42

1.3K 100 147
                                    

Minął tydzień, Doknezianki nadal tkwiły w naszym domu. Znaczy. Domu Karola. Nie mam pojęcia jak wszyscy pomieściliśmy się w małym mieszkaniu, ale jakoś daliśmy radę. Zwolniła się podłoga w jego pokoju, bo ja spałem w jednym łóżku z... moim chłopakiem. Tak. W końcu mogę go tak nazwać. Jeszcze kilka dni temu... nie miałem odwagi? Nie wiem jak to powiedzieć. Po prostu sam nie byłem pewny, kim dla siebie jesteśmy. Ale teraz mogę śmiało, i dumnie powiedzieć, że jest moim chłopakiem.

- Karoool - zaczęły Doknezianki przy śniadaniu - Jutro Halloween - zrobiły słodkie oczka.

- I co w związku z tym? Znaczy, wiem, ale co chcecie odwalić? - spytał i zaśmiał się pod nosem.

- No chcemy zrobić jakąś imprezkę nie? W sensie. Tylko Doknezianki i wy.

- Po co pytacie? Oczywiście że tak - ucieszył się i popatrzył na mnie uśmiechnięty.

- Z każdym dniem wasze pomysły są coraz lepsze - powiedziałem szczęśliwy w stronę dziewczyn, a one od razu zaczęły planować co i jak.

- To patrzcie, tu będą sztuczne pajęczyny i pająki, tutaj powiesimy szkieleta, a tu przykleimy jakieś nietoperze i duchy - wskazywały palcami w różne miejsca w mieszkaniu - O, a tutaj będzie stał stół, oczywiście ozdobiony. Tam w rogach będą te takie świecące kule, a tutaj lampki - rozmarzyły się. One już są w swoim świecie planowania różnych rzeczy. Pomysłów im nie brakuje. Nigdy. Toteż ja i Karol mogliśmy się zająć sobą. Znaczy. Zaczęliśmy od posprzątania po śniadaniu, w czym oczywiście żadna nam nie pomogła.

- Idziemy na spacer? - spytał gdy ogarnęliśmy dom i doprowadziliśmy do ładu siebie samych.

- Uciec od tej zgrai chociaż na godzinę? Bardzo chętnie - zaśmiałem się.

No więc ubraliśmy buty i bluzy i wyszliśmy z domu. Poszliśmy do parku, który był całkiem niedaleko. Trochę baliśmy się złapać za ręce, bo nigdy niewiadomo czy nie spotkamy przypadkiem jakiegoś widza. Nie chcemy jeszcze zdradzać tego, że jesteśmy razem. Jeszcze jest na to za wcześnie. Na szczęście Doknezianki to uszanowały i też nigdzie o tym nie mówią. Oczywiście powiedzieliśmy o tym Marcinowi, Ernestowi i innym naszym przyjaciołom. Przyjęli to dobrze, ucieszyli się zresztą, że DxD is real.

Spacerowaliśmy tak chyba z dwie godziny. Nie mam pojęcia jakim cudem. Nigdy nie lubiłem spacerów, a teraz? Teraz to było jedno z najlepszych zajęć, zwłaszcza jeśli byłem z Karolem.

- Myślisz, że nadal planują Halloween? - spytał mnie nagle Karol.

- Nie no chyba już nie. Teraz pewnie korzystają z tego, że nas nie ma i nagrywają jakiś odcinek.

- Ferajna DxD? - poruszył dwuznacznie brwiami.

- Kto wie, może tak, może nie. Trzeba się w końcu z domu ruszyć całą ekipą, bo dawno żadnych vlogów nie było - stwierdziłem.

- No w sumie. One pewnie coś nagrają z Halloween'u.

- Pewnie tak. Znając je - wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej.

Po dziesięciu minutach byliśmy już prawie na osiedlu Karola. Weszliśmy do domu a Doknezianki... grały w chińczyka? Skąd one wytrzasnęły planszówkę.

- Hej? - przywitaliśmy się.

- No siema - odpowiedziały, nawet na nas nie patrząc.

- Co wy robicie? - zapytaliśmy.

- Jezu, wy zawsze zadajecie takie głupie pytania, no kuźwa w chinola gramy. Nie widać? - przewróciły oczami.

- Aha, okej - odparliśmy cicho i poszliśmy do kuchni. Kurwa, przez nie to nawet my zaczęliśmy gadać to samo, w tym samym czasie. To chyba się robi trochę straszne...

- Ej, załatwiliście coś na jutro? - krzyknęły do nas z salonu.

- A mieliśmy coś załatwić? - spytałem.

- To chyba logiczne? Eh, no dobra. My pójdziemy. Ale wy gotujecie obiad.

- A co mamy zrobić? - czego one od nas oczekują? Dobrze wiedzą, że my i kuchnia to nie za dobre połączenie. No chyba, że tosty Karola, ale nawet to one robią już lepiej.

- Em, nie wiem, wymyślcie coś - powiedziała Paulina.

- Coś, co będzie się dało zjeść - dogryzła nam Faustyna.

- I żeby nie zajęło wam to całego dnia - przewróciła oczami Olga.

- Pamiętajcie, że ma być bez cebuli - poinformowała nas Justyna.

- I bez papryki - dodała Kinga.

- I bez szpinaku - dopowiedziała - Wewa.

- I nawet nie myślcie o tym, żeby dodać tam czosnek - powiedziała stanowczo Tośka.

- A jak będą tam pieczarki to was ukatrupimy i powiesimy zamiast szkieletów na ścianie - zagroziła Zuzia.

- Pamiętajcie że nienawidzimy brukselki - przypomniała nam Natalia.

- To może zrobimy wam obiad bez jedzenia? Pasuje? - zirytował się Karol.

- O WIEM, ZRÓBCIE LASAGNE - wpadła na pomysł Patrycja.

- CZY WY MYŚLICIE ŻE UMIEMY? - spytałem zirytowany.

- NO TO SPAGHETTI - stwierdziła Julka.

- O dobra - przytaknęła reszta dziewczyn.

- No okej - zgodziliśmy się z Karolem - To może nam się uda zrobić.

- No to raz raz, zabierajcie się do pracy, a my jedziemy na zakupy na jutro - uśmiechnęły się niewinnie i zaczęły opuszczać kuchnię - Tylko pamiętajcie, że to zostawiamy was samych, nie oznacza ruchanka - dodały odwracając się do nas na chwilę, po czym wyszły z domu.

To wszystko przez widzów! DxD [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz