14

1.6K 122 55
                                    

Dzwoniłem do Huberta chyba z dwadzieścia razy, ale nie odebrał ani razu. Pisałem, ale nawet nie dochodziły do niego wiadomości. Martwię się o niego.

Sam już nie wiem gdzie byłem, kręciłem się po Bielsku i w zasadzie nic konkretnego nie robiłem. Miałem tylko nadzieję, że gdzieś zobaczę Hubisia.

- Hubi? - zobaczyłem go nagle w palarni frytek. Co? Od kiedy istnieją palarnie frytek? Dobra nieważne. Przyszedłeś tu do Hubisia Karol.

- K-karol? C-co ty tu robisz? - trząsł się cały. Było ciepło, ale padał deszcz. Zdjąłem od razu bluzę i założyłem ją na niego.

- Hubi czemu uciekłeś? Szukałem cię po całym mieście - zestresowany mówiłem.

- Ej, załóż tą bluzę. Teraz tobie będzie zimno - posmutniał.

- Nie. Ty ją załóż, mi jest ciepło. A teraz mów.

- Nie powinienem cię całować... - zmartwiony mówił.

- Czemu nie? Podobało mi się... - uśmiechnąłem się lekko.

- Mi też... Ale my nie-

Znowu złączyłem nasze usta. Tym razem był to pocałunek pełen namiętności, ale mimo wszystko niezdecydowania. W zasadzie obaj się baliśmy, co z tego będzie.

Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, złapałem go za ręce i spytałem:

- A teraz też ci się podobało?

- Tak... - powiedział niepewnie.

Uśmiechnąłem się lekko i go przytuliłem. On mi daje tyle szczęścia.

- Wracamy do domu? - spytałem po chwili.

- Mhm... - przytaknął nieśmiało. Jejku jaki on jest słodki jak się wstydzi. Bo oczywiście był już cały czerwony.

Po godzinie byliśmy w domu. Chyba przyszliśmy w złym momencie, bo aktualnie wszystkie słuchały żabsona i paliły frytki. Miały też... Piwo?

- CO WY ROBICIE DO JASNEJ CHOLERY! - krzyknąłem od razu.

- Karol wyluzuj - powiedziały - To tylko piwko. Lub dwa - zaśmiały się.

- ZOSTAWCIE TO - wyrywałem im ciągle puszki.

W tym momencie chyba zauważyły Hubiego, bo muzyka automatycznie ucichła, a one zostawiły puszki i do niego podbiegły.

- Hubi martwiłyśmy się! - krzyczały już całkowicie trzeźwe.

- Gdzie ty byłeś!

- Wszystko dobrze?

I masa wiele innych pytań.

- Dajcie mu odpocząć - powiedziałem spokojnie - Hubi, idź do pokoju. Zaraz przyjdę - uśmiechnąłem się do niego.

Gdy tylko usłyszeliśmy zamykanie się drzwi do jego pokoju, zaczęły się pytania. A w zasadzie jedno.

- HUBI?!

- No co, to już nie można przyjaciela Hubim nazwać? - popatrzyłem się na nie udając głupiego.

- Przyjaciela powiadasz? - poruszyły dwuznacznie brwiami.

- Podsłuchiwałyście nas? To, że się całowaliśmy nie znaczy, że od razu jesteśmy razem.

- Nie, nie podsłuchiwałyśmy was. Ale dzięki za przydatne informacje - zaczęły się śmiać. A ja poszedłem do Hubiego.


To wszystko przez widzów! DxD [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz