarang? Co oni knują? Złapałam się za głowę po czym usiadłam na łóżku i zamknęłam oczy próbując co kolwiek sobie wytłumaczyć... Czyżby ktoś podszywał się pod mojego ojca? Nic szczególnego nie przychodziło mi do głowy... Przecież on nie żyje... Teczka! Muszę odnaleźć teczkę którą widziałam kilka miesięcy temu podczas sprzątnia jego mieszkania... ona mogła mi pomóc dowiedzieć się o co chodzi.
Wzięłam głęboki wdech po czym wsunęłam dłoń na swoją kobiecość, próbując dodatkowo opanować drżenie swojego ciała... Emocje... to te ukrywane emocje zaczęły ze mnie teraz wychodzić...położyłam się na łóżku by chwilę odpocząc zaciskając mocniej uda... Joker mnie dotykał a ja nie mogłam w żaden sposób zaaregować... Było to dziwne, straszne, a zarazem inne, niby przyjemne a razem dalej paraliżujace... nie byłam w stanie opisać co się ze mna działo... wtedy gdy wybiegłam z samochodu i teraz gdy nie mogłam się ruszyć... dodatkowo, podsłyszana rozmowa nie dawała mi spokoju... O co do cholery jasnej chodziło?!
Margaret uspokój się... masz jeszcze jedno zadanie na dzisiaj do wykonania... Pokaż mu, że nie jesteś taka słaba za jaką cie w ponad połowie uważa, pokaż, że masz jaja... i jesteś w stanie to zrobić... Skup się na jednym by nie dać powodów do wyśmiewania... swoim ślamazarnym tańcem...
Po kilku minutach wstałam z łóżka po czym podeszłam do lustra i w nie spojrzałam. Przejechałam dłonią po swoim udzie a później po swojej twarzy. Patrzyłam w swoje oczy jakbym szukała odpowiedzi do tego co się dzisiaj wydarzyło. Joker... Jakiś spisek o którym usłyszałam... co mogło mnie jeszcze zaskoczyć...
Ten dotyk...
Wzięłam głęboki wdech po czym przymknęłam oczy. Otwarłam je i klepnęłam siebie z całej siły w policzek...
- Dasz radę nie jesteś już od dzisiaj Margaret Jokera i Margaret Wayne jesteś po prostu Margaret! - wrzasnęłam po czym podniosłam się już znaczniej na duchu, uśmiechając się delikatnie wzięłam ręcznik ze szafki po czym poszłam do łazienki musiałam się ochłodzić a przedewszystkim odświeżyć i skontrolować stan mojej bolącej rany na plecach.
...
Tymczasem Joker przebywał w biurze z Johnnym i Cloe obmawiając to czego dowiedziała się łowczyni.
- Wykrztusisz to z siebie wreszcie czy nie? Nie mam całego pieprzonego dnia specjalnie dla ciebie! - warknął widząc kobietę stojącą za jego biurkiem.
- No więc odnosząc się do tego co przekazał Johnny... - mruknęła. - Udało mi się zdobyć informacje na temat rzekomego Batmana... - wzięła wdech po czym strzeliła lekko palcam przed sobą. - Podobno jeden starszy mężczyzna zauważył bójkę ludzi... - spojrzała na Batarang. - Z tego co mówił było ich pięciu na jednego... a ten jeden był ubrany w długą czarną pelerynę jak noc... - spojrzała krótko na niego, próbując przypomnieć sobie resztę.
- I tyle? Za co ci płacę? - warknął zielonowłosy ściskając w dłoni ostry nóż.
- Nie... nie skądże... trochę cierpliwości. - skarciła go wzrokiem co Joker tym razem zignorował. - Więc jak już mówiłam... ta piątka napadła na niego nieopodal jednego z twoich klubów w zachodniej części miasta... o ile było mi wiadomo wtedy w tym samym czasie szef był z tą małą smarkulą właśnie w tym klubie...
- To było dosyć dawno temu... - przewrócił oczami.
- Tak jak mówił świadek... poszłam sprawdzić miejsce które mi opisał... Znalazłam właśnie w tym miejscu to cacko... - pokazała na Batarang...
- Trudno by ludzie go nie śledzili skoro wystawiłem za nim list gończy... opiewający na ogromną sumę zielonych jak moje włosy dolarów. - zaśmiał się. - Coś jeszcze? Coś czego nie wiem czy mam przystąpić do próby oskórowania twojej ślicznej buźki? - mruknął pokazując końcówką noża w jej stronę.
- Dodatkowo... znalazłam w tym miejscu jej zdjęcie, które też musiało mu wylecieć... - podsunęła mu je pod nos. - W najbliższym czasie będzie chciał spróbować odbić ją z twoch sideł...
- Z pewnością skoro śledzi nas na każdym kroku... - odpowiedział Johnny.
- To za mało potrzebuje informacji w którym mieszka miejscu... - warknął. - No chyba, że śpi na dachach wieżowców wtedy wynajmę ekipę od sprzątania szyb na wyskościach... - przewrócił oczami.
- Ja wiem i czuje to, że nas śledzi i żyje... ale informacja, że wypadło mu jedno i drugie i ktoś go widział mnie nie satysfakcjonuje... - zagryzł zdenerwowany wargę. - Skoro Bruce Wayne... został uznany za zmarłego mimo iż jego zwłok nigdy nie znaleziono powinnien funkcjonować pod inną nazwą... a jeśli tak... nazwę swojej firmy i miejsce również postanowił zmienić. Cztery lata bez pracy i zarabiania pieniędzy to za duży okres czasu... - mruknął. - Musiał skądś je mieć by mieć za co żyć skoro cała fortuna przypadła Margaret z wyjątkiem firmy, której nie chciała.
- W takim razie, spytam Nesryn czy coś dla nas wyhakowała... Może znajdzie informacje na temat dużych transkacji i przelewów, nowo powstałych firmach i nowych szychach w różnych branżach. - zaproponował Johnny.
- Nie chce zniszczyć Bruca tylko w seferze rodzinnej, chce go zniszczyć w każdej możliwej sferze... a przedewszystkim w psychicznej tak jak on to zrobił ze mną. - warknął po czym zaśmiał się donośnie w całym biurze. - Chce mu pokazać jakim był złym ojcem a to, że pomagał ludziom wcale nie czyniło z niego dobrego... Nie ma czystego zła i dobra... a on uważa się za dobro w chodzącej postaci... - mruknął.
- Jest złym ojcem, był złym mężem skoro odeszła od niego dawno temu żona a także złym obywatelem skoro podał się za zmarłego a przedewszystkim pieprzonym kłamcą, który okłamał nie tylko swóją córeczkę ale całe Gotham, które już dawno uznało go za zmarłego i pochowało wraz z małą niewinną Meggy... - zaśmiał się ponownie po czym wbił nóż w biurkom radując się swoim planem. - A wiecie co z nią zrobię pod koniec mojego planu? - zaśmiał się. - Gdy całkiem straci głowę nie tylko on ale i ona... wrzucę ją do tego pierzprzonego kotła z chemikaliami i pozwolę Batmanowi patrzeć siłą na to do czego doprowadził... ugotuje się w nim jak pieprzona jaszczurka... o ile nie zdoła z niego wyjść... zazna smaku wżerającego się kwasu we skórę a on totalnej porażki... - mruknął.
Cloe i Johnny spojrzeli po sobie po czym zakaszleli aż ze zdziwienia... Co prawda domyślali się, że Joker będzie chciał się mnie pozbyć gdy już wszystko się ułoży ale w nie tak okrutny sposób. Nie tylko chciał cierpienia Batmana, ale również mojego... Chciał pokazać, jaka dzięki niemu się stanę... że stanę się osobą silną zarówno psychicznie i fizycznie... a gdy pomyślę, że już doznam punktu kulminacyjnego i zacznę żyć nową wersją siebie... ulepszoną wersją siebie... wersją która będzie mi się podobała zwłaszcza bardziej od wersji szarej myszki... wtedy się mnie pozbędzie raz na zawsze nie dając mi możliwości nacieszenia się lepszą Margaret... Na razie mała Margaret powoli przełamywała swoje lęki i strach tak by wszystko działo się w prawodopodobnym tępie... by poczuła z nim pewnego rodzaju chorą bliskość, pewność siebie a może złudne uczucie... Joker grał a Joker był najlepszym aktorem jak i graczem. Jakby chciał już dawno przeleciałby tą małą smarkulę na kilka różnych pojebanych sposobów i mimo, że go do niej ciągnęło... trzymał swoje żądzę na wodzy. Nie tylko testował jej wytrzymałość ale napawał się jej zmienną dawką nastrojów i zachowań to one sprawiały mu największą przyjemność. Dlatego testując ją robił coś dla siebie ale i dla niej.
- Spotkanie zakończone, powiedz Nesryn by wzięła się do roboty... chce wiedzieć o nim wszystko... wszystko co jest nowe... - warknął. - A to... - pokazał na Batarang. - Sobię zostawię... - uśmiechnął się po czym otworzył swoją tajemniczą teczkę w której znajdowały tajemnicze informacje na temat swojego wroga po czym wsunął go w jedną z przegród tej teczki.
- A za swoje informacje nie dostaniesz dzisiaj pieniędzy... następnym razem zepnij bardziej swoją małą chudą dupę i przedstaw mi to czego ja nie wiem... Przyznaje, że nie wiedziałem o bójce niedaleko klubu ale chce coś co mnie wywali z butów... - przewrócił oczami. - Albo dostaniesz ale tylko 1/4 swojej wypłaty, żebyś miała za co żyć a teraz spadaj... bo muszę się przyszykować na występ naszej Margaret. - mruknął.
...
Wychodząc z łazienki spotakłam Nesryn...
- Nesryn! Nesryn! - krzyknęłam. - Pomóż mi... - wzięłam wdech po czym na nią spojrzałam, była to jedna z nielicznych dziewczyn z którą miała w miarę dobry kontakt.
- O co chodzi? Nie wydzieraj się w niebogosy... - przewróciła oczami.
- Nie będę z toba rozmawiać w ręczniku na korytarzu... - warknęłam po czym wciągnęłam ją do swojego pokoju.
- No powiesz o co chodzi? - pomasowała się za swój obolały nadgarstek.
- Zawaliłam dzisiaj spotkanie biznesowe Jokerowi... no i... - wzięłam wdech.
- Jak to zawaliłaś? - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Długo by opowidać... - wzięłam wdech po czym odwróciłam się w kierunku szafy by znaleźć coś na swój dzisiejszy występ.
- O matko! - przeraziła się Nesryn. - Co to za rana?! - dotknęła moich pleców. - Czy Joker ci dzisiaj to zrobił? - wzięła wdech, rana była przez pół moich pleców.
- Nie to nie on... naprawdę... - spojrzałam na nią poważnie. - Pomóż mi wybrać bieliznę... - westchnęłam. Miałam do wyoru zatańczyć w czym chciałam, Joker nie mówił nic o ubraniu... równie dobrze mogłam wybrać sukienkę ale chciałam mu pokazać, że stać mnie na więcej nawet przy tym prostym wyborze.
- Po co z kim chcesz się przespać? Tylko nie mów, że z Jokerem... - zaśmiała się.
- Co?! Nie... Oszlałaś... - warknęłam. - Mam zatańczyć... - pomasowałam się po czole.
- Dla niego? - podniosła brew.
- Nie... dla podobno wszystkich tutaj facetów... zaprzepaściłam dzisiaj szansę na wybór panienek dla chłopaków... - przewróciłam oczami.
- Ach no tak to zawsze Joker i Johnny je wybierali... on serio dba o swój gang... nawet pod tym względem. - podrapała się po głowie.
- A co wam załatwia facetów? - parsknęłam.
- Nie ale nie narzekamy... mamy siebie nawzajem... ale nas jest za mało dla nich wszystkich. - mruknęła.
- Pieprzona jedna wielka orgia... - przewróciłam oczami. - Jaki kolor będzie do mnie pasował? - wzięłam wdech.
- Zdecydowanie czerwony podkreśla twój charakter, spojrzenie, włosy i twój naburmuszony ryjek.
- Dobra... szybko mam 5 minut. - wzięłam wdech ubierając na siebie zestaw bielizny w czerwonym płomiennym odcieniu. Dosłownie cały. Stanik bez żadnych wstawek... wykonany z najdroższej koronki o pięknym delikatnym wzorze... Pas do pończoch podkreślający moje wcięcie w tali. Pięknie wykonane koronkowe majtki, dosyć mocno wycięte na pośladkach z wyższym stanem. Czarne pończochy podkreślające szczupłe ale umięśnione nogi i czarne wysokie szpilki z czerwonym podbiciem.
- Jeszcze usta... - spojrzała na mnie Nesryn po czym podała mi pomadkę w podobnym kolorze do mojego stroju, którą szybko zaznaczyłam ich kontur.
...
- Panowie i Panie możecie rozsiąść się wygodnie... Niestety Margaret odebrała wam możliwość dzisiejszej zabawy... - posmutniał teatralnie Joker.
- Pierdolić ją! - krzyknął jeden z nich.
- Jebana suka... - warknął drugi.
- Po pierwsze trochę szacunku! - krzyknął do nich i pokazał palcem na dwójkę, po czym w oka mgnieniu zostali zabrani. - Nie tego was uczyłem... to, że jesteście w moim gangu nie oznacza braku ogłady... - przewrócił oczami. - Kontynuując... Margaret postanowiła się wam za to zrekompensować tańcem... - mruknął po czym wskazał dłonią na rurkę przed balkonową częścią apartamentu, za którą znajdował się piękny nocny widok mrocznego miasta Gotham. - A więc przywitajcie wielkim i gromkimi brawami małą szarą Meggy! - krzyknął i wskazał dłonią na schody z których powinnam już schodzić.
...
CZYTASZ
Porwana Przez Jokera
FanfictionZastanawialiście się czasami, jak to jest być córką największego bohatera w mieście? Bohatera którego potrzebowało mroczne Miasto Gotham? W którym grasowało pełno najgorszych przestępców? Bycie córką Batmana to nie lada wyzwanie, ciągłe niebezpiecz...