~ Karol ~
Leżałem z Hubim i oglądałem miraculum. Megan is Missing wyłączyliśmy w połowie filmu, chyba nie mieliśmy psychy tego oglądać. W każdym razie, leżałem tak wtulony w Hubiego, a on bawił się moimi włosami. Było mi tak przyjemnie. Chciałbym, żeby ta chwila trwała wiecznie. Albo żeby było więcej takich chwil.
- Kotek? - przerwał moje rozmyślania głos mojego blondyna.
- Hm? - mruknąłem.
- Mogę pójść do kuchni? Przyniosę nam coś do jedzonka - uśmiechnął się słodko.
- Y-ym - mruknąłem na "nie" - Zostań tu ze mną - poprosiłem.
- A mogę chociaż zawołać Nati żeby nam coś przyniosła? - spytał.
- Mhm - zgodziłem się.
- Nati! - zawołał.
- Co jest? - po chwili przyszła do nas blondynka.
- Dasz nam coś do jedzenia z kuchni? Ten oto głupek nie chce mnie puścić - poprosił.
- A chcecie naleśniki? - zaproponowała uśmiechnięta.
- Tak! - odparliśmy z entuzjazmem jednocześnie.
- To za 20 minut około powinny być, okej?
- Okej - słodko się uśmiechnęliśmy.
~ Natalia ~
Pomyślałam, że zrobię te naleśniki razem z Kingą. Będzie mi ktoś przynajmniej towarzyszył w kuchni, no i spędzimy trochę czasu razem. Poszłam więc do sypialni Karola.
- Kinia, chodź do kuchni - powiedziałam. Blondynka od razu wstała, wzięła telefon i do mnie przyszła.
- Hm? - spytała.
- Robię naleśniki dla chłopaków, pomożesz mi?
- Oo no dobra - ucieszyła się.
***
- W ogóle, widziałaś jak słodko leżą? - spytałam kiedy mieszałam ciasto, a Kinia rozgrzewała patelnię.
- Nie - odparła i poszła po cichu do salonu. Widziałam jak wyciągnęła telefon i zrobiła im zdjęcie, tak, że nie zauważyli - Jezus maria cukrzycy dostanę - powiedziała gdy tylko weszła spowrotem do kuchni.
- Co nie? - zgodziłam się.
Smażyłyśmy już ostatnie naleśniki, a do głowy wpadło mi jedno pytanie.
- Nie tęsknisz za domem?
- Zależy - powiedziała - Za samym domem nie, w sumie to nie mam czasu tęsknić. Ale trochę za moimi przyjaciółkami - westchnęła ciężko.
- Coś się stało? - zmartwiłam się. Wyglądała, jakby na myśl o bliskich jej osobach zrobiło się jej smutno.
- Od kiedy was poznałam mam z nimi trochę gorszy kontakt... W wakacje spotkałyśmy się tylko dwa razy, bo cały czas poświęcam wam - westchnęła, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Ej, nie płacz - zmartwiłam się - Na pewno będzie dobrze - uśmiechnęłam się do niej ciepło. Wiedziałam, że z Doknezianek to właśnie ja i Tośka najlepiej potrafimy jej poprawić humor.
- Wiem, zawsze na końcu jest dobrze - uśmiechnęła się lekko - Dobra chodź, dajmy im te naleśniki - dodała po długiej chwili ciszy. "Zawsze na końcu jest dobrze", te słowa chodziły mi w kółko po głowie, czułam, że jeszcze kiedyś się przydadzą.
- Oo dziękujemy - uśmiechnęli się do nas słodko Hubi i Karol, kiedy podałyśmy im dwa pełne talerze naleśników.
- Nie ma za co - zaśmiałyśmy się lekko.
~ Karol ~
Jejku, one są takie kochane. Wcale nie musiały robić tych naleśników, a jednak zrobiły. Jeszcze nam je wysmarowały nutellą i ładnie ułożyły - tak, żeby było nam je wygodnie jeść siedząc przytuleni do siebie na kanapie.
- Myślisz, że jak długo tu jeszcze będą mieszkać? - spytał mnie nagle Hubi.
- Nie mam pojęcia, ale mogą tu siedzieć tyle, ile chcą. Na pewno nigdzie ich nie wyganiam - odpowiedziałem zadowolony, wcinając drugiego naleśnika.
- A ja? - dodał cicho.
- Ty możesz tu zamieszkać na stałe - przewróciłem Hubiego na plecy, tak, że teraz zwisałem nad nim. Mogłem zrobić z nim co chcę, uwielbiam mieć taką kontrolę nad wszystkim. Pocałowałem go lekko w usta i dodałem cicho - Słodziaku.
- Dasz mi dokończyć naleśniki?
- Nie - szepnąłem stanowczo i namiętnie go pocałowałem.
- Fakt, to jest lepsze - stwierdził cicho i złączył nasze usta ponownie. Rozpłynąłem się. On jest taki cudowny... Pomimo zamkniętych oczu, miałem przed nimi obraz jego ślicznych, niebieskich tęczówek. Chciałem je zobaczyć na żywo, więc oderwałem się lekko od niego i spojrzałem mu głęboko w oczy. Były pełne miłości, szczęścia, ale i... smutku? Gdzieś tam z tyłu, błąkała się iskierka smutku. Tylko dlaczego?
- Hubi? Wszystko okej? - usiadłem mu na kolanach, przodem do niego, a on podniósł się do pozycji siedzącej.
- No tak, czemu pytasz? - uśmiechnął się do mnie słodko.
- Na pewno?
- Kari, o co ci chodzi? - zmartwił się - Naprawdę, wszystko jest dobrze.
- Nie kłam - powiedziałem cicho.
- Nie kłamię, Kari, co się stało?
- Widzę, że coś jest nie tak...
- Wszystko jest okej, serio.
- Martwisz się czymś. Czym? - nie dawałem za wygraną. Zbyt dobrze go znałem. Miał jakiś powód do zmartwień. Tylko jaki?
- Niczym, misiu.
- Hubert masz mi w tym momencie powiedzieć czym się tak martwisz. Widzę to po tobie, więc nie kłam - powiedziałem stanowczo. Nie chcę, żeby się teraz czymś zamartwiał. Chcę dla niego jak najlepiej.
- To nic poważnego...
- W dupie to mam czy to jest poważne czy nie - popatrzył mi się chwilę w oczy, po czym spuścił wzrok. Wziął sznurek od bluzy i zaczął się nim bawić. Po chwili ciężko westchnął i zaczął mówić:
- Boję się, że kiedyś to się skończy... - powiedział bardzo cicho.
- Ale co? - zmartwiłem się.
- To wszystko - odparł smutny i wskazał całe mieszkanie - Doknezianki, nasze kanały na yt - wymieniał - My... - dodał po chwili ciszy.
- Hubi... - westchnąłem - Nie martw się przyszłością... Ważne jest to co się dzieje tu i teraz. Może za 10 lat będziemy razem, a Doknezianki nadal będą nas odwiedzały? A może nasze drogi się rozejdą i o sobie zapomnimy? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Cieszmy się chwilą skarbie - gdy skończyłem mówić, siedzieliśmy tak dosyć długo w ciszy. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i słychać było bicie naszych serc. Już chciałem coś powiedzieć, żeby złagodzić atmosferę, ale Hubi był szybszy.
- Kocham cię, Kari - powiedział cicho.
- Ja ciebie też kocham, Hubi - odpowiedziałem. Nasze twarze zbliżyły się do siebie dosłownie na milimetry. Popatrzyłem mu w oczy, potem na jego usta, a później spowrotem w oczy. Pocałowałem go lekko i złapałem go za ręce - Nawet nie wiesz jak bardzo...
CZYTASZ
To wszystko przez widzów! DxD [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction⚠DxD⚠ ⚠Sceny 18+⚠ ⚠Przekleństwa⚠ Pewna grupka yaoistek, dodaje Karola i Huberta do grupki na messengerze. Przez kilka miesięcy "Doknezianki" planują, jak sprawić, aby DxD było prawdziwe. Pewnego dnia, dziewczyny wprowadzają swój plan w życie... tak...