Leżałam w swoim łóżku kilka dobrych godzin, myśląc nad wszystkim, co w tym momencie działo się w moim życiu.
A to było dosyć ciężkie.
Wiedziałam, że fizycznie dojdę do siebie dość szybko. Gorzej ze stroną mentalną. Nie potrafiłam pozbierać do kupy swoich myśli, za dużo miałam ich w głowie i wszystkie się ze sobą mieszały.
Aiden, porwanie, duchy i wreszcie ta jebana zdolność.
Nie potrafiłam w to uwierzyć, co chyba było całkowicie zrozumiałe. Takie rzeczy zazwyczaj działy się tylko i wyłącznie w filmach.
Dodatkowo, cały czas miałam przed oczami wszystkie sceny z porwania. Bałam się tego, że ON tu wróci i zechce dokończyć to, co zaczął.
Miałam przed oczami ten jego pierdolony uśmiech psychopaty, czułam na ciele wszelkie jego uderzenia, a w głowie odbijały się echem słowa, które wypowiadał z ogromną nienawiścią w moją stronę.
To JA byłam, jestem i będę jego największym wrogiem i celem, wyłącznie z jednego powodu - Aiden'a.
- Ugh, kurwa.- westchnęłam, kiedy poczułam okropny, pulsujący ból głowy.
- Powinnaś pójść spać.- usłyszałam głos Martin'a, który usiadł na skraju mojego łóżka.- Ale wiem, że tego nie zrobisz.
- Dziwisz się?
- Ani trochę.- westchnął.- Czeka cię trudny okres.
- Mogło być gorzej.- wzruszyłam ramionami.
- Jest gorzej, Layla. Ty nie jesteś jeszcze tego do końca świadoma. - powiedział twardo. - Ale masz poniekąd rację. Kilka sal obok leży osoba, która nie potrafi się pozbierać i ma totalnie zrytą głowę. - dodał, a ja zdałam sobie sprawę, że w tym wszystkim ucierpiała jeszcze Margaret.
- Idę do niej.- stwierdziłam pewnie, nie myśląc o moim stanie. W tym momencie chciałam wiedzieć, jaki jest stan dziewczyny.
- Nawet nie wiesz, gdzie ona leży.- prychnął.
- Ty mi powiesz.- uśmiechnęłam się szeroko, mając nadzieję, że to pomoże. Zazwyczaj działało.
- Dobra, ale to dla jej dobra. Jest naprawdę rozbita psychicznie. Musisz z nią pogadać.
- Wiem. - odparłam i zaczęłam pewnie wstawać. Jednak czując ostre bóle w okolicach brzucha zdałam sobie sprawę, że przeceniłam swoje możliwości.
- Dam radę.- wyszeptałam i ostatkiem sił wstałam i chwyciłam za sprzęt z kroplówką, aby złapać oddech i przetrwać bóle.
- To nie jest dobry pomysł.- odparł Martin, ale ja nie zwróciłam na to większej uwagi.
- Lecimy.- wyszeptałam z uśmiechem i wyszłam z sali powolnym krokiem.
Na korytarzu nie było ani jednej żywej duszy, co wydawało się troszkę przerażające. Godziny odwiedzin dawno się skończyły i prawdopodobnie wszyscy już spali.
- Sala numer dwieście. - usłyszałam Martin'a, na co skinęłam głową.
Szłam powoli patrząc uważnie na każdy numerek zapisany na drzwiach. Nie myślałam o tym, że ktokolwiek z personelu może w każdej chwili się pojawić i mnie wyprosić. To było mało istotne.
- Jest.- wyszeptałam do siebie z satysfakcją, kiedy zobaczyłam szukaną przeze mnie liczbę. Lekko zapukałam i powoli otworzyłam drzwi.
Zobaczyłam Margaret, leżącą na łóżku i patrzącą tępo w sufit.
CZYTASZ
That Girl | ✔
Teen FictionNastoletnia Layla uważana jest od dziecka za dziwną osobę, jednak kompletnie się tym nie przejmuje. Dlaczego? Bo ona doskonale wie, że jest inna. Widzi coś, czego inni nie widzą. Czuję to, czego inni nie potrafią. I przez to pewnego razu będzie mu...