Rozdział 51 - Dawne piękno

793 47 93
                                    

- Tato, to... My idziemy. - powiedziała lekko zakłopotana Mayumi.

- Jakoś za trzy godziny wrócimy. Tak myślę. - dopowiedział Keigo, trwający przy niej.

- Jasne. - odpowiedział Aizawa, który nadal będąc jeszcze w śpiworze, przewrócił się na drugi bok, chcąc się zdrzemnąć w południe i odreagować wszystko co się wczoraj stało. - I tak coś jeszcze nawywijacie. Już nawet nie mam co do tego nadziei, że tak nie będzie.

- Tato. - jęknęła Mayumi. - Przecież to wszystko były jednorazowe sytuacje. Patrz ile było dni, podczas których nic się nie działo. My nie szukamy wszędzie draki, a tak po prostu wychodzi. Teraz też będzie dobrze.

Aizawa przewrócił się znów na poprzedni bok i spoglądał na Mayumi, jakby co najmniej postradała zmysły.

- Idźcie już po prostu. - Wafel zamiauczał drapiąc w drzwi, bo po powrocie z łonu natury nie potrafił się znów przestawić na życie w domu. - A Ty też masz siedzieć cicho! - warknął Aizawa, który po wczorajszym dniu z powrotem Mayumi i Keiga cały czas przeżywał ciężkie chwile. - Ty też dołożyłeś swoją cegiełkę w tym wszystkim! Czy już nawet kot w tym domu nie może być normalny?! Jedna osoba. JEDNA! Czy ja tak dużo wymagam?! - Keigo i Mayumi po cichu zaczęli wychodzić z mieszkania, czując, że mężczyzna prędko nie skończy. - Tyle lat Cię wychowywałem, Eri z resztą też! A Wy za to nagle obydwie straciłyście rozumy! Czy Wy naprawdę nie potraficie czasem zwyczajnie myśleć?! Bo co do Keiga to ja już praktycznie żadnych wymagań nie mam do niego! Wystarczyłoby tylko...

Nie wiedział, że już dawno zaczął rozmawiać do samego siebie, bo Keigo i Mayumi ewakuowali się prawie od razu i teraz byli już w powietrzu.

- Chyba naprawdę mu teraz ciężko. - powiedziała po cichu.

- No cóż, trudno żeby nie było. Praktycznie każdy w tym domu odwalił niezłą akcje. I to nawet nie jedne. Eri, Ty, ja, Wafel. Wszyscy i to po kilka razy. Dom wariatów, a on wariuje jako pierwszy.

- To mnie pocieszyłeś. - odpowiedziała z lekkim grymasem.

- No co no? Taka prawda. Mieliśmy tam zostać i go przekonywać, że tak nie jest? Nic by to nie dało, a my byśmy się spóźnili.

- Od kiedy to z Ciebie aż tak punktualny ptaszek? - spytała z sarkazmem. - Z tego co pamiętam jak szliśmy czy to do lekarza, czy na pierwsze zajęcia, to ja musiała wręcz błagać, byśmy wyszli ciut szybciej.

- Ale teraz jestem odpowiedzialnym tatą, więc możesz na mnie w tej kwestii polegać. - powiedział z niebywałą dumą i lekkim cynizmem w jej stronę.

Mayumi jedynie ze śmiechem pokiwała głową, błagając, by w trakcie ich dzisiejszych pierwszych po tak długim czasie zajęć, hormony nie narąbały jej we łbie. Tylko tego będzie tam brakować, a jest to bardzo prawdopodobne, że się zestresuje i tak zareaguje.

Wylądowali przed budynkiem. Mayumi jak zwykle cała zasłonięta, a Keigo w luźnych ciuchach, które zakrywały to jak dobrze wyglądał.

- Wiesz, że możliwe, że będziesz musiała podwinąć bluzę, by było widać brzuszek? - spytał z troską.

- Wiem. - odpowiedział krótko, chcąc uciąć drażliwy temat.

- Mogę? - Mayumi popatrzyła niezrozumiale, ale on cały czas patrzył na jej brzuch.

- Chyba. - odpowiedziała z lekkim wahaniem.

Kegio włożył rękę pod jej bluzę, by w miarę nadal swobodnie się czuła i zaczął gładzić jej brzuch z ciepłym uśmiechem.

Mayumi natomiast czuła jak się cała napięła. Niby nie miała ochoty na ucieczkę, ale też to nie było to samo co dawniej. Wtedy cieszyła się z jego dotyku na brzuchu. Był on tam kojący i dawał poczucie bezpieczeństwa i ochrony z jego strony wobec niej i Yukia. Teraz... teraz po prostu dotykał brzucha. Nie czuła nic. Nic poza niezręcznością sytuacji, którą tylko ona czuła, bo chłopak zatracił się odczuciach, gdy czuł kopanie Yukia.

Moment of Forgetfulness - Hawks x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz