Twój zapach
W jednym sklepie w wielkim gmachu
Znalazłem perfumę o Twoim zapachu
Patrzę, krzyczę: O BOŻE!
Lepiej już być nie może!!!
Kupiłem bez wahania
Przystępując do perfumowania
Wypsikałem bluzę i szyję
I tak (gdy) przez chwilę były czyjeś...
Poczułem że żyję.Perfuma się skończyła
A pani sprzedawczyni choć miła
Przyznała, że więcej nie ma w magazynie
Myślałem że ból minie...
Nie minął.Więc proszę
(A wiedz, że prosić nie znoszę)
Nie chcę już kupować flakonów, pachnideł
Chcę Ciebie
Bardziej niż jakichkolwiek mydeł
Dodasz mi woni
Będziesz bezwiednie ją trwoniłPrzyjdź do mnie i zostaw go na pościeli
By wszyscy wiedzieli
Czyj jestem.Przesiąknij zapachem moje ciało
Usta — od tego zacząć by wypadało
Ale nie narzucam: wybierz co chcesz
Wszędzie mierzPrzyprawi on o dreszcze moją duszę
Zapach, z którym nigdy się nie uduszę
A zawsze wdychać go muszęI wtedy nadejdzie ta chwila, na którąśmy czekali
Gra okaże się warta świeczki
Tuląc się razem wymieszają się cząsteczki
Byśmy nasz zapach otrzymaliPomimo gorąca, pomimo rąk splotu
Pomimo lepkiego, słonego potu
Wymieszanego z zapachem miejskiego prania
Założylibyśmy zwiewne ubrania
I
Siedząc w letnim skwarze na szczycie dachu
Zatopię się w Tobie i Twoim zapachu.
CZYTASZ
Niezgrabne Finezje Dnia Codziennego
PoesíaWytoczę od razu grube działo Opowiem, jak to wszystko się stało: Coś mnie raz z Poezją wzięło Myślę: Będzie wielkie dzieło Ale tak na poważnie Podzielę się tu odważnie... Jejku, jejku, rety... Konkrety: Wiersz jeden - dodawany codziennie To na pewno...