Rozdział 41 - Okno na świat

544 50 22
                                    

- Chodź Mayumi, przejdziemy się! Może nawet uda się do wyjścia dojść! - powiedziała z uśmiechem Eri, która dobrze wiedziała po własnym przykładzie, że po takich przeżyciach, człowiek najbardziej potrzebuje ciepła drugiej osoby i jej cierpliwości. Eri sama czuła, że gdyby nie to, w jaki sposób traktowali ją wszyscy po uwolnieniu od Chisakiego, nie dałaby rady tego wszystkiego pokonać. Chciała się teraz tym odwdzięczyć, za to wszystko co oni jej dali. - A niedługo już nawet i to miejsce opuścimy! - dodała uśmiechają się szeroko.

Podeszła do Mayumi, która własnymi rękoma oparła się o dziewczynkę, by podciągnąć swoje całe ciało do góry. Stanęła już na dwóch nogach, ale od razu poczuła, jak jej nogi drgają. Po tym wszystkim musiała znów nauczyć się chodzić. Może nie od podstaw, ale jednak ubytek jaki miała, zmuszał ją do tego, by jak na razie próbować stawiać kroki, a nie biec ku wolności, której tak pragnęła.

Klatka nadal będzie klatką, póki sama się z niej nie uwolni. A nie kiedy inni mówili, że już w niej nie jest.

- Widzisz, już coraz sprawniej idzie! - dziewczynka cały czas ją dopingowała, nawet za najmniejsze rzeczy, a Mayumi, która psychicznie teraz była niczym małe dziecko, reagowała na to cichym zadowoleniem z samej siebie. Wszystkim tylko takie porównanie przychodziło na myśl, gdy ją widzieli. Stała się nie ufna jeszcze bardziej wobec innych, ale tym, których już ufała, traktowała jak wyrocznię i kogoś, kto ma podejmować decyzję za nią. Nie potrafiła nic zrobić. Wszystko było uzależnione od innych, a kiedy widziała, że robiła dobrze, była z siebie cicho zadowolona. Zachowywała się dosłownie jak małe dziecko, co było jej sposobem odcięcia się od tego co się stało.

Dziewczynka zrobiła krok, czym zmusiła by i Mayumi to zrobiła. Podniosła nogę, a druga zadrżała. Mimo to trzymała stabilnie pozycję. To już w miarę opanowała, ale na pewno nie dałaby rady, gdyby był jakiś silny podmuch wiatru. Cały czas jednak, stanie na nogach i wątpliwa szansa na upadek do duży plus.

Mayumi mocno zaciskając ręce na ramieniu dziewczynki stawiała z nią następne kroki, aż w końcu doszły do drzwi.

- Czy... czy on tam jest? - próbowała ukryć przerażenie jak tylko mogła, ale jej roztrzęsiony wzrok i tak ukazywał, co czuła.

- Nie. - odpowiedziała lekko posępnie. - Wiedział, że wychodzisz, więc nie chciał Cię stresować.

Mayumi pokiwała głową i oparła się o klamkę, by jakoś odciążyć choć na chwilę nogi.

Minął tydzień odkąd Eri zaczęła u niej non stop przesiadywać i w miarę zachowawczy i nie inwazyjny sposób mówić o Keigu. W praktyce wyglądało to bardziej, że mówiła o czymś ogólnikowo, a były to tematy blisko z nim powiązane, ale nie wprost o nim mówiące. Wtedy myślała o tych sytuacjach, a Keigo był wtedy gdzieś obok w jej myślach, ale nie zaprzątał całej jej głowy. Chcieli ją przyzwyczaić z powrotem do myśli o chłopaku i by była znów codziennością, a nie czymś strasznym.

Keigo również zaczął robić coś od siebie. Zaczął jej przynosić różne rzeczy. Zazwyczaj ładnie zapakowane, jako niby prezent, ale od kogo, już nie wiedziała. Prezenty oczywiście też jej coś miały przypominać.

Mayumi nic nie podejrzewała, że były to prezenty od chłopaka, bo po tym wszystkim jej linią obrony stało się bycie dzieckiem. Stała się podejrzliwa do osób, których nie znała i gdy je widziała, kryła się za tymi którym ufała. Na najbliższych polegała jak tylko mogła. Sama przestała to robić na sobie i wszystko robiła tak, by było zależne od innych, a nie od niej. Stała się dorosłym dzieckiem, nie zdolnym do samodzielnych decyzji i nawinie patrzące na świat. Dlatego wierzyła, że nie był to Keigo, a przyjaciele, lub rodzina.

Moment of Forgetfulness - Hawks x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz