41

1.3K 90 115
                                    

Maraton cz. 4

- Hubert, czemu płaczesz? - obudził mnie głos... Karola? Otworzyłem oczy i zobaczyłem jego twarz, rozejrzałem się szybko po pokoju. Salon Karola. Wszystko na miejscu.

- Gdzie Doknezianki? - spytałem od razu zmartwiony nie zwracając uwagi na wcześniejsze pytanie przyjaciela.

- W moim pokoju, a co? - patrzył się na mnie zdezorientowany.

Czym prędzej, wstałem z kanapy i poszedłem do jego sypialni. Na podłodze siedziało osiem dziewczyn, każda miała na sobie taką samą bluzę. Popatrzyły się na mnie i jednocześnie zaczęły mówić.

- O hej, jak się spało?

- WY ŻYJECIE! - wydarłem się jak głupi i szybko je przytuliłem.

- Emm, no tak. Czemu miały byśmy nie żyć? - zdezorientowały się.

- Ee, nieważne - podrapałem się po karku - Cieszę się, że was mam - uśmiechnąłem się lekko.

- My też Hubi, my też - zaśmiały się lekko.

- A co tu się wyprawia? - przyszedł nagle Karol.

- Mówimy sobie miłe słówka - uśmiechnęły się szeroko, a ja popatrzyłem się niewinnie na chłopaka.

- Mhm... - przytaknął podejrzliwie - Okej - wzruszył ramionami, uśmiechnął się i poszedł do salonu.

- Too, ja pójdę zrobić śniadanie - stwierdziłem i uśmiechnąłem się nerwowo, po czym od razu zamknąłem drzwi i pobiegłem do kuchni.

Uznałem, że spróbuję swoich sił w naleśnikach, tak więc przyszykowałem wszystkie produkty i zabrałem się za robienie ich.

- Jak się spało? - szepnął mi nagle do ucha Karol i przytulił mnie od tyłu, kładąc ręce na mojej talii. Szybko mnie obrócił przodem do siebie i namiętnie pocałował.

- Całkiem dobrze - powiedziałem uśmiechnięty. Już nieważny ten sen, ważne jest tu i teraz.

- To się cieszę - uśmiechnął się i znów złączył nasze usta w pełnym miłości pocałunku.

- A dasz mi zrobić naleśniki? - oderwałem się w końcu od niego.

- Niech ci będzie - dał mi szybkiego buziaka w usta i oparł się o stół, patrząc na mnie. Zacząłem robić śniadanie, ale cały czas czułem na sobie jego wzrok.

- Co się tak patrzysz? - uśmiechnąłem się pod nosem.

- Cieszę się, że cię mam - powiedział. Co prawda, to nie była odpowiedź na moje pytanie, ale to zdanie też może być.

- Ja też się cieszę, że siebie mam - zażartowałem.

***

- Kiedy skończysz? - niecierpliwiły się Doknezianki - Jesteśmy głodne.

- No dajcie jeszcze chwilę - okej, kuchnia to nie jest moja mocna strona. Zestresowany smażyłem naleśniki i nakładałem im na talerze.

- Dziękujemy - uśmiechnęły się niewinnie i zaczęły jeść. Zobaczyłem jednak, że bacznie mi się przypatrywały.

- Co tak patrzycie? - zdziwiłem się.

- Chodź tu - zrobiły gest ręką - Czy to malinki? - spytały podekscytowane. Ja od razu zakryłem szyję kapturem i spojrzałem się nerwowo na Karola.

- Możee - poruszył dwuznacznie brwiami.

Po chuj on to powiedział. Siedziały teraz podekscytowane i nie mogły się uspokoić.

- Emm, wiecie co? - powiedziały nagle. Popatrzyliśmy się na nie pytająco - Jakby... Mamy dwie wiadomości, dobrą i złą.

- Zacznijcie od tej złej - odpowiedział Karol.

- No to... Nie będzie w tym mieszkaniu za dużo miejsca...

- Bo?... - zestresował się.

- I to jest ta dobra wiadomość... Doknezianki w końcu wszystkie razem... - podrapały się po karkach i uśmiechnęły się nerwowo.

- Mam rozumieć, że wczoraj jeździłyście po całej Polsce, zebrałyście wszystkie Doknezianki, a one teraz gdzieś niedaleko czekają na to, aż będą mogły mi wbić na chatę? - zdenerwował się trochę.

- No... - przytaknęły niepewnie.

- Gdyby nie to że was kocham to bym was zabił - prychnął.

- My ciebie też - uśmiechnęły się niewinnie i jedna z nich wyjęła telefon. Pewnie po to żeby napisać do reszty, że mogą już wchodzić, bo po chwili drzwi wejściowe się otworzyły i w wejściu stanęły Patrycja, Olga, Paulina i Justyna.

- Hejka - pomachały i uśmiechnęły się niewinnie - Tęskniliście? - zaśmiały się, po czym weszły i zaczęły palić frytki. Oczywiście od razu zrobiło się głośno.

- Nawet nie wiecie jak bardzo - westchnąłem i zrozumiałem, że już na zawsze zostaną ważną częścią mojego życia.

To wszystko przez widzów! DxD [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz