55.

993 65 15
                                    

— Mama?

Wykrztusiłam z siebie, a ta uśmiechnęła się ukazując szereg swoich zbyt białych i idealnych zębów.

— Witaj, kochanie.

Oh kurwa.
Mam przejebane.

— Proszę, usiądź. — usłyszałam nadzwyczaj spokojny głos dyrektora, ale zignorowałam go.

— O co tutaj chodzi? Czemu przyjechałaś? — spytałam grając głupią.

— Skarbie, uspokój się. Usiądź i porozmawiamy jak dorośli. — powiedziała, czym mnie zirytowała. Ona doskonale wiedziała, jak się zachowywać, aby ludzie uważali ją za tą zajebiście dobrą, posiadającą pełnie klasy i manier mamę, która kocha swoje dzieci nad życie.

Nie chciałam się awanturować, więc po zilustrowaniu kobiety wzrokiem usiadłam na krześle obok niej.

— Słyszałam, co się ostatnio stało z twoją koleżanką. — zaczęła ze współczuciem w głosie. — I tym co tutaj się dzieje. Nie chciałabym, aby odbiło się to na twojej psychice, skarbie.

— Ale ja sobie doskonale radzę. — wzruszyłam ramionami, starając się brzmiąc jak najpewniej.

— Wiem, kochanie, ale razem z twoim tatą podjęliśmy decyzję, która powinna oderwać cię od tego środowiska. — mówiła, a mnie zalał stres. Poczułam skręt w brzuchu, który tylko się nasilał.

— O co chodzi?

— Zmienisz szkołę. — oznajmiła z uśmiechem na twarzy, a ja gapiłam się na nią nie do końca potrafiąc przyswoić to, co właśnie powiedziała. — To będzie najlepsze wyjście. Jutro przyjdziesz po swoje rzeczy i pożegnasz się ze znajomymi.

— Nie zgadzam się. — to jedyne, co potrafiłam z siebie wykrztusić. Nie spodziewałam się tego.

— Skarbie, to już jest przesądzone. Tak będzie lepiej. — mówiła spokojnym głosem, przez który dostawałam coraz większej kurwicy.

Moje emocje zaczęły narastać, aż końcu wzięły górę.

— Czemu mi to robisz, co?! Doskonale wiesz, ile dla mnie znaczy ta szkoła! — wstałam nagle nie panując nad emocjami, a jeden z ochroniarzy mojej matki wszedł bez uprzedzenia do środka. Jednak rodzicielka kazała mu, aby nic nie robił.

— Wiem, nie była to łatwa decyzja. Poza tym to już ostatnie miesiące zanim pójdziesz do college'u. Dasz radę, kochanie. — powiedziała, a następnie spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy.

Wiedziałam, że nic nie ugram.

Mogłam jedynie wyrazić swoje niezadowolenie, co i tak by gówno dało. Ona już postanowiła, więc tak musiało być. Z resztą, doskonale zdawałam sobie sprawę, że miała gdzieś to co ja czuję.

— A teraz zabierz swoją kurtkę z szafki i wracamy do domu. Musimy porozmawiać na ten temat. — dodała, po czym wstała i pożegnała się z dyrektorem. Obydwie ruszyłyśmy w stronę wyjścia z gabinetu.

Kiedy znalazłyśmy się na korytarzu poczułam kolejny napływ stresu, ale nie mogłam w żaden sposób go pokazać. Wyczułaby go i wykorzystała przeciwko mnie, żeby zdobyć wszelakie informacje, a ja tego nie chciałam.

— Porozmawiamy na poważnie w domu. — jej pełen empatii głos zamienił się we wchodzący wkurw. — Która to twoja szafka?

— Dwieście trzy. — odpowiedziałam, a ta pokiwałam głową i kazała jednemu ze swoich ludzi iść i wyjąć ją. — Ale oni nie znają

— Nie martw się. Zawodowcy. Ty też umiesz się wkraść do czyjejś szafki, prawda? — prychnęła, a ja nawet nie starałam się odpowiedzieć na to pytanie.

That Girl | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz