Ręką otrę smutek
Włosy zburzone odgarnę
Suchymi ustami jak dłutem
Wyrzeźbię i pokruszę
rzeczy co są marne
Zwykłym pospolitym rymem
Złe myśli puszczę z dymem
Słodkim stabilnym oddechem
Rozłączę Cię z pechem
Łza wsiąknie w moje opuszki
Rozpłyną się też pogróżki
Okażę Ci zrozumienie
Przerwa po ciężkiej scenie
Nie musisz już udawać
Połóż się pod moim ramieniem
P•o•c•i•e•s•z•e•n•i•e•
CZYTASZ
Niezgrabne Finezje Dnia Codziennego
ŞiirWytoczę od razu grube działo Opowiem, jak to wszystko się stało: Coś mnie raz z Poezją wzięło Myślę: Będzie wielkie dzieło Ale tak na poważnie Podzielę się tu odważnie... Jejku, jejku, rety... Konkrety: Wiersz jeden - dodawany codziennie To na pewno...