Podniebem
Jestem chmurą jedną małą, co codziennie łzy wylewa
Jeden gest, ciepły dotyk — tylko tego mi potrzeba
Ale wszystko mnie przenika i ja dotknąć ich nie mogę
Ale to nic — jakoś przebrnę tę niebiańską długą drogęZatrzymam się i podleję rośliny
Niech urosną nad wyżyny!
I urosły, już mnie nie chcą, każą mi odsłonić słońce
Schylam głowę, zatem idę, pozostańcie na tej łące
Ten samolot mnie podziwia, choć tu ledwo chwilę krążył
Lecz znów płaczę, deszczu wzbywa, już mnie znienawidzić zdążyłHej, ty, wietrze, ty mnie rozumiesz
Rozwiej mnie!
Niech stanę się twoją częścią
Udało się, usłuchałeś mnie, jestem pieśnią nieśmiertelną!
CZYTASZ
Niezgrabne Finezje Dnia Codziennego
PuisiWytoczę od razu grube działo Opowiem, jak to wszystko się stało: Coś mnie raz z Poezją wzięło Myślę: Będzie wielkie dzieło Ale tak na poważnie Podzielę się tu odważnie... Jejku, jejku, rety... Konkrety: Wiersz jeden - dodawany codziennie To na pewno...