Zaczynam od nowa
Nie kończy się moja droga krzyżowa
Upadam.
Próbuję od nowa.Łzy szybko ocieram rękawem
Patrzę na marną losu strawę
Prosząc o jego poprawęWodząc wzrokiem wstecz jawi mi się
Droga cała krwią splamiona
Moja ręka wciąż czerwonaBól mocny jak przy porodzie
A przecież umieram
?By urodzić się na nowo?
Nie spotykam się z odmową
Gdy chodzi o mnie
O życie
Walczę o każdy kawałek
Żaden ze mnie śmiałek
Po prostu człowiek.Jeszcze raz pozwolę sobie na użalanie
Siebie wyzywanie
Jeszcze raz pozwolę sobie na zamknięcie powiek
By zobaczyć kim mam się stać
Kim się stanę.
Upadłem.Ale powstanę.
CZYTASZ
Niezgrabne Finezje Dnia Codziennego
PoezjaWytoczę od razu grube działo Opowiem, jak to wszystko się stało: Coś mnie raz z Poezją wzięło Myślę: Będzie wielkie dzieło Ale tak na poważnie Podzielę się tu odważnie... Jejku, jejku, rety... Konkrety: Wiersz jeden - dodawany codziennie To na pewno...